Platforma Obywatelska kontra kino

Platforma Obywatelska kontra kino

Pieniądze – tylko to poruszyło środowiska nadawców telewizyjnych, operatorów sieci kablowych i właścicieli kin w ustawie o kinematografii. Wszyscy zgodnie przekonują naród, że nakładany na nich obowiązek płacenia 2% od dochodów na polskie kino to nowy podatek dla ludności. Zysków przecież nie uszczuplą. Sieci kablowe odbiją też sobie zapewne koszty całokolumnowych ogłoszeń z ostrzeżeniem, że podniesienie opłat to konieczność. To nic, że posłowie zmniejszyli obciążenia do 1,5%, a europejska norma jest średnio dziesięciokrotnie wyższa. Przy drugim czytaniu ustawy minister kultury, Waldemar Dąbrowski, wytknął sieciom kablowym, że kiedy 22% VAT zamieniono na 7%, to cena za gniazdko kablowe nie spadła nawet o 1 grosz. Wiceminister Agnieszka Odorowicz dodała, że są one beneficjentami wieloletnich zaległości w płaceniu tantiem z tytułu prawa autorskiego. Sojusznikiem prywatnych mediów i kablówek została Platforma Obywatelska. „Nigdzie w Europie, poza Francją, te wszystkie źródła finansowania nie są wykorzystywane łącznie”, grzmiała posłanka Śledzińska-Katarasińska. Czyżby pani poseł przeszkadzało kino w takiej kondycji jak francuskie? 200 filmów rocznie i skuteczna konkurencja w rodzimych kinach z amerykańskim potopem? Poparcie prywatnych nadawców w kampanii PO bardzo się przyda. Ale zaszkodzić może co innego. Oto powstało Obserwatorium Kultury Polskiej, powołane przez organizacje filmowców, plastyków, muzyków i pisarzy.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 19/2005, 2005

Kategorie: Kraj