Choć 62% Polaków nie przeczytało ani jednej książki, to zyski wydawnictw systematycznie rosną Nuda! – krzyczy 12-latek na widok nowej książki pod choinką czy w urodzinowej paczce. Gdzie miał jednak nauczyć się inaczej patrzeć na literaturę, jeśli ani w domu, ani w szkole nikt nie pokazał mu, że czytanie może być rozrywką i fascynującą lekcją życia? Z najnowszych badań Biblioteki Narodowej przy współpracy z TNS OBOP wynika, że 62% Polaków nie miało w ostatnim roku kontaktu z książką. Oznacza to spadek odsetka czytających o 12 punktów procentowych przez ostatnie dwa lata. Równocześnie jednak wydawnictwa systematycznie notują wzrost zysków. Paradoks? Osłabienie kontaktu z lekturą można było zauważyć już w latach 90. Najpierw, jak opisuje dr Katarzyna Wolff, kierowniczka Pracowni Badań Czytelnictwa w Instytucie Książki i Czytelnictwa Biblioteki Narodowej, zmniejszała się intensywność czytania. – Kiedyś najważniejsza linia podziału biegła pomiędzy czytającymi niewiele a „prawdziwymi czytelnikami”, czyli tymi, którzy sięgają przynajmniej po sześć książek rocznie – wyjaśnia. – Jednak w ostatnich latach główny podział społeczeństwa przebiega między czytającymi a tymi, którzy nie czytają w ogóle. Tych, którzy najczęściej sięgają po książki, zostało zaledwie około 11%. Dr Tomasz Kowalczuk z Uniwersytetu Warszawskiego, polonista i filozof, w spadku czytelnictwa widzi symptom szerszej przemiany kultury. – Żyjemy szybciej i jesteśmy w coraz większym stopniu skierowani na zdobywanie świata, a nie poznawanie siebie. Czytanie pozwala na zestawianie się z różnymi sytuacjami, na multiplikowanie własnego życia. Dziś człowiek chce zdobywać i poznawać świat, jest nastawiony na sprawy zewnętrzne. Sam dla siebie pozostaje tajemnicą i nie czuje potrzeby, by przeglądać się w literaturze. Wydawać by się mogło, że wobec coraz większej liczby osób z wykształceniem wyższym więcej powinno być także czytających. Tak się jednak nie dzieje, co jak twierdzi dr Wolff, może świadczyć o obniżaniu się jakości edukacji. Dr Kowalczuk podkreśla, że mnożenie się szkół i coraz większa liczba osób z tytułem licencjata czy magistra nie świadczy o wzroście wykształcenia Polaków: – Zmieniło się samo pojęcie studiowania. Model wgłębiania się, zdobywania wiedzy, niekoniecznie praktycznej, jest dziś porzucany. Studiuje się, bo takie są wymogi rynku pracy, ale to zupełnie nie ma przełożenia na poziom kultury. Zmniejszenie czytelnictwa notuje się na całym niemal świecie, jednak nigdzie indziej osób deklarujących czytanie książek nie ubywa tak gwałtownie. We Francji np. w 1995 r. czytało 72% dorosłych mieszkańców, w 2008 r. – 60%. W Stanach Zjednoczonych liczba czytelników spadła w niewielkim stopniu: z 56,6% w 2002r. do 54,3% w 2008 r. Od lat w wynikach badań na pierwszym miejscu są kraje skandynawskie (powyżej 70%), a także Japonia. Najnowszymi wynikami Polska dołącza do krajów, gdzie czyta się najmniej, którymi od lat są Portugalia, Grecja, Belgia i Hiszpania. Tam tylko od 33 do 47% osób powyżej 15. roku życia sięga po książki. Dlaczego nie czytamy Coraz mniej czytamy dla przyjemności. Wprawdzie wciąż większość czytelników chętniej wybiera literaturę piękną (65%) niż niebeletrystykę, ale większą popularność zyskują konkurencyjne formy rozrywki. Istnieje grupa osób, która traktuje literaturę jako formę życia cudzymi losami, poznawanie życia innych. Kilkanaście lat temu kupowałyby one sagi rodzinne, kilkadziesiąt – czytałyby powieści w odcinkach. Dziś ich swoista aktywność poznawcza przeniosła się na telewizję i dziesiątki oferowanych przez nią seriali. Coraz rzadziej sięgamy po klasykę. XIX-wieczne powieści zwykle czytano dość chętnie i Sienkiewicz czy Orzeszkowa niezmiennie budzili zainteresowanie. Ostatnie lata to zdecydowany odwrót od tradycyjnych prozaików. Przegrywają wyścig z głośno reklamowanymi nowościami, polskimi i zachodnimi bestsellerami. Operują językiem, który z czasem staje się mniej zrozumiały dla odbiorcy. Sposób prowadzenia narracji też jest inny niż w najnowszej literaturze, w której akcja toczy się wartko od pierwszej do ostatniej strony. Katarzyna Wolff widzi przyczynę tej tendencji także w zmianach w szkolnictwie. – Do niedawna kontakt z klasyczną literaturą mieli przede wszystkim uczniowie. Nieraz dzięki nim klasykę przypominali sobie również rodzice – wyjaśnia. – Dziś w doborze lektur szkolnych panuje większa dowolność, wiele dzieł literatury omawianych jest skrótowo, a z części
Tagi:
Agata Grabau









