Po prostu Górski

Po prostu Górski

Piłka? Czy się wygra, czy się przegra, to tym się świata nie naprawi. Ale przecież zawsze lepiej wygrywać Rozmowa z Kazimierzem Górskim – Panie Kazimierzu, właściwie nie wiadomo, co bardziej podziwiać – tamte sukcesy z reprezentacją, czy obecną pańską formę… – Tak? No, w jednej połowie to ja się rzeczywiście bardzo dobrze czuję. Od pasa w górę jest dobrze, głowa pracuje, jak należy. Gorzej z nogami. A że ciągle bywam w tym – jak to się mówi – piłkarskim świecie? Niczego nie wymuszam. Chodzę tylko tam, gdzie mnie proszą. Gdzie mnie nie proszą, tam nie idę. Problem w tym, że mnie często proszą w różne miejsca. – Dziwi się pan? – Każde pokolenie coś tam przeżywało, czegoś było świadkiem i do tego wraca. Bo to jest historia. Trzeba ją znać, ale nie wolno nią żyć. Żyje się tym, co dzisiaj i co może być jutro. – Trudno nie wracać ciągle do czasów, w których coś znaczyliśmy. – I tak w tych eliminacjach mistrzostw świata jest lepiej, niż się można było spodziewać. Nasza piłka jest słaba. Największa słabość polega na tym, że my zachowujemy się tak, jakby ciągle coś nam miało spadać z nieba. Popatrzymy najpierw w telewizor, co tam u innych,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 08/2001, 2001

Kategorie: Wywiady