Pochwała teatru mieszczańskiego

Pochwała teatru mieszczańskiego

Przewodnik po aktorach (nie tylko) warszawskich w sezonie 2007/2008 Coraz częściej aktorzy odgrażają się, że założą własne teatry. Ciasno im w istniejących, z których kiedy niekiedy sztukę aktorską się egzorcyzmuje. Stąd renesans teatru jednoosobowego, teatru małych form, przedsięwzięć jednorazowych. Ale prywatne teatry? To mimo wszystko mrzonka, żeby się utrzymały bez dotacji albo potężnych sponsorów – lecz gdzież oni są, gdzież? Na razie udaje się ta prywatna sztuka Krystynie Jandzie, na rozruch czeka teatr Capitol Anny Gornostaj, coraz bliżej otwarcia Kamienicy Emiliana Kamińskiego. A przecież biorą się do dzieła kolejni, Kwaśny, Żebrowski… Na razie jednak nie zapowiada się (i na szczęście!), aby główny nurt teatralny wyciekł z kolein teatrów repertuarowych, choć niektóre z nich pozują na underground. Tak naprawdę offy mogą lśnić na porządnym tle profesjonalnych teatrów mieszczańskich. A w tych ostatnich mogliśmy odnotować niemało osiągnięć aktorskich, zwłaszcza w rolach charakterystycznych. Kto wie, może aktorstwo charakterystyczne, jeszcze niedawno wykpiwane, przeżywa dzisiaj renesans? Łatwo w takich rolach o katastrofę, ale sukces tym bardziej smakuje. Z nadzieją, że będzie ich coraz więcej, po kolejnym sezonie spędzonym w Warszawie (i nie tylko) oraz przed telewizorem na premierach Teatru TV – przedstawiam, jak co roku, aktorskie rachunki, tym razem sezonu 2007/2008. W niniejszym sprawozdaniu posłużyłem się przyjętymi w politycznych rankingach określeniami: w górę, w dół, bez zmian. Przegląd jest wysoce niesprawiedliwy, bo nie uwzględnia wielu nazwisk. Skupiłem uwagę na osiągnięciach i potknięciach, pomijając na ogół tzw. solidną średnią oraz ewidentne katastrofy („Iwonę” w Dramatycznym, „Każdego/ą”, „Bitwę pod Grunwaldem”, „HollyDay” w Studiu czy też „Jabłko” w Komedii). (W górę) PIOTR ADAMCZYK – w teatrze żywego planu pauzował, ale w Teatrze TV stworzył wiarygodną, tchnącą autentyzmem postać Konrada w „Wyzwoleniu” Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Macieja Prusa. Były w nim pasja, dociekliwość, niekiedy zagubienie, prawda. Ubrany w zieloną kurtkę kontestatorów z lat 70., pełen wątpliwości i pytań, wyrażał zaskakująco współcześnie brzmiące niepokoje. Nie zauważono tej roli (ani spektaklu) na festiwalu Dwa Teatry w Sopocie. Trudno pojąć dlaczego. (W górę) ARTUR BARCIŚ – jedna z najlepszych ról charakterystycznych sezonu. Talent komiczny Barcisia jest znany, w „Grubych rybach” Bałuckiego w Polonii w reżyserii Krystyny Jandy stworzył aktor brawurowy portret śledziennika Pagatowicza, który przeżywa krótkotrwały etap euforii. Zakuty stary kawaler czuje nagle bożą wolę i usiłując dodać sobie animuszu, a to myli krok w tańcu, a to się przewraca, a to dech mu zapiera. Na koniec, kiedy wychodzi na jaw daremność umizgów, w jednej chwili uchodzi z niego całe powietrze i wraca do swej roli hipochondryka i kwękały. (Bez zmian) MARIUSZ BONASZEWSKI – natchniony Wyspiański w „Chryjach z Polską” Wojtyszki (Teatr TV) i powściągliwy, zdyscyplinowany, introwertyczny Syn z „Terminala 7” Noréna w Narodowym. Ale w tym sam teatrze i na tej samej małej scenie przy Wierzbowej zawiódł jako rozhulały Jagon w „Otellu” w reżyserii Agnieszki Olsten. Zagrał na granicy ekshibicjonizmu psychicznego, chwilami niepokojący, najczęściej jednak niebezpiecznie naturalistyczny. To powinno być ostrzeżenie dla tego niezwykle utalentowanego aktora. Olsten mu nie służy, poprzednio w „Norze” też nie panował nad emocjami. (W dół )AGATA BUZEK – tym razem zawiodła ją intuicja. Adaptacja kiepskich utworów Hervé Guiberta, francuskiego autora zmarłego na AIDS („Przyjacielowi, który nie uratował mi życia” – projekt grupy Arteria), nie mogła się udać; jej rola lekarki, chłodnej pocieszycielki umierającego, również okazała się blada. Dobre intencje nie wystarczają. (W górę) STANISŁAWA CELIŃSKA – jest mistrzynią epizodu, potrafi z niewielu elementów złożyć pełnokrwistą postać. Jako Pani Grubach w „Procesie” we Współczesnym w reżyserii Macieja Englerta sugeruje niewypowiadaną wprost mądrość życiową, emanuje spokojem, którego tak bardzo potrzebuje Józef K. (W górę) ANTONINA CHOROSZY – jako Zasadnicze Medium Cierpiące w „Burzy” Janusza Wiśniewskiego w poznańskim Teatrze Nowym wytwarza na scenie niepokojącą aurę poematu „Ziemia jałowa”. Naoczność jej cierpień i zmysłowych doznań staje się metaforą ludzkiego losu, poniżanej kobiety, spragnionej akceptacji i miłości. (W górę) GRZEGORZ DAMIĘCKI – dobry sezon w macierzystym Ateneum. Jeszcze jeden Damięcki, który przechodzi do klasy mistrzowskiej, zwłaszcza w aktorstwie psychologicznym. Dwie świetne role:

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 35/2008

Kategorie: Kultura