Podniebny taniec

Podniebny taniec

Od 4 kwietnia w kinach „Makrokosmos” – niezwykły film o wędrówkach ptaków Kilka lat temu francuska ekipa pod wodzą Jacquesa Perrina zrealizowała niezwykłą opowieść o świecie owadów – słynny „Mikrokosmos”. Po tym bezprecedensowym sukcesie entuzjaści świata przyrody zadali sobie pytanie: „Gdyby tak uświadomić sobie, że nie ma granic, że Ziemia jest jedną niepodzielną przestrzenią? Gdybyśmy nauczyli się być wolni jak ptaki?”. Szukając odpowiedzi, poświęcili kolejne trzy lata, aby stworzyć „Makrokosmos – Podniebny taniec”, opowieść o wędrówkach ptaków. Nazwać go filmem przyrodniczym, to jak powiedzieć, że wiersz to zbiór rymów i środków stylistycznych. Film ma wszelkie walory dokumentu, obrazu edukacyjnego i ekologicznego posłania zarazem. Pokazuje kolejne etapy wyznaczanych biologicznym zegarem wędrówek ptaków i przemierzane krainy. Filmowcy przenoszą nas w naturalne środowisko wielu gatunków – od albatrosów i pingwinów na surowych skalistych wysepkach smaganych wiatrem do wielkich, kolorowych papug w bujnej peruwiańskiej dżungli. Ale podobnie jak w „Mikrokosmosie” świat zwierząt – tym razem władców przestworzy – przedstawiony jest w formie fabularnej. Pokazuje rzeczywistość niejako oczami ptaków. Filmowcy dowodzą, że miłość i nienawiść, walka o życie, rozstania i powroty, a czasem bezsensowna śmierć nie są wyłącznie domeną ludzi. Jak w każdym filmie są więc tutaj sceny, które wzruszają, oburzają albo bawią. Dlatego jego twórcy nazywają swoje dzieło nie dokumentem, nie fabułą, ale baśnią, w której główną rolę gra natura. Pisanie scenariusza trwało rok. Następny rok zajęła obserwacja dziko żyjących ptaków i techniczne przygotowania do zdjęć. Ornitolodzy pomagali w wyborze przyszłych aktorów, operatorzy dobierali plenery. Obok dzikich osobników filmowanych bez ich wiedzy na ekranie pojawiają się też ptaki przyzwyczajone do kamery. Praca z nimi zaczynała się jeszcze przed wykluciem, gdy ornitolodzy mówili do nich, oswajając ze swoim głosem. Potem opiekowali się maleństwami, ubierali się w jaskrawe kolory, by ptaki mogły ich rozpoznać z daleka, i używali rowerowych trąbek, przywołując pisklęta. Trzy lata, ekipa 500 osób, producent, dwóch reżyserów, 12 pilotów, 15 operatorów. 300 dużych i małych ekip pracujących od zmierzchu do świtu na potrzeby sześciu grup filmowców przemierzających z ptakami cały świat. 400 km taśmy filmowej nakręconej podczas 240 godzin spędzonych z ptakami w powietrzu. Żadnych trików, tylko naturalne ujęcia. Wiele czasu zajęło przygotowanie odpowiednich kamer, dźwigów, wozów z kamerą, pływających platform do kręcenie na bagnach, na ziemi i w powietrzu. Oczywiście, aby towarzyszyć opierzonym bohaterom, realizatorzy wykorzystywali różnoraki sprzęt latający – szybowiec, model zdalnie sterowany, śmigłowiec, balon i małe samoloty. Efekt: zapierające dech zdjęcia. Chwilami ma się wrażenie, że ptaki lecą kilka centymetrów przed naszym nosem, wprost na wyciągnięcie ręki. Łatwo wtedy zrozumieć, dlaczego człowiek od zarania dziejów marzył o lataniu. Share this: Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email Click to print (Opens in new window) Print

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2003, 2003

Kategorie: Nauka