Podwójny rachunek Kościoła

Podwójny rachunek Kościoła

W Polsce ciągle broni się katolickiego sposobu patrzenia na rzeczywistość Czesław Janik, szef Stowarzyszenia na rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo Neutrum – Czy Polska jest państwem neutralnym światopoglądowo? – Gdybym odpowiedział twierdząco na to pytanie, to byłaby obraza boska. Mamy ładne zapisy w konstytucji, ale neutralności światopoglądowej nie udało się tam zagwarantować. Wszyscy ateiści czy bezwyznaniowcy z założenia są dyskryminowani, bo ustawa zasadnicza na ich temat milczy. – Czy chce pan powiedzieć, że w Polsce osoby niewierzące są dyskryminowane? – Oczywiście, bo ich prawa nie są chronione. Weźmy na przykład szkołę. Można organizować lekcje religii różnych związków wyznaniowych. W praktyce ogranicza się to tylko do Kościoła katolickiego. Dlaczego? Art. 9 Konwencji Europejskiej o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności chroni religię i wszystkie światopoglądy. Czyli uczeń powinien mieć zagwarantowane nauczanie w szkole także ateizmu. A tego próżno szukać. Poza tym już sama lekcja religii jest przejawem dyskryminacji. Instrukcja Ministra Edukacji Narodowej z 3 sierpnia 1990 r. i późniejsze rozporządzenie MEN z 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach przewidziały organizowanie takich zajęć dla co najmniej siedmiu osób jakiegoś wyznania. A to jest sprzeczne z konwencją, bo ta posługuje się wyrażeniami „każdy” i „nikt”. Nie ma tam określenia „co najmniej”. – W takim razie jaki światopogląd jest w naszym kraju obowiązujący? – Wystarczy popatrzeć na jakąkolwiek oficjalną imprezę i odpowiedź gotowa. Z reguły są tam przedstawiciele Kościoła katolickiego, sporadycznie tylko pojawia się ktoś z innych związków wyznaniowych. Tymczasem warto w tym momencie przypomnieć, że w Departamencie Wyznań przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji zarejestrowano ponad 140 związków wyznaniowych. Ostatnio ostra walka szła o konstytucję europejską i zapisy w preambule. Tam jest piękne stwierdzenie, że społeczeństwa europejskie wznoszą się ponad stare podziały. I jest tam zapis o tradycji religijnej, humanizmie, o Grecji i Rzymie. Natomiast nie wymienia się chrześcijaństwa czy konkretniej katolicyzmu. Bo wszystkie te czynniki na swój sposób działały na rozwój społeczny. Łącznie z paleniem na stosach i inkwizycją. Bez roli Kościoła katolickiego nie byłoby rewolucji francuskiej. Natomiast w Polsce ciągle broni się katolickiego sposobu patrzenia na rzeczywistość. Zbawienie to sprawa wierzących, a nie wszystkich obywateli. Tymczasem premier i minister walczą o wartości do upadłego: Nicea albo śmierć, a Europa mówi o Polsce osioł trojański. – Co z osobami, które wyznają inny światopogląd niż religijny? Z założenia są uznawane za bardziej lub mniej niebezpiecznych odszczepieńców? – Wystarczy przywołać stwierdzenie bp. Pieronka na temat Izabeli Jarugi-Nowackiej. Słynny już beton, którego nawet kwas solny nie rozpuści. Nie uchodzi! Nawet jeżeli nie zgadzam się z poglądami biskupa, to go nie obrażam. Albo codzienne poranne audycje radiowe z udziałem abp. Życińskiego. Przemawia w stary sposób, znany z poprzedniego systemu: są tacy, co chcą nas zniszczyć, itd. To kreowanie wspólnego wroga. I dzielenie społeczeństwa na dobrych katolików i złych niekatolików, którzy są ponoć skomuszonym wytworem dawnych czasów. – Do tego podziału można jeszcze dorzucić sekciarzy… – W książce „Kościół i religijność Polaków 1945-1999” pod redakcją ks. Witolda Zdaniewicza SAC i Tadeusza Zembrzuskiego, wydanej przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego SAC w 2000 r., oprócz stwierdzeń, że Kościół Adwentystów Dnia Siódmego to sekta, stowarzyszenie Neutrum też znalazło się na tej niebezpiecznej liście. – Ponad 90% naszego społeczeństwa to osoby wierzące. Być może, stąd w niektórych chęć stawiania jednych poglądów ponad drugimi. – W wydawanym przez jezuitów „Przeglądzie Powszechnym” w numerze 7-8 z 2002 r. ks. Grzegorz Bochenek SJ, czyli osoba wykształcona, opublikował artykuł „Kościół i społeczeństwo polskie w perspektywie przystąpienia do struktur europejskich”. W przypisie powołał się na dane z opracowania prof. M. Marody „Polak-katolik w Europie”, zamieszczonego w zbiorowym opracowaniu „Kościół wobec integracji europejskiej”, wydanym w 1996 r. pod redakcją J. Grosfelda. Dane te mówią, że „Polski Kościół jest zdominowany przez katolików biernych (72,4%), marginalnych członków Kościoła, a tzw. prawdziwych ludzi Kościoła jest koło 13%. Ludzie Kościoła to ci, którzy biorą pod uwagę wszystko, co jest zapisane w dziesięciu przykazaniach, prawie kościelnym i to, co ustalono na Soborze Watykańskim II. I stosują to wszystko w życiu. Bierni i marginalni to z kolei tacy, którzy przy okazji chrztu zostali zapisani gdzieś w aktach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 39/2004

Kategorie: Sylwetki, Wywiady