Polacy w kolejce do psychiatry

Polacy w kolejce do psychiatry

O swoje zdrowie psychiczne boi się połowa polskiej kadry kierowniczej i inteligencji. Wstydzimy się, ale coraz częściej odwiedzamy psychologów Ty mały czubku, ja przez ciebie sfiksuję – strofuje matka synka w supermarkecie. Tak właśnie Polacy myślą o ludziach z problemami psychicznymi. Nawet fachowe, neutralne określenia często pełnią funkcję epitetu, co widać chociażby po nadużywaniu terminu „schizofrenia” przez polityków, media czy specjalistów od reklamy. Dwie trzecie Polaków nigdy się nie zetknęło z osobami chorymi psychicznie, co sprzyja stereotypom. O chorobach psychicznych mamy mgliste pojęcie. Depresja? To dla większości po prostu chwilowy zły nastrój. Kiedy w 2002 r. CBOS przeprowadził badania na temat schizofrenii w Polsce, okazało się, że co piąty ankietowany nie wie, co oznacza nazwa choroby. Tymczasem… Wstydliwe choroby Tymczasem mniej więcej co setny Polak choruje lub zachoruje na schizofrenię. Nie koncentrując się na tak poważnych chorobach jak schizofrenia, ogólnie na schorzenia psychiczne cierpi co dziesiąty obywatel świata, a co trzecia „normalna” osoba przynajmniej raz w życiu potrzebuje wsparcia psychologa lub psychiatry – wynika z danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). – W Polsce około 6 mln ludzi, czyli 20% populacji ma różnego rodzaju problemy związane ze zdrowiem psychicznym, wynikające z trudności, jakie niesie im życie – uważa prof. Czesław Czabała, psychoterapeuta z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. – Chociaż tylko 2,5% Polaków podjęło leczenie psychiatryczne, szacujemy, że jedna czwarta pacjentów zgłaszających się do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej cierpi na zaburzenia związane z „lżejszymi” problemami psychicznymi albo z nadużywaniem alkoholu, leków uspokajających czy innych substancji psychoaktywnych. Ponadto, zdaniem prof. Czabały, reakcje wielu osób na stres i na trudności związane z rozwiązywaniem problemów życiowych są tak silne, że wymagają pomocy psychologicznej, np. interwencji kryzysowej, choć nie można klasyfikować ich jako osób z zaburzeniami psychicznymi. Społeczeństwo polskie coraz częściej reaguje lękiem na różnego rodzaju sytuacje dnia codziennego. Według prof. Janusza Czapińskiego, jednego z autorów badania „Diagnoza 2003”, Polacy nauczyli się radzić sobie ze stresem „na powierzchni”: – Wzrasta poziom zadowolenia, jednak nasilają się objawy psychosomatyczne. To znak, że stres wciąż na nas działa, a zwalczać go umiemy tylko na poziomie umysłu. Mimo że tak mało wiemy o tym, co dotyczy naszej psychiki, coraz chętniej korzystamy z usług psychoterapeutów. Wśród osobistych obaw, jakie przeżywają Polacy, choroby psychiczne są źródłem niepokoju dla jednej czwartej Polaków. – Boimy się, bo to wstydliwe problemy – uważa dr Joanna Heidtman, psycholog i socjolog. Znacznie mniejszy lęk wywołują narkomania, alkoholizm, gruźlica czy choroby weneryczne. Co ciekawe, odsetek osób obawiających się chorób psychicznych rośnie wraz z poziomem wykształcenia. O swoje zdrowie psychiczne boi się połowa polskiej kadry kierowniczej i inteligencji – wynika z badań CBOS. Coraz więcej rodziców lęka się też o swoje dzieci. Wstydzimy się psychiatrów, ale coraz częściej odwiedzamy psychologów. Czy dlatego, że psychiatra brzmi tak poważnie, może wypisywać recepty i jest lekarzem, a rozmowy w gabinecie psychologa – nawet jeśli podczas godzinnej wizyty nie leżymy wcale na kozetce, tylko siedzimy w fotelu naprzeciwko terapeuty – wydają się niegroźne? – Trudno powiedzieć, ile osób korzysta z poradnictwa psychologicznego, ponieważ główna część psychoterapii odbywa się w gabinetach prywatnych, a dane statystyczne gromadzone w Instytucie Psychiatrii i Neurologii obejmują tylko publiczne placówki lecznicze – mówi prof. Czabała. Wzrasta liczba osób, które zarejestrowały się u lekarza w danym roku. W 2001 r. (według danych „Rocznika Statystycznego IPiN”) ci, którzy w gabinetach poradni zdrowia psychicznego pojawili się po raz pierwszy, stanowili 39% leczących się, a w porównaniu z rokiem 2000 liczba ich wzrosła o 16%. W mieście zgłasza się o 63% więcej osób niż na wsiach. Rośnie też liczba mężczyzn (z 8% w 2000 r. do 15% w 2001 r.), choć generalnie u psychiatrów leczy się więcej kobiet. Najwięcej osób w Polsce leczy się na zaburzenia nerwicowe (28%) oraz afektywne (21%). Do tych ostatnich zalicza się między innymi depresje. Janusz Bachmiński psychoterapią zajmuje się od 1971 r., a od 12 lat prowadzi prywatny gabinet psychoterapii w Lesznie: – Spora część to klienci jednorazowi, którzy przychodzą po poradę lub… pogadać.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2004, 2004

Kategorie: Obserwacje