Z polisą do lekarza

Z polisą do lekarza

Ubezpieczenia medyczne mogą stanowić antidotum na niedowład publicznej służby zdrowia Nasz system powszechnej opieki zdrowotnej powszechny jest tylko w teorii. Płacone przez nas składki nie zapewniają należytego poziomu ochrony. Coraz częściej szukamy jej w prywatnych gabinetach, w niepublicznych zakładach opieki zdrowotnej. To tendencja typowa dla wielu państw, bo w praktyce system ochrony zdrowia nigdzie nie działa doskonale. W USA publiczna służba zdrowia pochłania 14% PKB, a zarazem ponad 20% społeczeństwa nie korzysta z żadnej formy ubezpieczenia zdrowotnego. Polska przeznacza na ochronę zdrowia 6% PKB – i to oczywiście też nie starcza. Komercyjna służba zdrowia stanowi dziś u nas nieźle rozwijający się dział usług. Ponad milion Polaków we własnym zakresie organizuje ochronę medyczną dla siebie i swojej rodziny, płacąc jednocześnie obowiązkowe składki na NFZ. Cały czas jednak jest to oferta tylko dla zamożniejszej części polskiego społeczeństwa. Decydujemy się na nią głównie w sytuacjach konieczności życiowej – gdy na jakieś usługi medyczne musimy zbyt długo czekać lub gdy są one niedostępne w uspołecznionej służbie zdrowia tam, gdzie mieszkamy. Cena sięgająca 100 zł za jedną wizytę w gabinecie odbiera ogółowi obywateli możliwość korzystania z niepublicznej oferty zdrowotnej. W prywatnym gabinecie za darmo Częściowym rozwiązaniem problemu mogą tu być polisy medyczne, oferowane przez niektóre działające w Polsce towarzystwa ubezpieczeniowe. – W Polsce z prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych mogłoby korzystać, jak wynika z analiz ekspertów, ok. 15% społeczeństwa – uważa dyr. Ryszard Pukała z CIGNA STU. Ta działająca od 1993 r. firma oferuje najszerszy zakres ubezpieczeń medycznych na polskim rynku, dzięki czemu zebrała wiele doświadczeń. W ubiegłym roku, będąc jednym z nielicznych towarzystw z przewagą polskiego kapitału, osiągnęła rekordowy zysk oraz dynamikę przyrostu składki (ponad 26%, gdy średnia dla całego sektora ubezpieczeniowego nie przekracza 10%). Od czterech lat CIGNA STU SA sprzedaje grupowe ubezpieczenie kosztów leczenia pod nazwą Antidotum, kupowane przez zakłady pracy dla swych pracowników. Ubezpieczeni mogą bezpłatnie korzystać z pomocy lekarzy pierwszego kontaktu oraz specjalistów z bardzo wielu dziedzin, od alergologów do urologów; mają prawo do szczepień, do corocznych gruntownych przeglądów stanu zdrowia (razem z zębami), ubezpieczenie obejmuje również większość badań laboratoryjnych oraz zabiegi chirurgiczne (niewymagające hospitalizacji dłuższej niż jeden dzień), a w wariantach bardziej rozbudowanych także lekarskie wizyty domowe i pobyt w szpitalu z powodu nagłego zachorowania. Wariant D – czyli wersja VIP, która na ogół wchodzi w skład kontraktów podpisywanych przez pracodawców z menedżerami wyższych szczebli – może obejmować nawet darmowy pobyt w szpitalu z powodu porodu oraz naukę w szkole rodzenia. Jest zaś tych wariantów pięć: P (podstawowy), A (standard), B (pełny), C (prestiż) i właśnie D. Cena pakietu P wynosi ok. 40 zł miesięcznie na jednego zatrudnionego, natomiast standardowego (A), najczęściej wybieranego przez pracodawców, ok. 80 zł. Cena wariantów C i D jest ruchoma, zależnie od rodzaju świadczeń, jakie pracodawca chce w nie włączyć. Gdy w ich skład wchodzi także nieograniczone leczenie szpitalne, muszą być droższe. Oczywiście, żaden wariant nie pomoże, jeśli do dyspozycji pacjentów nie ma dobrych lekarzy i klinik. Klienci CIGNY mogą się leczyć i badać w największych sieciach niepublicznych przychodni, takich jak Enelmed, Luxmed, Swissmed, Medycyna Rodzinna itp. Ubezpieczenie tego rodzaju w 2001 r. było w Polsce jeszcze nowością. Następne lata przyniosły i rozwój ubezpieczeń medycznych, i postępującą komercjalizację naszej służby zdrowia. W publicznych placówkach służby zdrowia zaczęły działać prywatne gabinety, szpitale oferują za dopłatą np. „ponadstandardowe” warunki pobytu (izolatki z łazienką) czy porody z udziałem widzów mogących filmować to zdarzenie. Trzeba było się ubezpieczyć Jednocześnie zaś niepaństwowe zakłady opieki zdrowotnej częściowo wkroczyły w obszar działania towarzystw ubezpieczeniowych – i choć nie mają koncesji ubezpieczeniowych, oferują abonamenty medyczne, będące czymś w rodzaju polisy, uprawniającej posiadaczy do darmowego korzystania z usług medycznych. Abonamenty te wykupują na ogół pracodawcy, płacąc określoną, zryczałtowaną składkę, a ich załogi mogą korzystać z opieki medycznej bez ponoszenia dodatkowych opłat. Pojawiła się nawet konkurencja między towarzystwami ubezpieczeniowymi a prywatnymi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 25/2005

Kategorie: Kraj