Polityczne wzloty, upadki, odkrycia i rozczarowania roku 2014

Polityczne wzloty, upadki, odkrycia i rozczarowania roku 2014

Miniony rok był nudnym rokiem – mimo dwóch kampanii wyborczych, do Parlamentu Europejskiego i do samorządów, a także zmiany premiera. Niby więc coś się wydarzyło, ale tak na pół gwizdka, byle jak. Zmieniło się coś, żeby nie zmieniło się nic. Rok ten mógł nas wszystkich jedynie utwierdzić w dotychczasowych przekonaniach na temat polityków i prawicy. Wiemy już, że prawicowcy są prawicowi tylko do pasa, i to pod warunkiem że mają zaszyte kieszenie. A Platforma jest dziś konglomeratem różnych spółdzielni walczących o władzę. Lub raczej o konfitury z władzą związane. Nie wygląda to dobrze, zwłaszcza że wciąż po lewej stronie nie wyłania się realna alternatywa, nowa jakość. Może w roku 2015 coś drgnie? W GÓRĘ Ewa Kopacz – gra o tron Na pewno ma szczęście. Dziesiątki polityków marzą o posadzie premiera, wzajemnie się podgryzają, a ją o to proszono. „Musisz to wziąć”, przekonywał ją Donald Tusk. Gruszka spadła do fartuszka. Na razie daje sobie radę. Platforma po jej przyjściu zyskała trochę oddechu. Na jak długo? Ewa Kopacz wie, że nie ma takich umiejętności odwracania kota ogonem jak jej poprzednik, tej jego lekkości przechodzenia do porządku dziennego nad kolejnymi sprawami. Wie też, że przed nią najważniejszy rok, że jeśli przegra wybory parlamentarne, to straci posadę premiera, a chwilę potem – szefa partii. To rzadki przypadek w polityce, ale, zdaje się, jest w takiej sytuacji, że gra o wszystko. Donald Tusk – prezydent Europy Uciekł Kaczyńskiemu spod łopaty, te wybory samorządowe, w których miał polec, spędził w Brukseli. Wesoło. W sumie ma zasługi, gnębił tego Kaczyńskiego regularnie, wpędzał go w kompleksy, w klątwę wiecznego losera, przez siedem lat, dzień w dzień. I rewanżu nie będzie. Jako premier obiecywał, że zrobi wszystko, żeby Polacy wracali z zagranicy do kraju. Sam jednak wyjechał. Wiadomo, nie na budowę ani na zmywak, ale zawsze. Gdy już odszedł, szukałem w wywiadach, których udzielał, jakiejś szerszej refleksji o Europie i o Polsce, planu pracy. Nic z tych rzeczy. Mówił, że cieszy się, że odchodzi niepokonany. Potem też mówił, że miał wrażenie, że jest niezastąpiony. Ciągle o sobie. No tak, ale polityka to zawody narcyzów. Mogliśmy niedawno o tym się przekonać, gdy minister Arłukowicz podpisał z lekarzami jakieś porozumienie (po 15 godzinach negocjacji!), a potem i on, i oni coś po kątach opowiadali. Gdyby to było za Tuska, na ostatnie 10 minut wezwałby ich wszystkich do siebie, pokrzyczał, pogłaskał i ogłosił narodowi, że sam dopilnował sprawy i ją rozwiązał. I zbierałby oklaski. To jest ten błysk, ta umiejętność wyjścia na scenę i mówienia, żeby się podobało. Tym przecież ujął pół Europy: i Camerona, i Angelę Merkel, i Tomasza Lisa, i Monikę Olejnik, która pewnie do dziś żałuje, że kiedyś na niego krzyczała. Janusz Piechociński – magik Chciałem obdarzyć go tytułem największego nudziarza w polskiej polityce, a tu proszę, wyszedł z niego magik! PiS-owcy do dziś zachodzą w głowę, jak on te wybory samorządowe zmajstrował. Analizują obwód po obwodzie, składy komisji itd. Szukają tych zielonych ludzików. Ale dopóki nie złapano nikogo za rękę (a nie złapano), niewiele mogą zrobić. Poza PiS jego sukces chyba najgorzej przyjęto w TVN, bo pokazał, że są lepsze sposoby zdobywania poparcia niż ciągłe pytlowanie o niczym z upudrowanymi dziennikarzami. Jakie? Policzcie, ile wpompowały w Polskę agencje i urzędy kontrolowane przez ludzi PSL, to będziecie wiedzieć. Piechociński jest więc wywyższony, teraz to o jego względy musi zabiegać premier Kopacz, na jego decyzje baczy prezydent Komorowski, teraz to on jest polityczną pierwszą ligą. Robert Biedroń – nowy Zaimponował mi bardzo. Elegancko odciął się od Palikota, zdobył Słupsk, zagrał na nosie homofobom, urządził w mieście fajnego sylwestra. Z Magdą Gessler gotował bigos. Czegóż więcej trzeba? Platformersi pojadają w zamkniętych lokalach, różnych chambres séparées, za państwowe pieniądze. Biedroń – odwrotnie. Na rynku. Bigos dla wszystkich! Może to zapowiedź czegoś lepszego? Nie wiem, jak Biedroń da sobie radę, czy nie polegnie na sprawach papierkowych, czy za rok nie będą chcieli go wywozić na taczkach. Na razie spisuje się znakomicie. I tak, Robercie, trzymaj! W DÓŁ Radosław Sikorski – Zachód czy Wschód? Marszałek Sejmu. Na razie. Walą w niego jak w bęben. Że opowiadał dla portalu Politico, jak

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2015, 2015

Kategorie: Kraj