Polska w cieniu Kościoła – rozmowa z prof. Stanisławem Obirkiem
Jeżeli księża chcą być równoprawnymi partnerami, muszą uwzględniać pluralizm. A w momencie, kiedy tego nie robią, stają się zagrożeniem dla porządku demokratycznego – Po wyborach zalały nas informacje, że proboszczowie mówili wiernym, na kogo mają głosować. Jak to czytać? – Próbowałem zorientować się, jak to było naprawdę, dzwoniłem do rodziny, która chodzi do kościoła. W ich miasteczkach, wsiach proboszczowie mówili, że trzeba głosować, ale nie wskazywali konkretnego kandydata. Więc bywało różnie. Choć też słyszałem o przypadkach, że wiernym mówiono, że wybór „niewłaściwego” kandydata jest obciążony grzechem, nawet śmiertelnym. Mając te różne przypadki przed oczyma, myślę, że zachowania proboszczów trochę związane były z tą wielką nowenną w Radiu Maryja. – Do św. Michała Archanioła. Modlitwa przez dziewięć dni, do 3 lipca. W intencji ojczyzny. Z przesłaniem, że św. Michał wybierał między Aniołem a Lucyferem. – Inaczej mówiąc, ci księża, którzy są bardzo związani z ojcem Rydzykiem i jego postrzeganiem polityki, agitowali, nie licząc się nawet z ciszą przedwyborczą. Natomiast ci, którzy zachowali resztki niezależności, typu abp Nycz, kard. Dziwisz czy abp Życiński, zachowali się, tak jak powinni. Oni mówili – głosować! Ale już bez wskazywania na konkretnego kandydata. A nawet ostrzegając przed łączeniem wyboru z jakimś moralnym obciążeniem. Było więc w Kościele zróżnicowanie. – To też symptomatyczne. – Od Soboru Watykańskiego II Kościół katolicki pozostawił politykę wyborowi ludzi. I to nie jest tak, że wybór polityczny musi być jeden. Katolickość oznacza pluralizm polityczny. – W Polsce też? – W Polsce Kościół popełnił błąd, nawołując na początku lat 90. do głosowania na ZChN. To była bardzo bolesna pomyłka. Wtedy hierarchowie przejechali się na tej jednoznacznej deklaracji politycznej i myślę, że niektórzy wyciągnęli wnioski. Krucjata imperium – A inni? – Rydzyk – mówię hasłowo – i wszyscy z nim związani to jest po prostu formacja fundamentalistyczna czy fanatyczna, dla której fakty w ogóle nie istnieją, tylko istnieje jedno zawołanie – kto nie z nami, ten przeciwko nam. Ale jest ich coraz mniej. – Tak pan uważa? – Z tego, co dostrzegam, to mam wrażenie, że retoryka fundamentalistyczna przegrywa. Mimo że za PiS, w latach 2005-2007, ta retoryka zagościła w salonach. Wtedy „Nasz Dziennik” nagle zaczął być cytowany jako wiarygodne źródło, gdzieś tam zaczęto powoływać się na różne podobne periodyki. Mam nadzieję, że to teraz odpłynie. – Ale te wybory właśnie pokazały, że to nie odpłynie. Bo to nie jest jeden ksiądz Rydzyk, to są ważni biskupi – Michalik, Ryczan… – To jest właśnie środowisko z Rydzykiem związane. Oni aktywizują się w momentach różnych krucjat. – Jak jest kampania wyborcza. – Wtedy jest zmasowany atak. Trudno to inaczej nazwać. Bo nie tylko imperium Rydzyka, ale i telewizja publiczna dwoiły się i troiły, i mówiły niemalże tym samym głosem. Zagrożonej twierdzy, zagrożonych wartości, że oto jest niedookreślony wróg. Mobilizacja sił, zwłaszcza na wsi, tam gdzie ludzie oprócz telewizji niczego innego nie oglądają, no i oprócz „Naszego Dziennika”, który przez kościoły i ambony dociera, niczego innego nie słuchają, naprawdę była duża. – To mogło przynieść sukces? – Jak usłyszałem o nowennie o ocalenie ojczyzny, którą zarządził ksiądz Rydzyk… Gdy przechodziłem Krakowskim Przedmieściem na uniwersytet i widziałem te błędne spojrzenia wielbicieli zmarłej pary prezydenckiej, miałem obawy, czy to się nie przekuje na jakiś wynik. Myślę, że to wielki problem polskiej demokracji, słabej, która jest w cieniu Kościoła. Platforma ponosi za to równą odpowiedzialność jak PiS. Gdyż unikając nazwania po imieniu i piętnowania tego typu zachowań, bierze grzech na swoje sumienie. Liczę, że to się teraz zmieni. Ja w każdym razie należę do tych, którzy głosowali na Komorowskiego po to, żeby go teraz krytykować. – Za uległość Platformy wobec Kościoła? Przecież Komorowski był jednym z liderów PO, kreował tę politykę. Więc dlaczego miałby się zmienić? – To przepraszam, wybrałem prezydenta czy ministranta? Mam nadzieję, że Bronisław Komorowski rzeczywiście zachowa się jak niezależny mąż stanu i nie będzie spozierał do kruchty. – Przecież Platforma spoziera. To oni pojechali do Łagiewnik, do Dziwisza. Wołając, że skoro PiS ma „Kościół toruński”, to oni mają „łagiewnicki”. – To był jeszcze pomysł Rokity, który na szczęście jest już poza polityką, więc mam nadzieję, że tego rodzaju umizgi do takiego czy innego Kościoła









