Polski design sprzed pół wieku

Polski design sprzed pół wieku

Na wystawie w warszawskim Muzeum Narodowym można się przekonać, jak nowoczesne było wzornictwo lat 50. i 60. Po latach estetycznego głodu i spętania, jakie narzucili ideolodzy socrealizmu, nastała wiosna z towarzyszącą jej odwilżą. Artyści, architekci, projektanci poczuli jako pierwsi powiew wolności i z entuzjazmem ruszyli do pracy. „Chcemy być nowocześni”, napisał w czasopiśmie „Projekt” prof. Jerzy Hryniewiecki, znakomity architekt, grafik, urbanista, projektant wnętrz i wystaw, współtwórca polskiej szkoły plakatu. Ten cytat z programowego tekstu posłużył za nazwę obecnej wystawy w Muzeum Narodowym w Warszawie, która przedstawia jeden z najciekawszych okresów w polskim wzornictwie, architekturze wnętrz i sztuce użytkowej. Nowoczesność w kuchni i sypialni Czym miała być nowoczesność w pojęciu polskich projektantów lat 50. i 60.? Niemalże synonimem wolności, koloru, śmiałości w kształtowaniu form i treści. Miała być także swobodą czerpania inspiracji już nie tylko ze Wschodu, czyli z ZSRR, lecz także z Zachodu, do tej pory wyklinanego za formalizm i inne awangardowe zboczenia. Ale miała też służyć ludziom, ich potrzebom bytowym i estetycznym. Aleksander Wojciechowski w opublikowanym w 1956 r. tekście „Zagadnienia nowoczesnej architektury wnętrz” napisał: „Kształt współczesności to racjonalna i piękna forma oparta na przemyślanej konstrukcji”. A piękne było wszystko, co nowe i swobodne. Kiedy się wejdzie na wystawę w Muzeum Narodowym, uderza mnogość barw, jasnych, świetlistych kolorów, zwłaszcza w tkaninach ubraniowych i dekoracyjnych, które zaprojektowali polscy plastycy. Wzory zaś kojarzą się z ówczesną francuską awangardą, Pablem Picassem, Paulem Klee, a także Hansem Arpem, Jacksonem Pollockiem, Henrym Moorem. Widzimy więc wymyślne, nowatorsko stylizowane postacie kobiet, owoce, ryby, a nawet kangury, które w polskim krajobrazie nie występują. We wzornictwie użytkowym pojawiły się wówczas rozmaite formy o miękkich, asymetrycznych konturach, czasami przypominające świat oglądany pod mikroskopem. Ale jednym z ważniejszych odniesień dla projektantów była sztuka abstrakcyjna, która znalazła odzwierciedlenie w dekoracjach ceramiki, deseniach tkanin i architekturze wnętrz. Projektowanie przedmiotów i wnętrz stało się tak popularne, że wyodrębniło się jako osobna dziedzina plastyki. Czy ówczesne projektowanie form przemysłowych było twórcze, czy odtwórcze w stosunku do projektów zachodnich? – I takie, i takie – mówi kuratorka wystawy, Anna Frąckiewicz. – Twórcze na pewno, bo zajmowali się tym bardzo kreatywni, zdolni projektanci. W dodatku pracowali w warunkach całkowicie odmiennych od tych, w jakich tworzyli projektanci włoscy, angielscy czy niemieccy – więc siłą rzeczy nie mogli kopiować cudzych rozwiązań. Jednocześnie zaś bardzo uważnie studiowali osiągnięcia kolegów z zagranicy, niewątpliwie uczyli się od nich, chcieli nadrobić zaległości spowodowane przez odizolowanie Polski w czasach stalinizmu. Może to zaskakuje, ale wiele z tego, co powstawało w pracowniach projektantów, trafiało od razu do przemysłu. Pojawiały się indywidualne zamówienia nawet od poszczególnych hoteli, kawiarni czy klubów. Tkanina dekoracyjna dla hotelu Mewa w kolorze słonecznym zawiera np. motywy wielkich parasoli, żaglówek, ryb i owoców. Tkanina dla kawiarni Czarcia Łapa w Lublinie uwzględnia wizerunki smoków i innych bajkowych stworów. Projektowano w tym czasie nawet specjalną porcelanę dla przedszkoli czy domów wczasowych, choć, jak to drzewiej bywało, wyprodukowane przez przemysł pierwsze serie tych niezwykle atrakcyjnych i ładnych wyrobów trafiały spod lady tylko do wybranych. W każdym razie jeśli komuś czasy PRL kojarzą się z nijakością, szarzyzną, zacofaniem i brudem, to wystawa w Narodowym będzie dla niego szokiem, a może i lekarstwem. Pokazuje, jak nowoczesny był polski design pół wieku temu. Więcej – pozostaje taki nawet dziś. Anna Frąckiewicz tak komentuje wątpliwości, które wywołuje tytuł ekspozycji: – Wówczas, w drugiej połowie lat 50. i w latach 60., powszechnie używano terminu nowoczesność. Wtedy było to bardzo ważne pojęcie. Nowe projekty – te, które pokazujemy na wystawie – uważano za nowoczesne. Nowoczesność była cechą pożądaną, pozytywną. Czy możemy mówić, że design z lat 1955-1968 jest nowoczesny? Wtedy na pewno był nowoczesny – ale czy nadal jest? Nowoczesność dziś jest dla nas czymś innym; nie zawsze też jest tak pożądana jak wówczas. Na pewno niektóre przedmioty pokazane na wystawie ze względu na formę mogą być uznane za nowoczesne i dziś, ale to w dużym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2011, 2011

Kategorie: Kultura