Powieść jak scenariusz

Powieść jak scenariusz

Miał pan zamówienie z wydawnictwa czy musiał przekonywać redaktorów?

– Najpierw napisałem scenariusz filmu fabularnego i rozesłałem go do pięciu wydawnictw z pomysłem, by potraktować skrypt jako konspekt powieści. Tego samego dnia odezwały się trzy, no i W.A.B. oraz mój redaktor prowadzący. Bardzo dobrze to brzmi, bo w służbach specjalnych istnieje funkcja „oficera prowadzącego”, więc moim „oficerem prowadzącym” w wydawnictwie był Filip Modrzejewski.

Co było najtrudniejsze w pracy nad książką?

– Najtrudniejsza była konstrukcja postaci i relacja między bohaterami oraz bardzo skomplikowana relacja męsko-damska. Najtrudniej było znaleźć ten chyba interesujący dla czytelnika rys psychologiczny. Zawsze się zastanawiałem, jak to się dzieje, że ludzie znaleźli się akurat po danej stronie barykady. Czy to gra przypadku, kwestia wychowania czy głębszej świadomości? Ja nie miałem z tym problemów, wychowałem się w rodzinie, gdzie białe było białe, a czarne – czarne. Mój dziadek był przedwojennym oficerem i kiedy miałem siedem lat, powiedział mi, co to jest Katyń, czym była wojna bolszewicka. Nie miałem więc podobnych problemów, ale zadawałem sobie pytanie, jak to jest, jeśli ktoś nie miał takiego dziadka. Dlatego nie potępiam tak łatwo ludzi, którzy znaleźli się po „tamtej” stronie. No bo jak jest naprawdę? Jak to się dzieje, że idziemy przez życie różnymi drogami?

Aż się tu ciśnie skojarzenie z materiałami z domu gen. Kiszczaka na temat „Bolka”, czyli z nieszczęsnymi chyba jednak losami robotnika, działacza Solidarności Lecha Wałęsy, potem prezydenta.

– O Wałęsie i „Bolku” mogę powiedzieć: był kiedyś taki święty. Paweł się nazywał. Ale zanim został świętym, chrześcijan prześladował.

To pierwsze na polskim rynku powieściowe przetworzenie tematu słynnych więzień CIA?

– Tak, i myślę, że to szansa na pierwszy taki film. Zobaczymy, jak oceni pomysł Polski Instytut Sztuki Filmowej. To także temat na serial, ponieważ historia może być kontynuowana. Jeżeli książka się sprzeda, będę pisał następne części.

To nie jest pana pierwsza powieść zanurzona w szpiegowskiej rzeczywistości.

– Napisałem „Święty chaos”, gdzie również głównym bohaterem jest kobieta, też związana ze służbami specjalnymi. Ale to połączenie political fiction i science fiction z powieścią szpiegowską.

Od początku kobieta miała być główną bohaterką?

– Lubię tworzyć kobiece postacie. Są o wiele ciekawsze, bardziej skomplikowane niż męskie. Nie chcę tu ujawniać wszystkiego, co się dzieje w życiu i w duszy por. Górskiej, ale o wiele ciekawsza jest historia szpiegowska, w którą zamieszana jest kobieta niż mężczyzna, bo to niestereotypowe. Ona jest spiritus movens tego wszystkiego, nakręca sprawę, wodzi za nos…

Jaka jest w pana wizji?

– To okropne stwierdzenie wobec kobiety, jest przystojna. Znaczy – interesująca.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 15/2016, 2016

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy