Prawda o śledztwie

Prawda o śledztwie

Mec. Marian Hilarowicz – obrońca prof. Jana Podgórskiego Machina IV RP przeciwko prof. Podgórskiemu ruszyła na polecenie Ziobry. Szantażem zmuszano ludzi do oskarżania Pamięta pan, kiedy po raz pierwszy zapoznał się z zarzutami wobec prof. Podgórskiego? Jaka myśl przychodzi wówczas adwokatowi do głowy? – Zanim się zapoznałem, musiałem poczekać. Prof. Jan Podgórski został zatrzymany 22 sierpnia. Zatrzymała go Żandarmeria Wojskowa, a przeszukania i udziału w czynnościach dokonywali funkcjonariusze CBA. Profesor został przewieziony do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. W mojej praktyce jest absolutnie normalne, że w tym dniu, kiedy dokonuje się zatrzymania człowieka, jest on przesłuchiwany, przedstawia się mu zarzuty. A tym razem tak nie było? – Czekaliśmy na korytarzu, w odgrodzonym kratą pomieszczeniu, calusieńki dzień 22 sierpnia. Kompletnie nikt się nami nie zajmował. Nie prosił na jakiekolwiek przesłuchanie, mimo moich wielokrotnych pytań, co się dzieje. Nikt nie potrafił odpowiedzieć? – Nie było żadnej reakcji. Widziałem jedną rzecz – prokuratorzy biegali po korytarzu, z pokoju do pokoju, trzaskały drzwi. W godzinach wieczornych prokurator przekazał mi informacje, że będą przesłuchiwać prof. Podgórskiego, będą przedstawiać mu zarzuty na drugi dzień, o godz. 7 rano. Został więc w celi na noc, a pan wrócił do domu. – Przyjechałem na drugi dzień o 7 rano. Profesor został już doprowadzony. I mimo wyznaczenia terminu nie dochodzi do przesłuchania! Pytam, co się dzieje. Nikt nic nie wie. Konferencja dwóch ministrów Zaczął się pan zastanawiać, o co chodzi? – Zacząłem kojarzyć, że w drodze do prokuratury usłyszałem w wiadomościach radiowych, że w tym dniu, 23 sierpnia, ma się odbyć konferencja prasowa pana ministra Ziobry i pana ministra Kamińskiego. Chyba nawet zapytałem któregoś z prokuratorów: to my może czekamy nakonferencję prasową? A wszyscy to zbywali, chociaż dzisiaj jestem przekonany, że tak było, że na nią czekano. Proszę pana, podczas konferencji minister Kamiński użył sformułowania, że chce, żeby społeczeństwo dowiedziało się, czym się zajmuje CBA… I pozwolił sobie na takie sformułowania: CBA zatrzymało znanego gangstera, „Batmana”, zbrodniarza skazanego gdzieś na 25 lat pozbawienia wolności, zatrzymano żonę znanego gangstera „Słowika” – i w tym gronie zatrzymano również prof. Jana P., byłego dyrektora szpitala wojskowego na Szaserów, który pomagał najgroźniejszym przestępcom w Polsce załatwiać dokumentację lekarską, wiadomo jaką. Po takim ostrzale artyleryjskim…  …rozpoczęło się przesłuchanie. – Około godz. 15 rozpoczęło się pierwsze przesłuchanie. Ponad 30 godzin od momentu zatrzymania. I niezwykle ciekawa historia – otóż postanowienie o postawieniu zarzutów prokuratura przygotowała 20 sierpnia, dwa dni przed zatrzymaniem. Zawierało ono cztery zarzuty. Tymczasem z datą 23 sierpnia, z datą konferencji pana ministra Kamińskiego, wydano kolejne postanowienie, o uzupełnieniu listy zarzutów. I wprowadzono wątek pana Andrzeja Z., „Słowika”, jak to określał pan minister – znanego gangstera. Wątek przygotowywania fałszywej dokumentacji lekarskiej. Ten nowy zarzut, wzięty nie wiadomo skąd, zastanowił pana? – Dla mnie to było jasne. Chodziło wyłącznie o jedno – pokazanie, dla jakiego środowiska prof. Podgórski „pracował”. Był to dla mnie czytelny ślad. Zadawałem sobie jako adwokat podstawowe pytanie: dlaczego prokurator nie miał materiałów na temat pana Andrzeja Z. 20 sierpnia? Nagle się znalazły? O godz. 15 zaczęło się przesłuchanie. Profesor do niczego się nie przyznał? – A do czego miał się przyznawać? Jeżeli słyszę, że zarzuca się uznanemu na całym świecie autorytetowi w dziedzinie nauki, znakomitemu neurochirurgowi, że przyjął dwukrotnie korzyści majątkowe po 300 zł od pułkownika z Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej, to się zastanawiam, czy ktoś na głowę upadł. Innym zarzutem było przyjęcie ok. 3 tys. zł od gangstera, od pana Jarosława R., za którym ciągnie się od lat wiele różnych spraw kryminalnych. Po przedstawieniu zarzutów prokurator skierował wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie. – Z uwagi na stopień pana generała sprawa trafiła do wojskowego sądu okręgowego. I tam sędzia, który przewodniczył temu posiedzeniu, wykazał się znakomitą znajomością akt. I odpornością psychiczną, bo przecież procedował po tej słynnej konferencji. Tymczasem odrzucił wniosek o areszt dla profesora. – W pisemnym uzasadnieniu, dlaczego nie zastosował tego środka, jest jedno niezwykle ważne zdanie: że zarzut

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17-18/2011, 2011

Kategorie: Kraj