Politycy boją się przyznać, że duże podwyżki cen energii są nieuchronne Większość naszych obywateli jest nieświadoma, że już niedługo bardzo wzrosną ceny energii elektrycznej. Taka informacja wobec nadchodzących wyborów jest dawkowana przez opiniotwórczą prasę jak kroplówka choremu. Dodatkowo informację tę wiąże się z zagadnieniami ocieplania się klimatu i z opracowaną wcześniej i wdrażaną polityką ekologiczną Unii Europejskiej. Niewiele lub prawie nic się nie pisze o tym, jakie będą przyczyny wzrostu cen energii elektrycznej, a także czy można ten wzrost zminimalizować, a nawet powstrzymać. Stan faktyczny jest następujący. Za surowce energetyczne (węgiel kamienny i brunatny) elektrownie będą musiały dodatkowo zapłacić, co podniesie koszty energii elektrycznej. Piszę o elektrowniach, ale jest to szerszy problem przemysłowy. Należy zatem postawić pytanie: co takiego się stało, że elektrownie, poza normalnym kosztem węgla, muszą ponieść dodatkowe koszty za wytworzenie energii elektrycznej? Odpowiedź brzmi: politycy w UE uznali, że za zmiany klimatu na Ziemi odpowiedzialna jest emisja CO2 powstającego w procesach spalania paliw nieodnawialnych. I za tę emisję trzeba dodatkowo zapłacić. Paliwa nieodnawialne (węgiel, ropa naftowa, gaz ziemny) mają w budowie chemicznej głównie atomy węgla C i wodoru H. To one podczas spalania sprawiają, że energia chemiczna zawarta w paliwie zmienia się w energię cieplną. W wyniku spalania paliw atomy węgla C przechodzą w dwutlenek węgla – CO2, a atomy wodoru H w parę wodną – H2O. Stosunek atomów wodoru H do atomów węgla C jest najwyższy w gazie ziemnym, a najniższy w węglu kamiennym. Dlatego w procesach spalania, aby uzyskać tę samą energię, najwięcej CO2 zostanie wyemitowanego z węgla, a najmniej z gazu. Historycznie nasza energetyka oparta była, jest i w najbliższych dziesięcioleciach będzie na węglu kamiennym i brunatnym i my w Europie, aby wyprodukować jednostkę energii, emitujemy najwięcej CO2. Ale w całości, jako kraj, nie emitujemy najwięcej dwutlenku węgla. Co zatem można zrobić, aby zmniejszyć tę emisję? Dróg jest kilka, oto one: – Przestawić energetykę na energetykę odnawialną. To proces, który musi trwać dziesiątki lat. – Przestawić energetykę na gaz ziemny. To też jest proces, który musi trwać dziesiątki lat. Należy dodać, że gaz ziemny to najlepszy surowiec do wielkich syntez chemicznych (nawozy, tworzywa sztuczne itp.). Spalanie go to działanie na szkodę następnych pokoleń. Takie postępowanie zaprzecza podstawowym zasadom ekologii. W Europie rozpętano pseudoekologiczną kampanię, że gaz ziemny jest najlepszym paliwem ekologicznym. To ćwierćprawda. – Przestawić energetykę na energetykę jądrową. To także wymaga lat. Jest to energetyka nieodnawialna (surowiec jest nieodnawialny), ale emituje niewielkie ilości CO2. Trzeba przede wszystkim pokonać barierę psychologiczną, która powstała w Polsce. Na całym świecie, w tym wokół nas, istnieją elektrownie jądrowe, które pracowały, pracują i będą pracowały. Należy zatem zadać pytanie: czy inne narody są głupsze od Polaków, inwestując w ten typ energetyki? Nie wydaje się, aby odpowiedź była twierdząca. Nawet po tym strasznym kataklizmie, który wydarzył się w Japonii, można z całą stanowczością stwierdzić, że ta energetyka jest bezpieczna. Przecież tam zginęło kilkanaście tysięcy ludzi, natomiast nie zginął żaden pracownik elektrowni i skutki katastrofy są bezpiecznie likwidowane. – Przetworzyć wyemitowany CO2 na produkt użyteczny. Tu jedyną drogą jest sadzenie lasów. Mikroskopijne ilości wyemitowanego CO2 mogą być zużyte do zwiększenia wydobycia ropy. – Magazynowanie CO2. Tę nie- racjonalną drogę preferuje Unia. Jest to metoda bardzo skomplikowana i droga. Polega na wychwyceniu CO2 ze spalin (jest to kosztowne i trzeba zużyć znaczne dodatkowe ilości surowców energetycznych nieodnawialnych!), przetransportowaniu go i wtłoczeniu pod ziemię na głębokość 800-2000 m. Aby utrzymać obecne stężenie CO2 w atmosferze, należałoby wtłoczyć niewyobrażalne dla zwykłego śmiertelnika ilości CO2 pod ziemię. Jest to technologia jeszcze niedopracowana, ale nie ma wątpliwości, że po upływie 10-15 lat z technicznego punktu widzenia problem zostanie rozwiązany. I to jest odpowiedź, dlaczego mamy zapłacić drożej za energię. Emitując CO2, elektrownie muszą ponieść dodatkowe koszty. Mogą wtłaczać CO2 pod ziemię albo płacić za emisję CO2. Niepokojące jest, że kraje, które zużywają najwięcej nieodnawialnych surowców energetycznych (USA, Chiny, Japonia, Indie,
Tagi:
Roman Zarzycki









