Czas jakiś temu z okazji sporu o konstytucję wypowiadano się prawie wyłącznie na temat aborcji. Byłam i pozostaję zwolenniczką liberalizmu w tej mierze, i to nie tylko z racji prawa kobiety do własnego brzucha. Także ze względu na dobro dziecka. Wiadomo, jak tragiczny bywa los dzieci niechcianych. Już stan psychiczny matki rzutuje na kondycję poczętego w jej łonie, a cóż dopiero na jego sytuację po wymuszonym wydaniu na świat. Nie mam tu na myśli tylko tak skrajnych przypadków jak dzieciobójstwo. Czym jest chwila unicestwienia nieświadomego embrionu we wczesnej fazie w porównaniu choćby z dolą sierot społecznych. Nie na darmo rekrutuje się spośród nich wiele jednostek nie ze swojej winy nieprzystosowanych do społeczeństwa. Poruszyły mnie Rozmowy w toku (TVN) poświęcone aborcji program wyjątkowo obiektywny i wszechstronny. Wzięła w nim udział m.in. matka, która właśnie w trosce o dziecko podjęła trudną dla niej decyzję przerwania ciąży: badania prenatalne wykazały, że dziecko byłoby ciężko upośledzone i niezdolne do dłuższego życia. Tak więc aborcja bywa metodą na zminimalizowanie cierpień. Jeszcze bardziej drażliwą sprawą jest eutanazja, w praktyce dziś u nas przemilczana. Z różnych powodów. Także dlatego, że słowo to może się kojarzyć zwłaszcza starszym ze zbrodniczymi poczynaniami nazistów. Nie miały one jednak
Tagi:
Anna Tatarkiewicz