Im dalej od końca PRL, tym bardziej jest ona obecna w naszym życiu DR AGNIESZKA MROZIK – literaturoznawczyni z Instytutu Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, członkini działającego w IBL Ośrodka Studiów Kulturowych i Literackich nad Komunizmem. Rozmawia Krzysztof Pilawski Profil Born in the PRL (Urodzeni w PRL – przyp. red.) na Facebooku ma ponad 220 tys. fanów – przeszło dwa razy więcej niż profil „Gazety Wyborczej”. Co pani na to?– Szczerze mówiąc, do niedawna nie wiedziałam o istnieniu tego profilu. Przyznaję – liczba fanów robi wrażenie.A zawartość?– W umieszczonych tam zdjęciach, filmikach, piosenkach rozpoznałam własne dzieciństwo: historyjki o Kaczorze Donaldzie z gumy do żucia, Misia Uszatka, „Małą smutną królewnę” Natalii Kukulskiej, Pana Tik-Taka („Ja jestem Pan Tik-Tak, ten zegar to mój znak”). ORANŻADA BYŁA LEPSZA Wielu starych znajomych…– Odnoszę wrażenie, że Born in the PRL tworzą przede wszystkim osoby urodzone w końcówce lat 70. i na początku lat 80. One, podobnie jak ja, nie pamiętają braku „Teleranka” 13 grudnia 1981 r., za to sięgają do schyłku PRL. Wspomnienia z tego okresu siedzą w nas głęboko, bo świat, z którego pochodzą, zginął śmiercią gwałtowną. Te wspomnienia nie układają się w spójną opowieść o PRL – to często niepołączone ze sobą obrazy i dźwięki. Profil świetnie oddaje pamięć z okresu dzieciństwa – punktową, wyrwaną z kontekstu, fragmentaryczną.Jaka jest opowieść profilu o PRL?– Zdecydowanie nostalgiczna.W PRL oranżada była lepsza.– Opowieść o dzieciństwie jest zwykle opowieścią idealizującą, sentymentalną. Na profilu dostrzegłam tęsknotę za pewną atmosferą, klimatem, stylistyką, estetyką i gadżetami, do których pewnie można zaliczyć oranżadę. Ale to nie czysta opowieść o krainie szczęśliwego dzieciństwa. Ona jest skażona wyraźnie zaznaczonym cieniem. Beztroskie obrazki, filmiki i piosenki przeplatają się z poważnymi komunikatami typu: „Siedem grzechów głównych komunizmu”. Odniosłam wrażenie, że te zdjęcia, filmiki i piosenki tworzą taki układ, w którym jednak czuć treści antypeerelowskie. Idealizującym i sentymentalizującym wspomnieniom z PRL jako krainy dzieciństwa towarzyszy mrugnięcie okiem: wszyscy wiemy, że była to jednak absurdalna rzeczywistość. Na profilu jest obecny śmiech z PRL, który wydobywa się z wnętrza tamtej epoki. Wywołują go komedie Barei, stare teksty satyryczne.Zabieramy ze sobą Colargola i gumę Kaczor Donald, za resztę dziękujemy?– Profil traktuje PRL jak taką dziwną, nierzeczywistą krainę, znaną z licznych publikacji na temat tzw. absurdów PRL. Owszem, pewne rzeczy były fajne, bo nasze dzieciństwo przypadło na tamten okres. Gdybyśmy wyrzucili całkowicie PRL, to wyrzucilibyśmy część naszego życia, własnej biografii. Nie chcemy tego robić, ale równocześnie mrugamy okiem: my nie kupujemy PRL z całym jej bagażem. Bo – być może – gdyby tak mocniej puknąć w ścianę, to – jak w serialu „Alternatywy 4” – klatka by się zawaliła. To nie taki obraz, jaki prawica usiłuje stworzyć z II RP: nieskażonego, idealnego państwa, które pozostaje w każdej dziedzinie wzorem do naśladowania. Na profilu PRL została sprowadzona głównie do pewnej estetyki, klimatu, gadżetu. BEZ TERRORU I HORRORU Ale to zupełnie inna estetyka, klimat i gadżety niż te z opowieści Instytutu Pamięci Narodowej o PRL: katownie UB, teczki, bezbronny człowiek pod gąsienicami wojskowego transportera, pałki zomowców, koksowniki.– Estetyka Born in the PRL ma charakter popkulturowy, a nie polityczny, demonizujący, jak przekaz płynący z IPN, który od początku transformacji jest dominującym nurtem opowiadania o poprzedniej rzeczywistości. Nie wykluczam, że dominacja narracji demonizującej sprowokowała powstanie opowieści nostalgicznej, w której PRL to nie tylko terror i horror.W antykomunistycznym przekazie o PRL uderza postawa całkowitego zerwania z tamtą rzeczywistością. III RP buduje się w nim poprzez zaprzeczanie PRL: obca dominacja-niepodległość, dyktatura-demokracja, komunistyczne zniewolenie-wolność. W tym, jak go pani nazywa, nostalgicznym przekazie zerwanie jest częściowe. To dla mnie wielki krok do przodu.– Albo naturalna reakcja ludzi, którzy nie chcą się wyrzekać dzieciństwa. Poza tym doświadczenia wielu ludzi, rodzin, a nawet grup społecznych nie przystają do opowieści demonicznej PRL pamięta się inaczej. Z tego rodzi się pokusa wykreowania własnej opowieści o PRL, próba zbudowania jakiegoś mostu między tamtym czasem i obecnym. Ale narracja nostalgiczna nie burzy narracji demonizującej, istnieje obok niej. Poza tym sprowadza PRL – epokę, w której wychowało
Tagi:
Krzysztof Pilawski









