Proroctwo Sienkiewicza

Proroctwo Sienkiewicza

Czym były i jak się zakończyły Polskie Inwestycje Rozwojowe?

14 czerwca 2014 r. krajową sceną polityczną wstrząsnęły opublikowane przez tygodnik „Wprost” stenogramy z podsłuchów ministrów, prezesów i biznesmenów z najwyższej półki. Nagrań na zlecenie biznesmena Marka Falenty dokonało kilku kelnerów pracujących w stołecznych restauracjach: Sowa i Przyjaciele, Amber Room oraz Osteria. Ofiarami owej szajki padli m.in. ówczesny minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz i prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka. Ich biesiadna rozmowa przeszła do historii ze względu na bon moty prawnuka Henryka Sienkiewicza. – Państwo polskie istnieje teoretycznie. Praktycznie nie istnieje – przekonywał Sienkiewicz Belkę, rzucając słynne „Ch… d… i kamieni kupa”.

Ten jakże soczysty zwrot odnosił się do, jak wówczas pisano, sztandarowego programu premiera Donalda Tuska Inwestycje Polskie oraz powołanej do jego realizacji spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe.

Czy spełniło się wulgarne proroctwo ministra Sienkiewicza? I jaki był efekt rozbuchanych ambicji premiera?

Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zwykle

12 października 2012 r., w trakcie swojego drugiego sejmowego exposé, premier Donald Tusk zapowiedział strategiczny program Inwestycje Polskie, który miał sprawić, że polska gospodarka nie będzie zwalniała tempa. Operatorem programu został Bank Gospodarstwa Krajowego, a realizować go miała specjalnie powołana spółka Polskie Inwestycje Rozwojowe (PIR). Do roku 2015 planowano przeznaczyć na ten cel 40 mld zł.

Program ten nie został nigdy przyjęty przez Radę Ministrów, nie miał więc statusu programu rządowego. W praktyce było to więc życzenie premiera. Jego realizacja miała pozwolić na wyeliminowanie takich barier w realizacji dużych przedsięwzięć inwestycyjnych jak brak długoterminowego finansowania dłużnego, niewystarczająca ilość kapitałów własnych oraz znikome zainteresowanie projektami partnerstwa publiczno-prywatnego.

Tusk wiedział, że w Polsce duże inwestycje, zwłaszcza infrastrukturalne, są finansowane nie ze środków prywatnych, lecz z publicznych. Ogłoszony przez niego program wcale tego nie zmieniał, wręcz przeciwnie, utrwalał tę praktykę.

Spółkę Polskie Inwestycje Rozwojowe zarejestrowano w Krajowym Rejestrze Sądowym dopiero 19 czerwca 2014 r. Prezesem został Mariusz Grendowicz, bankowiec pracujący m.in. w londyńskim oddziale Citibanku, ING Banku czy BRE Banku.

Zapowiedzi polityków były szumne, ale rzeczywistość okazała się inna. Szybko wyszło na jaw, że program Inwestycje Polskie nie został rzetelnie przygotowany. Nie określono szczegółowych planów działania uczestniczących w nim podmiotów. Nie ustanowiono też spójnego systemu monitoringu i nadzoru. Obowiązki nadzorcze zostały rozproszone między ministra skarbu państwa i ministra finansów. Mimo że zapewniono środki na jego finansowanie, w niedostatecznym stopniu uwzględniono fakt, że podjęcie przez spółkę PIR decyzji inwestycyjnych będzie procesem długotrwałym. Okazało się też, że krajowe przedsiębiorstwa nie były w stanie przedstawić dostatecznej liczby projektów spełniających wymogi programu.

W efekcie w latach 2013-2015 Bank Gospodarstwa Krajowego podpisał z beneficjentami umowy na finansowanie inwestycji o wartości 28,9 mld zł, a spółka Polskie Inwestycje Rozwojowe zaledwie na kwotę 1,6 mld zł. W tym okresie ogólna wartość krajowych nakładów inwestycyjnych wyniosła 481,9 mld zł. Ogłoszony przez premiera Tuska program nie był zatem przełomem. Jak wynika z przeprowadzonej w 2015 r. kontroli NIK, patologii i „kręcenia lodów” w nim nie stwierdzono. Na co więc poszły pieniądze w ramach tego programu?

Ropa, akademiki i elektrownia

Do lipca 2015 r. spółka Polskie Inwestycje Rozwojowe zawarła umowy inwestycyjne na udział w finansowaniu trzech projektów na łączną kwotę 1,191 mld zł. Były to:

• Projekt B8 – zgłoszony przez LOTOS Petrobaltic SA. Chodziło o zagospodarowanie złoża ropy naftowej zlokalizowanego w polskiej strefie ekonomicznej na Morzu Bałtyckim i eksploatację zasobów ropy oraz gazu ziemnego. Złoże B8 znajduje się ok. 70 km na północ od Jastarni. Jego potencjał wydobywczy szacowano na 3,6 mln ton ropy naftowej oraz 432 mln m sześc. gazu. Roczna produkcja miała wynieść ok. 250 tys. ton ropy naftowej, to jest ok. 5 tys. baryłek ekwiwalentu ropy dziennie. Umowę podpisano 25 sierpnia 2014 r. Opiewała ona na kwotę 431 mln zł. Całkowita wartość projektu miała wynieść 1,7 mld zł. Wydobycie ropy naftowej ze złoża B8 rozpoczęło się w roku 2016, a w październiku 2021 r. 75-kilometrowym podmorskim rurociągiem popłynął gaz do Władysławowa.

• Projekt Akademiki – Uniwersytet Jagielloński. Chodziło o sfinansowanie modernizacji zespołu akademików Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wartość inwestycji wyniosła ok. 100 mln zł. Finansowanie było wspólnym przedsięwzięciem spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe i Banku Pekao SA. Realizacją miały się zająć firma BI Polska Property Development (z francuskiej grupy deweloperskiej Bouygues) oraz spółka Cofely Services (należąca do francuskiej grupy energetycznej GDF Suez). W myśl umowy, w formule partnerstwa publiczno-prywatnego, trzy domy studenckie wraz z infrastrukturą sportowo-rekreacyjną miały zostać całkowicie przebudowane, wyposażone, a następnie utrzymywane przez 25 lat.

Fakt, że spółki należące do dużych francuskich koncernów otrzymały wsparcie w ramach programu Inwestycje Polskie, wzbudził emocje części polityków. Interpelacje poselskie sprowadzały się do jednego: jak to możliwe, że francuskie, a nie polskie firmy dostały pieniądze? Ostatecznie 26 września 2016 r. w obecności wicepremiera i ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina wyremontowane budynki oddano do użytku.

• Modernizacja Elektrowni Łagisza przez spółkę Tauron Wytwarzanie SA – była projektem najbardziej ambitnym. Chodziło o inwestycję w blok gazowo-parowy o mocy 413 MW w Elektrowni Łagisza w Będzinie. Szacowana wartość przedsięwzięcia miała przekroczyć 1,5 mld zł. Nowy blok miał ruszyć w połowie 2019 r. Tauron oraz PIR miały zawiązać spółkę celową z zadaniem finansowania oraz realizacji procesu inwestycyjnego, a w dalszej kolejności eksploatacji bloku. Zawarta 10 lipca 2015 r. umowa opiewała na 750 mln zł. A ponieważ do wyborów zostało kilka miesięcy, niewiele się wydarzyło. Gdy Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy, temat rozbudowy Elektrowni Łagisza z udziałem spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe zniknął. Powrócił kilka lat później. W styczniu 2020 r. Tauron Polska Energia oddał do użytku w Elektrowni Łagisza blok o mocy 460 MW dostosowany do wytwarzania ciepła grzewczego dla Zagłębia Dąbrowskiego. Koszt inwestycji wyniósł ponad 120 mln zł. Wcześniej wygaszono bloki o mocy 120 MW. Na początku maja br. wyburzono ostatnią przeznaczoną do likwidacji chłodnię kominową.

Olsztyńskie śmieci – PIR zaczęła, PFR skończył

Budowę spalarni śmieci w Olsztynie zapowiadano już w roku 2013. 3 lutego 2014 r. spółka Polskie Inwestycje Rozwojowe podpisała z Miejskim Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej w Olsztynie stosowne porozumienie. Wspólny projekt miał polegać na wybudowaniu nowej elektrociepłowni oraz modernizacji istniejącej ciepłowni miejskiej w celu dostosowania jej do nowych standardów środowiskowych. Całkowitą wartość inwestycji szacowano na 600 mln zł. Do produkcji energii nowy zakład miał wykorzystywać m.in. paliwo powstałe w wyniku przetwarzania odpadów komunalnych.

Zarząd PIR chwalił się, że jest to pierwszy projekt realizowany wspólnie z jednostką samorządu terytorialnego w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Spółka liczyła, że dzięki temu zachęci kolejne samorządy oraz inwestorów prywatnych do uruchamiania inwestycji w takiej formule.

Ostatecznie budowa Instalacji Termicznego Przekształcania Odpadów wraz z Kotłownią Szczytową w Olsztynie (elegancka nazwa spalarni śmieci) została zrealizowana przez spółkę Dobra Energia dla Olsztyna, powołaną w grudniu 2018 r., gdy Polskie Inwestycje Rozwojowe były już wspomnieniem. Jej udziałowcami są Fundusz Inwestycyjny Meridiam Eastern Europe Investments 3 SAS, za którym stoi Polski Fundusz Rozwoju (95% udziałów) oraz spółka Urbaser S.A.U. (5% udziałów). W 2019 r. koszt tej ekologicznej wizytówki Olsztyna szacowano na 3,5 mld zł. Zakład ma być oddany do użytku w sierpniu.

Inną inwestycją kojarzoną ze spółką Polskie Inwestycje Rozwojowe była budowa Zakładu Termicznego Przekształcania Odpadów Komunalnych w Bydgoszczy (kolejna elegancka spalarnia śmieci). Wysokość dofinansowania unijnego wyniosła w tym przypadku ponad 500 mln zł. Choć moim zdaniem dopisywanie PIR było trochę na siłę. Inwestycję oddano do użytku w lutym 2016 r.

Skarbonka Morawieckiego

Wraz z dojściem do władzy PiS przyszedł kres spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe. Na jej bazie powstał Polski Fundusz Rozwoju (PFR), dziś jedna z najpotężniejszych instytucji finansowych w kraju, będąca de facto skarbonką premiera Mateusza Morawieckiego. W założeniach PFR miał się zająć realizacją ogłoszonego przez rząd Beaty Szydło Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju do roku 2020 z perspektywą do roku 2030. Początkowo zakładano, że z 480 mld zł przeznaczonych na realizację planu prawie połowa środków będzie pochodzić z Unii. Reszta od spółek skarbu państwa i polskich przedsiębiorstw.

1 maja 2016 r. prezesem PFR został Paweł Borys, osoba bliska ówczesnemu wicepremierowi Morawieckiemu. Dziś jest on także przewodniczącym Rady Nadzorczej Banku Gospodarstwa Krajowego oraz przewodniczącym Rady Polskiego Instytutu Ekonomicznego. PIR przy Polskim Funduszu Rozwoju to niewiele znaczący karzełek.

Trudno wyliczyć instytucje, które wchodzą w skład PFR. Najbardziej znane to Bank Gospodarstwa Krajowego i Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. Polski Fundusz Rozwoju odegrał znaczącą rolę w rozdysponowaniu setek miliardów złotych wsparcia rodzimych przedsiębiorstw w ramach walki ze skutkami pandemii COVID-19. Realizował on również takie programy jak Mieszkanie+, Program Mieszkań na Wynajem, Program Budowy Kapitału czy Pracownicze Plany Kapitałowe.

Realizacja programu Mieszkanie+ zakończyła się klapą. W lutym 2019 r. zastąpiono go programem Mieszkanie dla Rozwoju. Najnowszym pomysłem rządu Zjednoczonej Prawicy na rozwiązanie problemu mieszkaniowego w Polsce są nisko oprocentowane (2% w skali roku) kredyty mieszkaniowe. Ustawę w tej kwestii przyjął niedawno Sejm. Trudno też mówić o sukcesie PPK.

Polski Fundusz Rozwoju pełni także kluczową funkcję w dystrybucji ogromnych środków wydawanych poza budżetem, a więc poza kontrolą Sejmu. Ostatnio dr Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych, przekonywał, że zaledwie 12% deficytu naszego kraju zostało ujęte w ustawie budżetowej, którą rząd przedstawił Sejmowi, 88% zostało zaś poza jego kontrolą.

Zaciąganie ogromnych zobowiązań przez BGK oraz Polski Fundusz Rozwoju zdaniem Najwyższej Izby Kontroli kosztuje nasz kraj dodatkowe 12 mld zł odsetek. Z pewnością przyjdzie kiedyś czas, gdy funkcjonowanie PFR i systemu wyprowadzania wydatków publicznych poza budżet państwa zostanie poddane ocenie.

 

Fot. PAP/Marcin Obara

Wydanie: 2023, 29/2023

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy