1 grudnia kobiety znów wyszły na ulice. Tym razem do protestu zmusił je projekt „Stop aborcji”, którego pierwsze czytanie znalazło się w porządku obrad Sejmu, a także pomysł Ministerstwa Zdrowia, by stworzyć tzw. rejestr ciąż – listę wszystkich Polek w ciąży. To jednak nie koniec niespodzianek. Rząd chce także stworzyć Polski Instytut Rodziny i Demografii, z posłem PiS Bartłomiejem Wróblewskim na czele. „Dziw, że pisowskie biuro demografii nie zostało nazwane wprost: »Instytut Kontroli Rozrodczości i Macic«”, pisze Ogólnopolski Strajk Kobiet na swoim Facebooku.
Protesty kobiet przetoczyły się przez całą Polskę, a jednym z gorętszych miejsc była Warszawa. Pod Sejmem zebrało się kilkaset osób. „Dziś w Sejmie jest mowa o tym, co fundamentaliści i faszyści myślą o kobietach” – powiedziała liderka Strajku Kobiet Marta Lempart. „Droga do legalnej aborcji jest i będzie straszna, bo nie ma taryfy ulgowej. Różne straszne rzeczy muszą zadziać się nam po drodze. Musimy pamiętać, ze każda sekunda naszego oporu ratuje komuś życie i zdrowie”.
Pod Sejmem nie zabrakło także sympatyków projektu ustawy „Stop aborcji”. „Środowiska aborcyjne publicznie chwalą się udziałem w 34 tys. nielegalnych działań, a jeszcze więcej zbrodni popełnianych jest po cichu. Co robi państwo w sprawie zbrodni, do których zbrodniarze przyznają się publicznie?” – grzmiał z mównicy Mariusz Dzierżawski, lider Fundacji Pro – Prawo do Życia. Stworzony przez niego projekt „Stop aborcji” zakłada m.in. całkowity zakaz aborcji oraz od 5 do 25 lat więzienia, a nawet dożywocie za aborcję dla matki i lekarza.
Przeciwko projektowi „Stop aborcji” stanęły nie tylko Lewica i KO, ale w większości również PiS. W sumie 361 osób zagłosowało za odrzuceniem projektu. Za przyjęciem ustawy było 41 posłanek i posłów PiS, 6 posłów Konfederacji i jeden poseł niezrzeszony. Projekt został odrzucony.
Mimo wszystko napięta sytuacja się nie uspokaja. Strajk Kobiet zapowiedział kolejne protesty. „Pamiętajcie, że jeżeli projekt inkwizycji Wróblewskiego przejdzie, to widzimy się 14 grudnia pod Senatem”, zapowiedziała Marta Lempart. Protest z całą pewnością się odbędzie, bo Sejm skierował rzeczony projekt do dalszych prac w komisji.
„Dziw, że pisowskie biuro demografii nie zostało nazwane wprost: »Instytut Kontroli Rozrodczości i Macic«. Co będzie, jeśli powstanie? Wróblewski będzie mógł dzięki niemu, na uprawnieniach prokuratora, uczestniczyć w postępowaniach rozwodowych i skutecznie blokować orzeczenia. Będzie mógł wytaczać sprawy przeciw osobom LGBT+ mającym dzieci, żądając pozbawienia ich praw rodzicielskich. Będzie mieć dostęp do gromadzonych przez jakikolwiek w Polsce podmiot danych o każdej ciąży, każdym poronieniu, każdej kobiecie w kraju”, pisze Ogólnopolski Strajk Kobiet na Facebooku.
Otwarta pozostaje również sprawa tzw. rejestru ciąż. „Ministerstwo Zdrowia zamierza od 1 stycznia 2022 r. tworzyć listy ciąż w Systemie Informacji Medycznej. O ciążach mają raportować wszystkie podmioty świadczące usługi zdrowotne. Wbrew zapisom konstytucji, wbrew obowiązującym przepisom o systemie informacji w ochronie zdrowia, wbrew RODO. Wbrew naszej woli!”, czytamy w informacji opublikowanej przez Akcję Demokracja i Ogólnopolski Strajk Kobiet. Oprócz ciąży w Systemie Informacji Medycznej mają znaleźć się m.in. takie informacje jak grupa krwi, alergie i… używanie antykoncepcji w postaci wkładek domacicznych.
Do 6 grudnia trwają konsultacje publiczne na temat powyższego projektu – każdy może wyrazić swój sprzeciw. Więcej informacji tutaj.
fot. Filip Radwański/Forum













Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy