Natalia Kukulska, Budka Suflera, Ich Troje czy Brathanki – kto wylansuje wakacyjne hity? Po opolskim koncercie można przypuszczać, że z polskim rynkiem muzycznym nie jest wcale tak źle. Wreszcie żywe reakcje polskiej publiczności wywołał zespół Ich Troje – z ekspresyjnym wokalistą Michałem Wiśniewskim – po sukcesie w Opolu najlepiej sprzedająca się grupa. Po raz kolejny okazało się także, że „starsi” zawsze dopiszą – Ryszard Rynkowski odebrał Grand Prix za całokształt twórczości. Nawet debiutanci zaprezentowali piosenki lepsze niż przed laty. Dzięki temu przynajmniej na moment obalili powszechny już pogląd, że kolejne edycje tej imprezy odbywają się tylko po to, aby obnażyć ubóstwo polskiej sceny muzycznej i zapełnić telewizyjną ramówkę. Udany występ uhonorowanej nagrodą im. Anny Jantar, 15-letniej gwiazdy „Klanu”, Kai Paschalskiej, z wdzięczną, popową piosenką „Przyjaciel od zaraz”, trafił w gusta młodzieżowego odbiorcy. Czy można to uznać za dobry znak dla polskiej sceny popularnej? Zbytni optymizm jest na wyrost. Wprawdzie Kaja zasłużyła na pochwały jeszcze innej laureatki, Beaty Kozidrak, uznanej za wokalistkę roku, i często śpiewała swój przebój w telewizji, jednak nie udało się jej na dłużej zagościć na listach muzycznych. Jej debiutancka płyta wciąż ładnie prezentuje się na półkach Empiku, nie przyciągając tłumu fanów. Od lat w przepisie na przebój jest miłość, przyjaźń i kochanie, ale w efekcie publiczność nie potrafi rozróżnić piosenek i ich wykonawców. Mimo to artyści często ulegają złudzeniu, że chwytliwy temat z góry zapewnia sukces. A przecież powszechnie wiadomo, że banał łatwo wlatuje jednym uchem i szybko wylatuje drugim. Dlatego też w najlepszej sytuacji są ci, którzy o popularność nie muszą już zabiegać. Tak jak Brathanki, których piosenkę „W kinie, w Lublinie, kochaj mnie” nadają na okrągło niemal wszystkie stacje radiowe. Prawdopodobnie epoka megaprzebojów śpiewanych przez całą Polskę, takich jak „Chałupy” Zbigniewa Wodeckiego, minęła bezpowrotnie. O nic nie pytaj Na miłość w wersji romantycznej postawił też aktor Michał Żebrowski, znany z „Ogniem i mieczem”, który obecnie wciela się w nowym filmie w tytułową rolę Wiedźmina. Do swojej muzycznej przeróbki znanych erotyków zaprosił Annę Marię Jopek, z którą wcześniej śpiewał (a raczej recytował) we “Wspomnieniu”, a także dwie Kasie: Nosowską i Stankiewicz. Ta pierwsza po dość długiej nieobecności święci triumfy na listach przebojów dzięki piosence wykonanej wspólnie z Pawłem Kukizem „Rzadko cię widuję z dziewczętami”. W ogóle płyta Yugotonu z takimi przebojami, jak „Malcziki” czy „O nic nie pytaj” to jeden z najlepiej sprzedających się albumów (oprócz nagrania muzyki z filmu „Dziennik Bridget Jones”). Brathanki, Golec uOrkiestra, Ryszard Rynkowski, Budka Suflera są już na fali od jakiegoś czasu. Jednak, mimo starań, pozostałym artystom na razie idzie marnie. Wprawdzie Natalia Kukulska czy zespół De Mono nie mogą jeszcze narzekać na brak fanów, jednak metody zdobycia słuchaczy mogą budzić kontrowersje. Wątpliwe bowiem, czy spodoba się moda na naśladowanie zagranicznych gwiazd: Toni Braxton (Natalia Kukulska) i Madonny (Małgorzata Ostrowska). Zresztą nowy image tej drugiej artystki – teraz pokornej, efemerycznej gwiazdy z długimi blond włosami – to zapewne szok dla tych, którzy pamiętają ją z czasów „Szklanej pogody”. Dlatego trudno się dziwić, że telewizja niechętnie puszcza teledyski, które – jak tłumaczył kiedyś dyrektor programowy Dwójki, Jerzy Kapuściński – i tak powodują spadek oglądalności. Skutek jest taki, że telewizje nie chcą ryzykować, firmy fonograficzne mają trudności z wypromowaniem innych artystów, a widzowie skarżą się na brak nowych twarzy. Zamiast nich mamy ciągle te same – tyle że przefarbowane – gwiazdy w zmienionej scenerii. Na kolorowych okładkach Rodzimi wykonawcy co jakiś czas odświeżają swój wizerunek na łamach kolorowych magazynów. Czytamy więc o rodzinnych perypetiach Kasi Kowalskiej, Piaska, a ostatnio Małgorzaty Ostrowskiej. Artyści kreują się przy tym na zwykłych ludzi ze zwykłymi problemami. Czyli podobno najważniejsze jest zdrowie, rodzina i dom. Nikt nie wspomina o muzyce… Może więc niektórzy powinni, jak słusznie śpiewa Grzegorz Markowski z Perfektu, „ze sceny zejść niepokonani”? Jeszcze niedawno, do czasów Opola, sukces Ich Troje przyciągał tłumy fanów na charyzmatyczne koncerty.









