Ludzie ze Stowarzyszenia „Nigdy Więcej” już od 18 lat walczą z neonazizmem Na finał mundialu przygotowali antyrasistowską wystawę. Od lat prowadzą „Brunatną Księgę”, gdzie notują wszelkie incydenty o charakterze rasistowskim i neonazistowskim. Zamalowują swastyki i antysemickie hasła i walczą z nienawiścią. Czasem ich orężem jest prawo i władza, czasem muzyka i graffiti. 18 lat doświadczeń Dzisiejsi 30-latkowie zapewne kojarzą Stowarzyszenie „Nigdy Więcej” z wydanymi w drugiej połowie lat 90. płytami pod hasłem „Muzyka przeciwko rasizmowi”. Powstały wówczas dwie składanki, na których zagrali m.in. Pidżama Porno, Kazik na Żywo, Big Cyc, Homo Twist, Liroy, Lech Janerka, Sweet Noise i Kuba Sienkiewicz. Pod szyldem akcji wydano kilka kolejnych płyt, wielu wykonawców do dziś opatruje okładki charakterystycznym symbolem. Naszywka z logo – biało-czarną ręką na czarno-białym tle – stała się niezbędnym uzupełnieniem stroju zbuntowanej w słusznej sprawie młodzieży. Wielu muzyków do dziś wspiera stowarzyszenie, a symbol zdobi okładki nowych albumów. Formalnie stowarzyszenie istnieje od 1996 r. Jego prezesem jest Marcin Kornak, który poświęca niemal cały swój czas działalności w „Nigdy Więcej”. Jako 15-latek uległ wypadkowi, od tamtej pory porusza się na wózku inwalidzkim, nie przeszkadza mu to jednak działać na rzecz innych. Od lat zbiera i opracowuje dane do „Brunatnej Księgi”, publikacji opisującej incydenty o charakterze rasistowskim od 1987 r., jest też redaktorem naczelnym magazynu prowadzonego przez stowarzyszenie. A wszystko zaczęło się w 1992 r. w Bydgoszczy, gdzie coraz częściej zdarzały się przypadki przemocy na tle rasistowskim. Ofiarą neonazistów mógł zresztą stać się każdy, kto nie pasował – powodem ataku był kolor skóry, ale też ubiór, fryzura czy choćby kolczyk. Dla grupy bydgoskich uczniów i studentów momentem przełomowym było podpalenie przez neonazistów akademika, w którym mieszali studenci zagraniczni, przede wszystkim z Afryki i Azji. Dariusz Paczkowski, dziś działacz społeczny i współpracownik wielu organizacji pozarządowych, i Marcin Kornak znali się od dawna, organizowali w Bydgoszczy koncerty niezależnej sceny muzycznej. To oni wraz z przyjaciółmi jako pierwsi powiedzieli „dość”. Zaczęli nieoficjalnie – jako Grupa Antynazistowska (GAN), która działa do dziś. Podjęli akcje edukacyjne, współpracę z policją. W przypadku młodszych neonazistów czasem wystarczała… interwencja u rodziców, którzy dzięki temu zaczynali zwracać uwagę na znajomych dziecka i symbole, które pociecha wiesza na ścianach swojego pokoju. Podobne grupy szybko zaczęły powstawać w innych miastach, tworząc duży ruch krajowy. W 1994 r. inicjatorzy akcji założyli pismo „Nigdy Więcej”. Od tamtej pory periodyk ukazuje się nieprzerwanie, a na jego łamach poruszane są wszelkie kwestie dotyczące nazizmu, faszyzmu, nienawiści rasowej, antysemityzmu i sposobów walki z nimi, a także wizerunku innego, obcego w mediach i kulturze. Gruby, pełen treści kwartalnik utrzymywany jest niemal bez reklam, przede wszystkim dzięki czytelnikom. Stowarzyszenie stara się działać najmniejszym możliwym kosztem. Odżegnując się od polityki, nie chce polegać na dotacjach państwowych. Jego główną siłą są wolontariusze, bez których, jak podkreśla dr Rafał Pankowski, nic by nie zdziałało – tych stałych, współpracujących regularnie przy rozmaitych projektach jest ok. 200. „Nigdy Więcej” nie zatrudnia etatowych pracowników, czasem jedynie podpisuje umowy z pojedynczymi osobami do konkretnych projektów, finansowanych przez zewnętrzne organizacje, np. Football Against Racism in Europe. Na stadionach Walka nie jest łatwa. Czasem działacze muszą się zmierzyć ze sceptycyzmem wielu osób, które nie wierzą w powodzenie ich akcji. „Wykopmy rasizm ze stadionów” to jedna z głośnych inicjatyw stowarzyszenia. – Na początku wielu ludzi mówiło, że to nie ma sensu, zajmie za dużo czasu i energii, a i tak nie przyniesie efektu, że sytuacja na polskich boiskach i trybunach jest tragiczna – wspomina dr Pankowski, socjolog Collegium Civitas, publicysta działający w stowarzyszeniu od lat. – Uznaliśmy, że skoro problem jest tak duży, to nie powód, żeby się nie przejmować, przeciwnie. Zaczęli działać. Na początku było ciężko. Emmanuel Olisadebe, jeden z pierwszych czarnoskórych piłkarzy w polskich barwach, nieraz odczuł na własnej skórze, jak agresywnie i chamsko zachowują się polscy kibice. W Lublinie w maju 2000 r. przez cały mecz rozgrywany przez Polonię Warszawa z Zagłębiem Lublin w stronę Emmanuela leciały banany. Często zdarzały się niewybredne
Tagi:
Agata Grabau









