Przegląd na lato

Przegląd lodówki

Kiedy wyjeżdżają nasi podopieczni, radości w domu co niemiara. Jeszcze fajniej, kiedy wyjeżdżają małżonkowie, małżonki i nadopiekuńcze matki… wydawałoby się. Tęsknota z całą ostrością pojawia się jednak w porach obiadowych, kolacyjnych i śniadaniowych, bo ileż można jeść krakersy z piwem? „Przegląd”, w trosce o Czytelników, przedstawia doświadczenia swoich reporterów oraz rodzin reporterów. Pamiętajcie! Nie jesteście sami!


Jak przeżyć bez gotowania?

Instrukcja dla opuszczonych, a niegotujących:
– Po pierwsze: Dwa tygodnie można spokojnie przeżyć, jedząc różne wiktuały na surowo. Nadają się do tego celu nie tylko owoce i warzywa (surowa marchewka działa na panie bardzo podniecająco!), ale też mięso (nie ma jak tatar) oraz np. jajka (surowizną żywią się wszystkie dzikie zwierzęta i nic im nie jest). Doceń kiełbaski z foliowej zgrzewki, konserwy i zupy z proszku. Niejedna zwycięska armia przeżyła na takim jadłospisie.
– Po drugie: Jeśli jednak zdecydujesz się na działalność kulinarną, pamiętaj – nie zawsze połączenie dwóch dobrych rzeczy daje w efekcie trzecią rzecz podwójnie dobrą. Na klęskę skazane są połączenia typu zupa pomidorowa z nutellą lub kiełbasa z likierem. Już Paweł Kukiz śpiewał, że żołądek to nie San Francisco.
– Po trzecie: Jeśli, mimo wszystko, użyłeś naczyń wielorazowych, nie zalewaj ich wodą. Po tygodniu naczynia niechybnie zaczną cuchnąć. Natomiast zasuszone resztki jedzenia znakomicie da się oskrobać nożem kuchennym. Jest to ważne przy opracowaniu planu powitania „jakby nigdy nic”.


Jakby nigdy nic, czyli jak zatrzeć drobne ślady niepowodzeń:

– Jeśli twój pies wyszukuje na spacerze ślimaki, a chomik zaczaja się na muchy, to znak, że należy je dożywić. Psu można dać mięso surowe, a nawet śmierdzące – patrz przykład jajek. Przegłodzony chomik zadowoli się nawet chlebem. Kotem można się nie przejmować, ponieważ na pewno wyżywi się u sąsiadów. Zresztą, jeśli tylko zwierzęta zostały pod twoją opieką, powinieneś się cieszyć – pomyśl o tych, którzy muszą opiekować się dziećmi.
– Jeśli pojawiły się okoliczności do alternatywnego stosowania półeczek z lodówki, na przykład jako tacek do grilla na skromnym towarzyskim spotkaniu, należy bezwzględnie skontrolować zawartość pralki, tapczanu, komódki na bieliznę oraz skrzynki z kwiatami.
– W razie wpadki przy zacieraniu śladów najlepiej zastosować taktykę „na pieska” – rozkładamy ręce ze słowami: „Misiu, bez ciebie jestem jako to dziecko we mgle”.


Jak niegotującą ciotka odwiedziła

– Gotowane w domu to ja mam przez cały rok – powiedziała Wanda, córka brata mojego dziadka, która na dwa dni przyjechała do Warszawy i miałam się nią zająć, bo kiedy byłam mała, zabrała mnie do zoo, a odwdzięczyć się zawsze trzeba, choć wtedy ledwo nie wpadłam do klatki z małpami. – No, ale przecież nic mi nie nasmażyłaś. Co to, gaz ci wyłączyli? – zdziwiła się ciotka.
Z krótkich oględzin wynikało, że w garnkach posadziłam kwiaty, patelnie wiszą, bo podpisują się na nich znajomi, a na zamkniętej kuchence gazowej stoją używki z piwem włącznie. W mikrofalówce suszą się kieliszki i tylko dwie zupki błyskawiczne „Mniam, mniam” pozwalały przypuszczać, że jesteśmy w kuchni.
– Ależ ciociu – powiedziałam – zapraszam do restauracji.
Ciotka z ulgą oderwała wzrok od gustownej makatki ze staroci i już stała pod windą.
Odrzuciłam kuchnię libańską, ponieważ potrawom towarzyszył taniec brzucha, a ciotka, na moje oko, najśmielsze sceny erotyczne widziała w „Klanie”. Odrzuciłam kuchnię grecką, ponieważ ciotka zaznaczała, że surowe i z olejem to u nich je jeden, co jest chyba w jakiejś sekcie. Odrzuciłam kuchnię polską, bo to na niej ciotka tak się utuczyła. Odrzuciłam kuchnię chińską, bo ciotkę denerwują potrawy, których nazwy zaczynają się na „wung-wung”.
Wybrałam kuchnię francuską. Niech ciotka wie, że mnie stać, a ona to mi w tym zoo nawet loda nie kupiła.
Po dwóch godzinach ciotka wyskrobała resztki żabich udek, obejrzała wysmukły, pusty kieliszek. Udałam, że nie widzę, bo cena szampana paraliżowała moją myśl przeżycia do pierwszego. – No, starałaś się – powiedziała ciotka, oglądając różowo-złote tapety i zgiętego kelnera z rachunkiem. – To chodźmy teraz zjeść coś porządnego.


Co matka wyjeżdżająca pozostawić dziecku pełnoletniemu w lodówce powinna?
Zgrzewkę wody mineralnej, zgrzewkę mleka 0,5%, zgrzewkę piwa – normalny procent.
Trzy opakowania chleba pokrojonego o przedłużonym terminie ważności.
Pięć przysmaków śniadaniowych.
Trzy konserwy rybne w pomidorach.
10 zupek – zalej makaron i czekaj, aż spuchnie.
10 puszek dla psa oblepionych informacją, że to dla psa.
30 paczek chipsów, paluszków i orzeszków.
Na lodówce matka przyczepia informację, gdzie są pieniądze.

Wydanie: 2001, 33/2001

Kategorie: Przegląd poleca

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy