Od zera (na koncie) do milionera. Taką drogę przebyli ultraliberałowie. Paczka kolegów z Wybrzeża z pewnością nie może narzekać na transformację. W przeciwieństwie do robotników, którzy im w 1980 r. wystrajkowali tłuste posady. Kryterium awansu było proste. Ja nie mam pojęcia o niczym, to zostanę premierem (Jan Krzysztof Bielecki). Ty też nie masz pojęcia, to będziesz u mnie dyrektorem generalnym (Jacek Siwicki). No i poszło. Zgodnie z opisem Siwickiego: „Czuliśmy się wtedy jak chirurdzy na polu bitwy. Pierwsza grupa pacjentów to ci, którym już nic nie pomoże i trzeba im dać prześcieradło, niech umierają. Druga wymaga operacji” itd. No i padały zakłady, instytuty, pegeery. Setkami. I setki tysięcy ludzi poszły na bruk. Wielu na zawsze. Ale Siwicki nie ma wyrzutów sumienia. I jakoś nas to nie dziwi. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









