Przesłanie Patriarchy

Przesłanie Patriarchy

Gabriel Garcia Marquez, pisarz i publicysta, żegna się z przyjaciółmi i czytelnikami „Jeśliby Bóg podarował mi odrobinę życia, wykorzystałbym ten czas najlepiej, jak potrafię. Prawdopodobnie nie powiedziałbym wszystkiego, o czym myślę, ale przemyślałbym wszystko, co powiedziałem”, pisze Gabriel Garcia Marquez, 74-letni pisarz kolumbijski, w pożegnalnym liście do przyjaciół opublikowanym w Internecie. Chce, żeby ten list zawierający, jego zdaniem, wszystko, co najważniejsze, był szeroko rozpowszechniony. Zainteresowanym, dlaczego nagle postanowił podzielić się mądrością życiową z innymi, odpowiedział za pośrednictwem zaprzyjaźnionego dziennikarza: jest chory na raka limfatycznego, zostało mu niewiele czasu, dlatego wycofał się z życia publicznego. „Oceniałbym rzeczy nie ze względu na ich wartość, ale na ich znaczenie – czytamy w liście pisarza. – Przekonywałbym ludzi, jak bardzo są w błędzie, myśląc, że nie warto się zakochać na starość. Nie wiedzą bowiem, że starzeją się właśnie dlatego, że unikają miłości. (…) Osobom w podeszłym wieku powiedziałbym, że śmierć nie przychodzi wraz ze starością, lecz z zapomnieniem. (…) Gdybym wiedział, że to są ostatnie minuty, w których cię widzę, powiedziałbym „kocham cię”, a nie zakładałbym głupio, że przecież o tym wiesz”. (…) Tylu rzeczy nauczyłem się od was, ludzi… nauczyłem się, że wszyscy chcą żyć na wierzchołku góry, zapominając, że prawdziwe szczęście kryje się w samym wspinaniu się na górę. (…) Nauczyłem się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomóc, aby się podniósł (…)”. Mistrz felietonu „Dla młodych adeptów sztuki dziennikarskiej to wspaniała szkoła dziennikarskiego warsztatu”, pisze Ryszard Kapuściński w przedmowie do zbioru felietonów Marqueza „Morze utraconych opowiadań i inne felietony”. Zdaniem polskiego mistrza reportażu, Marquez jest „urodzonym dziennikarzem”, właśnie z dziennikarskiej pasji zapisywania zdarzeń powstawały jego opowieści. „W jego przypadku w sposób najbardziej może dobitny odzwierciedla się głęboko zakorzeniona w Ameryce Łacińskiej tradycja, że twórczość publicystyczna i literacka są ze sobą związane. Tak jak inni pisarze – Carlos Fuentes, Octavio Paz, Alejo Carpentier, Mario Vargas Llosa, José Donoso, Ernesto Sabato – Marquez pojmuje rolę człowieka pióra jako czynne uczestnictwo w tym, co się wokół dzieje, systematyczny kontakt z czytelnikiem, stałą obecność w prasie, zaangażowanie w codzienne sprawy swego kraju, narodu, a wreszcie regionu. Taki specyficzny latynoamerykański patriotyzm wyrażający się w więzi z własną ojczyzną, i zarazem z całym subregionem”, konkluduje Kapuściński. Sam Marquez ma wiele szacunku do zawodu dziennikarza. W felietonie „O najwspanialszym zawodzie na świecie – con amore” pisze właśnie o dziennikarstwie, traktowanym przede wszystkim jako misja społeczna. Bardzo martwi go nierzetelność kolegów po fachu. Wspominając liczne wymysły dziennikarzy na swój temat, opublikowane wywiady, których nie udzielił, przypisane mu opinie, których nie podziela itd., ubolewa nad załamaniem etyki dziennikarskiej: „Skandaliczne zamachy na moralność dziennikarstwa to najbardziej niebezpieczne przestępstwa: przynoszą szkodę i dogłębnie wypaczają sens najwspanialszego zawodu na świecie”. Dużą uwagę pisarz przywiązuje do wywiadów, których udziela od dziesięcioleci na całym świecie (średnio dwa w miesiącu, jak sam szacuje). Uważa, że pisarz powinien rozmawiać z czytelnikami za pośrednictwem prasy, jest to jego obowiązek wobec społeczeństwa. Twierdzi, że wywiady to jeden z najtrudniejszych gatunków dziennikarskich. „Dobre wywiady mają w sobie coś z miłości: trzeba do nich dwojga i wychodzą dobrze tylko wtedy, gdy ci dwoje się kochają. W przeciwnym razie rezultatem będzie tylko ciąg pytań i odpowiedzi”. Jednakże ani działalność publicystyczna, ani literacka nie jest tą dziedziną twórczości, którą najbardziej podziwia. „Przyznam szczerze: muzykę zawsze lubiłem bardziej niż literaturę. Nie mogę wręcz pisać przy muzyce, bo większą uwagę zwracam na nią, niż na to, co piszę. Moje muzyczne związki są sprawą tak intymną, że stanowią część życia osobistego. Dlatego właśnie, gdy spotykam się z bliskimi przyjaciółmi, nic nie sprawia mi większej przyjemności niż rozmowy o muzyce”, wyznaje w felietonie „Porozmawiajmy lepiej o muzyce”, gdzie pisze o swojej miłości do muzyki klasycznej (zwłaszcza do Bacha) oraz karaibskiej. Co czytasz? „Dożywszy pewnego wieku, człowiek nie wie na pewno, co czyta, mając przy tym świadomość, że wszystko, co warto, przeczytał już wcześniej, a czas niegdyś przeznaczony na lekturę upływa mu obecnie na grzebaniu to tu, to tam z nadzieją, że znajdzie w końcu jakąś nową, zaskakującą rewelację”, wyznaje Marquez

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 34/2002

Kategorie: Kultura
Tagi: Ewa Likowska