W Hiszpanii rząd socjalistów i konserwatywna opozycja wspólnie uchwalili ustawę, która gwarantuje dobre finansowanie mediów publicznych W czasach, gdy większość stacji i stacyjek radiowych katuje uszy słuchaczy sieczką, nawet jeśli czasami pozłacaną pozorami intelektu dziarskich prezenterów, obrona publicznego Polskiego Radia, zwłaszcza jego Programu II, oraz TVP staje się sprawą ważną. Całkiem świeżego przykładu, jak to robić, dostarczyli nam Hiszpanie. Potwierdza on, że dbałość o misję publicznego radia i telewizji nie jest anachronizmem, jak nam, wiernym słuchaczom, próbuje wmówić chór osób zainteresowanych. Zainteresowanych, być może, zawładnięciem przez prywatny kapitał całym rynkiem medialnym. Kto w tym chórze występuje, każdy widzi. 8 tys. godzin reklam Parlament hiszpański uchwalił w ostatnich dniach nowe, radykalne rozwiązanie ustawowe dla ratowania misji publicznych mediów. Autorzy ustawy o finansowaniu RTVE, czyli publicznego Radia i Telewizji Hiszpańskiej, mogli oprzeć się w znacznej mierze na nowoczesnych wzorach unijnych. Na ustawodawstwie Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Włoch i innych krajów UE, w których potrzeba utrzymania misji mediów publicznych jest kwestią poza wszelką dyskusją. Niezwykle przekonującym argumentem za reformą finansowania mediów publicznych, opartą na opodatkowaniu na ich rzecz mediów prywatnych i operatorów telefonicznych, jest usunięcie wszelkich reklam z programów RTVE. Gdy na przełomie 2009 i 2010 r. zniknie z ekranów publicznej telewizji i z anten radia publicznego ostatnia reklama, Hiszpanie zyskają rocznie 8 tys. godzin dodatkowego czasu na programy informacyjne, kulturalne, publicystyczne, artystyczne, sportowe i emisje filmów. I niebywały komfort, jakim jest możliwość oglądania/słuchania ulubionych programów bez coraz dłuższych wstawek reklamowych, które sprawiają, że w niektórych naszych polskich prywatnych telewizjach na obejrzenie półtoragodzinnego filmu fabularnego potrzeba niekiedy prawie trzech godzin. Hiszpański telewidz będzie miał do wyboru: oglądać film czy inny program z wstawkami reklamowymi, czy też bez, tj. oglądać go w „misyjnej”, publicznej telewizji. W odpowiedzi na zarzut nieuczciwej konkurencji, wysuwany przez właścicieli prywatnych stacji telewizyjnych i radiowych, rząd zgodził się wprowadzić do ustawy dwa zapisy, które mają wyrównywać szanse. Pierwszy dotyczy emisji nowych filmów. Zgodnie z ustawą, liczba premier filmowych w publicznej TV została ograniczona do 52 rocznie. Na transmisje meczów piłkarskich, tj. programów o największej oglądalności, RTVE będzie wolno przeznaczać najwyżej 10% jej dochodów. To ograniczenie nie dotyczy jedynie transmisji z igrzysk olimpijskich. Dotychczas na każdą godzinę programów RTVE przypadało przeciętnie 11 minut reklam. Za kilka miesięcy znikną one z programów. Publiczne radio i telewizja stracą 500 mln euro dochodów z tego tytułu. Publiczne na utrzymaniu prywatnych Rynek jest rynkiem. Ustawa uchwalona w trybie pilnym w parlamencie 9 lipca tego roku ogromną większością głosów sprawi, że dochody te przejmą prywatne radia i telewizje. W zamian za to prywatne telewizje niekodowane zobowiązane będą ustawowo oddawać 3% swych dochodów brutto na utrzymanie RTVE. Płatne stacje telewizyjne oraz stacje o ograniczonym dostępie (np. nadające w zamkniętej sieci kablowej) będą zobowiązane odprowadzać na ten cel tylko 1,5% dochodów, ponieważ ustawodawca wyszedł z założenia, że reklamy nie stanowią głównego źródła ich wpływów. Opodatkowani na rzecz RTVE zostają operatorzy korzystający z przestrzeni radioelektronicznej. A zatem również operatorzy telekomunikacyjni mają na mocy ustawy finansować RTVE, odprowadzając na jej konta 0,9% swych dochodów. Od tego podatku zwolnieni są jednak ci, którzy nie emitują żadnych reklam i obrazów telewizyjnych. Państwo ze swego budżetu gwarantuje w ustawie 540 mln euro rocznie. Hiszpańska reforma zapewnia publicznemu radiu i telewizji co najmniej 1,2 mld euro stałego, gwarantowanego dochodu, na który złożą się wspomniana dotacja państwowa i opodatkowanie mediów i operatorów prywatnych. Rząd hiszpańskich socjalistów w toku gorącej debaty publicznej, która poprzedziła nie mniej zaciętą dyskusję między zwolennikami i przeciwnikami reformy w parlamencie, powoływał się na modele finansowania mediów publicznych w wielu innych krajach Unii Europejskiej. A zwłaszcza na zagwarantowaną przez sposób finansowania misję publiczną, jaką spełnia niedościgniona pod względem niezależności BBC czy francuskie radio i telewizja publiczna będące oczkiem w głowie prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego. Za przykładem reszty UE Przeciwnicy reformy przeprowadzonej przez premiera
Tagi:
Mirosław Ikonowicz









