Rewolucja warszawska

Rewolucja warszawska

W stolicy jest 116 prezydentów, burmistrzów i dyrektorów. Czy takim miastem da się rządzić? Wszystko wskazuje na to, że od najbliższych wyborów samorządowych Warszawa stanie się jedną gminą podzieloną na 17 dzielnic. O zmianie ustroju miasta zdecydował Sejm. Ustawę poparły wszystkie – oprócz Ligi Polskich Rodzin – ugrupowania sejmowe. Warszawscy radni krytykują ją, mówiąc, że jest zamachem na samorządność. Zapowiadają, że zaskarżą ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Zwolennicy zmian przekonują natomiast, że w ten sposób usprawni się zarządzanie miastem i przyspieszy rozwój stolicy. Obecnie Warszawa jest podzielona na gminę Centrum i dziesięć gmin z tzw. wianuszka – chodzi o Bielany, Bemowo, Białołękę, Wilanów, Włochy, Ursynów, Ursus, Rembertów, Targówek i Wawer. Po tegorocznych wyborach samorządowych nastąpią rewolucyjne zmiany – gmina Centrum zniknie, a pozostałe zmienią się w dzielnice i wraz z istniejącymi teraz siedmioma innymi wejdą w skład jednej, wielkiej gminy o statusie miasta. Oznacza to, że jednostki samodzielne, jakimi są gminy, staną się pomocniczymi. Zniknie też powiat warszawski, przez co przyłączone do niego w tym roku gminy Wesoła i Sulejówek, wrócą do powiatu z siedzibą w Mińsku Mazowieckim. Czterostopniowa struktura samorządu zostanie zastąpiona dwustopniową – ogólnomiejską i lokalną. Zmiany najbardziej odczują dotychczasowe gminy, które zostaną zdegradowane do roli jednostek pomocniczych przyszłej megagminy. Chociaż ustawa wzorowana jest na rozwiązaniach przyjętych w innych miastach, warszawskie dzielnice będą miały znacznie więcej uprawnień, niż np. łódzkie czy krakowskie. Każda dzielnica będzie miała swoją radę, zarząd i burmistrza. Zarządy dzielnic wybierane będą przez radę, a więc bez ingerencji ze strony prezydenta. Liczebność zarządu uzależniona będzie od liczby mieszkańców – w dzielnicach poniżej 100 tys. będą trzy osoby, w większych – do pięciu osób. Obecne gminy stracą prawo samodzielnego decydowania, na co chcą przeznaczyć pieniądze – o finansach dzielnic zadecyduje jednolity budżet miejski. Radnych mniej Głównym celem zmian jest uproszczenie zarządzania miastem poprzez ustalenie jasnego podziału kompetencji ośrodków władz miejskich i lokalnych. W stolicy nie ma jednolitej polityki oświatowej, kulturalnej czy przestrzennej. I nie może jej być bez scalenia Warszawy, za to z absurdalną wręcz liczbą różnych zarządów. Są tu: zarząd powiatu, zarząd m.st. Warszawy, 11 zarządów gmin i siedem zarządów dzielnic. Członkami tych zarządów jest łącznie 116 osób. – Ustrój Warszawy jest przeszkodą w sprawowaniu dobrej władzy publicznej. W Warszawie ­ na terenie jednego miasta ­ funkcjonuje dzisiaj 20 budżetów: budżet miasta, budżet powiatu, budżety 11 gmin, budżety siedmiu dzielnic – przekonuje były prezydent miasta, poseł Paweł Piskorski (PO). Miastem o takim ustroju nie da się efektywnie zarządzać. Jedną z konsekwencji zmian stanie się zmniejszenie liczby radnych. Teraz w całej Warszawie jest ich 780, ma być niemal o połowę mniej. W Radzie Warszawy (organ uchwałodawczy dla całego miasta) zasiądzie 45, a nie – jak do tej pory – 68 radnych. Jak skrzętnie wyliczono, na dietach radnych zaoszczędzi się ok. 11 mln zł (teraz miasto wydaje na ten cel 23 mln zł). Zmniejszenie liczby mandatów z pewnością ucieszy warszawiaków – dość wrogo ustosunkowanych do swych przedstawicieli od czasu doniesień o nadmiernie wysokich dietach radnych. Wprawdzie ustawa kominowa ukróciła te praktyki, ale niechęć do finansowania armii działaczy lokalnych pozostała. Pomysł ten nie zachwyca jedynie samorządowców. – Zmniejszenie liczby radnych jest oczywiście radosne dla nadmiernie oszczędnych, ale mam wątpliwości, czy jest to dla rozwoju samorządności dobre – powiedział nam jeden z SLD-owskich radnych proszący o zachowanie anonimowości. – Trzeba pamiętać, że samorządy dopiero teraz zaczęły się odradzać po 50 latach całkowitej bierności i uzależnienia od instytucji centralnych. – Radni kosztują ok. 0,5% budżetów jednostek samorządowych. Proporcjonalnie w Warszawie i tak jest najmniej radnych. Kraków znacznie przewyższa stolicę pod względem liczby radnych przypadających na mieszkańców. A Warszawa to przecież nie jakieś miasto, ale stolica – przekonuje burmistrz Bielan, Karol Szadurski (AWS). O porównania pokusił się też poseł Platformy Obywatelskej, Jerzy Hertel.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2002, 2002

Kategorie: Kraj