Córka i zięć są najbliższymi doradcami Donalda Trumpa Donald Trump lubi uchodzić za człowieka rodzinnego. Wielokrotnie powtarzał, że najważniejsza dla niego jest rodzina – ważniejsza od polityki i biznesu. Wychował się w dużej rodzinie, miał czworo rodzeństwa. Sam również jest ojcem pięciorga dzieci, które są owocem jego trzech małżeństw. Trzeba przyznać, że ojcem był dobrym. Opiekował się dziećmi, zapewnił im wykształcenie i pracę. Obecnie dwaj jego synowie Donald Junior i Eric zarządzają rodzinnym biznesem Trump Organization, córka Tiffany rozpoczyna studia, a Ivanka z mężem Jaredem Kushnerem są starszymi asystentami prezydenta w Białym Domu. Córka i zięć aktywnie angażowali się w kampanię wyborczą i po zwycięstwie zostali członkami zespołu przygotowującego się do przejęcia władzy. Kiedy po zaprzysiężeniu prezydent powołał córkę i zięcia w skład personelu Białego Domu, zaczęła się dyskusja, czy to zgodne z prawem i etyką polityczną. Nigdy w historii prezydentury nie zdarzyło się bowiem, aby prezydent zatrudniał w Białym Domu w pełnowymiarowym czasie pracy członków rodziny. Trump zignorował zastrzeżenia i zatrudnił Ivankę i Jareda, ale bez pobierania uposażenia. Sam też nie pobiera uposażenia, a pierwszą otrzymaną pensję przeznaczył na cele charytatywne. Aby być bliżej Białego Domu, Ivanka i Jared wynajęli za 15 tys. dol. miesięcznie dom w Waszyngtonie przy alei Kalorama, w sąsiedztwie domu Baracka Obamy. Oboje są obecnie najbliżej ucha prezydenta jako najbardziej zaufani doradcy. To zamożne małżeństwo – wartość ich majątku wyceniana jest na 762 mln dol. Pierwsza córka Ivanka Ivanka oficjalnie przyjęła obowiązki w Białym Domu 29 marca, rezygnując ze stanowiska wiceprzewodniczącej Trump Organization. Skoro żona prezydenta Melania na pierwsze pół roku została z synem Barronem w Nowym Jorku, do czasu ukończenia przez niego szkoły, Ivanka pełniła w Białym Domu funkcję gospodyni. Ponieważ pojawiły się wątpliwości, czy zatrudnienie przez prezydenta własnych dzieci jest zgodne z prawem i czy nie jest po prostu nepotyzmem, 21 lipca opublikowała oświadczenie: „Słyszałam, że niektórzy mają zastrzeżenia odnośnie do mojego osobistego doradztwa prezydentowi, z własnej woli zastosuję się do zasad etycznych i będę służyć jako pracownik nieopłacany w biurze Białego Domu, podlegający tym samym zasadom co wszyscy pracownicy federalni”. Zakres obowiązków Ivanki nie jest ściśle określony. Córka prezydenta zajmuje się zarówno sprawami wewnętrznymi, jak i zagranicznymi. Podlegają jej m.in. sprawy rodziny i opieki nad dziećmi, interesują ją płatne urlopy macierzyńskie. Zajmowała się również opieką nad rodzinami żołnierzy odbywających służbę za granicą, a także szkoleniem zawodowym. Sama mówi, że chce się zajmować takimi sprawami, do których może wnieść wartość dodaną. Ivanka ma biuro w zachodnim skrzydle Białego Domu, bliżej Gabinetu Owalnego. Uzyskała dostęp do tajnych materiałów. Osoby, które ją znają, mówią, że w przeciwieństwie do ojca jest dobrym, zrównoważonym negocjatorem. Oboje z mężem nazywani są parą władzy (power couple) w Białym Domu, a Ivanka – pierwszą córką. Ivanka interesuje się sprawami międzynarodowymi i angażuje w realizację polityki zagranicznej Trumpa. Prezydent zaprasza córkę do rozmów z zagranicznymi politykami. Włączył ją do delegacji w czasie pierwszej wizyty zagranicznej na Bliskim Wschodzie i w Europie. 7 lipca podczas wizyty Trumpa w Warszawie złożyła wieniec u stóp pomnika Bohaterów Getta. Powiedziała przy tym, że był to zawsze symboliczny gest wszystkich prezydentów USA, którzy odwiedzają Polskę. Niestety, jej ojciec na niego się nie zdobył. Z Polski Ivanka udała się z ojcem do Hamburga na szczyt G20. W pewnym momencie uczestnicy szczytu zauważyli w czasie konferencji, że fotel, w którym siedział prezydent Trump, zajmuje jego córka. Niektórych to zbulwersowało. Okazało się, że Trump poszedł na spotkanie z prezydentem Indonezji i córka zastąpiła go w fotelu przewodniczącego delegacji. Ponieważ prezydent jest nieustannie krytykowany, i to nie tylko przez opozycję, Ivanka czuje się w obowiązku stanąć w obronie ojca. 12 czerwca w wywiadzie w programie „Fox and Friends” powiedziała, że jest zdziwiona „złośliwością” i „zajadłością” ataków na prezydenta. Tym bardziej że jej ojciec podjął decyzje ułatwiające robotnikom podnoszenie kwalifikacji i odbył z sukcesem podróże zagraniczne. Córka czasem też ratuje reputację ojca. Kiedy po czerwcowym ataku terrorystycznym w Londynie prezydent milczał, ona przekazała










