Rozliczanie piłsudczyków

Rozliczanie piłsudczyków

Rząd gen. Sikorskiego chciał postawić Rydza-Śmigłego przed sądem Upadek sanacyjnego reżimu w pierwszych dniach września 1939 r. był nie mniej dramatyczny niż klęska militarna polskiego wojska. Po ewakuacji i internowaniu dotychczasowych władz w Rumunii rządy objęli ludzie z dawnej opozycji z gen. Władysławem Sikorskim na czele. Wraz z nimi nadszedł czas porachunków i rozliczeń.Szybkość, z jaką niemieckie jednostki zbliżały się do Warszawy, zaskoczyła nawet największych pesymistów w polskim rządzie. Konieczność ewakuacji podnoszono już pierwszego dnia wojny, jednak ostateczną decyzję podjęto dopiero 5 września. Tego dnia najwyższe władze państwowe z prezydentem i premierem na czele opuściły stolicę, licząc na schronienie w twierdzy brzeskiej. Towarzyszył im wódz naczelny, co w ewakuowanym korpusie dyplomatycznym odebrano z mieszanymi uczuciami.Wszelkie nadzieje na przełamanie niemieckiego naporu pierzchły rankiem 17 września. Wkroczenie Armii Czerwonej na wschodnie tereny Rzeczypospolitej czyniło jakikolwiek opór pozbawionym większego sensu. Korzystając ze swoich uprawnień, wódz naczelny Edward Rydz-Śmigły nakazał więc wycofanie wojska do Rumunii i na Węgry, by tam oczekiwać na dalsze rozkazy. Sam, wraz z prezydentem Ignacym Mościckim i rządem, przekroczył rumuńską granicę 17 września późnym wieczorem. Rozkład elit „To nie koniec Polski, ale koniec pewnej koncepcji i pewnej Polski. Niemniej przeto chwila jest tragiczna. Zachowanie się rządu haniebne” – tak gen. Władysław Sikorski skomentował ewakuację prezydenta i rządu z premierem Felicjanem Sławojem Składkowskim do Rumunii. Dla Sikorskiego, a także dla wielu osób, zarówno wojskowych, jak i cywilów, ucieczka wodza naczelnego oraz najwyższych władz państwowych potwierdzała rozkład sanacyjnych elit.Jako osoba niechętna sanacji Sikorski pozostawał poza wojskiem od 1928 r.Nie zmienił tego nawet wybuch wojny. Pomimo natłoku zajęć Rydz-Śmigły znalazł czas, aby się upewnić, że generał nie otrzyma przydziału do żadnej jednostki. W Rumunii Sikorski kilkakrotnie starał się spotkać z wodzem naczelnym, jednak bez powodzenia. Kiedy Rydz-Śmigły zgodził się w końcu na rozmowę w cztery oczy, Sikorski był już w drodze do Francji.Z Paryżem zawsze utrzymywał dobre stosunki. Także w ówczesnym gabinecie Édouarda Daladiera znalazł wielu przyjaciół. Miał nadzieję, że dzięki ich wstawiennictwu uzyska wpływ na kształt odradzającego się Wojska Polskiego we Francji. „Poinformuję rząd [francuski] o stanie faktycznym z wnioskiem o niedopuszczenie tej kliki rządowej. Nie uzna tej kliki wojsko formowane we Francji”, zapisał Sikorski w swoim notatniku przed wyjazdem. Jego zdaniem należało dążyć do jak najszybszego utworzenia rządu „przy poparciu wszystkich stronnictw, nie wyłączając ugrupowania rządowych”. Nie wiedział jeszcze, że wkrótce to zadanie spadnie na jego barki.Powrót z niebytu Sikorski zawdzięczał Rumunii i Francji. Ta pierwsza, pod naciskiem niemieckim, internowała polskie władze. Sanacyjna elita – Mościcki, Sławoj Składkowski, Rydz-Śmigły czy Beck – znalazła się w areszcie domowym. Możliwe, że żądania ambasadora III Rzeszy spełzłyby na niczym, gdyby nie ich dyskretne wsparcie przez Francję. Paryż nigdy nie krył niechęci do sanacyjnych przywódców. Dlatego, gdy tylko nadarzyła się okazja, dopomógł przewrotowi politycznemu. Sikorski bez problemu opuścił Rumunię i już 30 września we francuskiej stolicy przyjął nominację na premiera.Zgodnie z konstytucją kwietniową obowiązki szefa rządu sprowadzały się do administrowania krajem. Korzystając jednak z francuskiego poparcia, Sikorski wymusił na prezydencie Władysławie Raczkiewiczu podzielenie się władzą. „W ramach konstytucji kwietniowej postanowiłem te jej przepisy, które uprawniają mnie do samodzielnego działania, wykonywać w ścisłym porozumieniu z prezesem Rady Ministrów”, ogłosił prezydent 30 września. Na początku grudnia Sikorski przejął po Rydzu-Śmigłym obowiązki wodza naczelnego. Tym samym skupił w swoim ręku władzę porównywalną tylko do władzy Józefa Piłsudskiego na początku polskiej państwowości.Sikorski i Piłsudski nigdy nie pałali do siebie sympatią. Sikorski trafił do armii austro-węgierskiej niedługo po tym, jak Pierwsza Kompania Kadrowa wkroczyła do Kielc. Może gdyby nie to „spóźnienie”, stałby się jednym z najwierniejszych uczniów Piłsudskiego? Wszak talentami wojskowym i politycznym przewyższał Kazimierza Sosnkowskiego czy Walerego Sławka. Patrząc na ich późniejsze kariery, można się zastanawiać, jak potoczyłaby się przyszłość Sikorskiego. Jemu jednak bliżej było do tych, którzy w działaniach samozwańczego komendanta widzieli więcej szkód niż pożytku dla sprawy polskiej.Piłsudski i Sikorski spotkali się dopiero w 1916 r., i to od razu po przeciwnych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 43/2012

Kategorie: Historia