Dlaczego Rzecznik Praw Obywatelskich cieszy się większym zaufaniem niż Rzecznik Praw Dziecka W lipcu sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny aż dwukrotnie – w odstępie kilku dni – odrzuciła dwa ważne dokumenty przedłożone przez Rzecznika Praw Dziecka: informację o jego działalności wraz z uwagami o stanie przestrzegania praw dziecka oraz sprawozdanie z wykonania budżetu. Teraz oceny działalności rzecznika dokona Sejm, a przygotowują się już komisje senackie. Czy nasza – Komisji Polityki Społecznej i Rodziny – negatywna nota wystawiona rzecznikowi okaże się odosobniona? Czy to konflikt i co w nim chodzi – o animozje polityczne czy spór merytoryczny i metodologiczny? Czy rzecz w tym, że Kątna – szefowa stałej Podkomisji ds. Dzieci nie lubi Jarosa, czy też nie o taką wizję tego ważnego z punktu widzenia polskiej rodziny urzędu zabiegaliśmy przez lata? Polityka w służbie urzędu Już od lat 80. w różnych gremiach pozarządowych i parlamentarnych myśleliśmy o utworzeniu w Polsce urzędu Rzecznika Praw Dziecka. Te wspólne starania, ponad podziałami politycznymi, uwieńczone zostały sukcesem. Niestety – połowicznym, gdyż powstały za rządów AWS-UW urząd szybko uczyniono przedmiotem politycznych przetargów i o obsadzie stanowiska rzecznika zadecydowały bardziej względy polityczne niż merytoryczne. Mówię o tym z goryczą nie dlatego, że byłam kandydatką SLD na pierwszego w Polsce rzecznika – do czego upoważniało mnie prawie 30-letnie doświadczenia zawodowe, lecz z tego powodu, że z przedłożonej Sejmowi informacji z działalności w 2001 r. Rzecznika Praw Dziecka wynika, iż po latach starań i zabiegów mamy kosztowny urząd i dygnitarza, nie mamy zaś podstawowych informacji o sytuacji dzieci w Polsce. A przecież wystarczyło zerknąć na ogólnie dostępne dane, by uświadomić sobie, że mamy ponad 10 mln młodych Polaków od 0 do 19. roku życia, dzieci do 14. roku życia stanowią aż jedną trzecią osób żyjących w sferze ubóstwa, a w skrajnym ubóstwie żyje co 12. dziecko w wieku do 14 lat. Ze statystyk GUS jasno wynika, że co roku prawie 40 tys. dzieci traci pełną rodzinę na skutek rozwodu rodziców. Co roku nieznacznie, ale wzrasta liczba zamachów samobójczych dzieci, zakończonych zgonem: w 2000 r. było ich 526, a w 2001 r. już 580. Co roku ok. 200 dzieci jest hospitalizowanych z rozpoznaniem dziecka maltretowanego, zaś w procedurze policyjnej „Niebieskiej Karty” w tysiące idą zarejestrowane młodociane ofiary przemocy domowej. Kto od lat zajmuje się trudnymi sprawami polskich dzieci, nie ma wątpliwości co do wagi wywalczonego dla nich urzędu. Tymczasem… Do Zolla, a nie do Jarosa Na nowo powołany urząd nikt nie skąpił: 30 godziwie wynagradzanych etatów, pieniądze na rozpropagowanie swojej działalności i siedzibę. Rzecz w tym, że jak wynika z przedłożonego Sejmowi sprawozdania – do swojego rzecznika zgłosiło się w ub.r. 46 dzieci – dwoje telefonicznie, 44 osobiście. W tym samym czasie Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich nie odnotowało spadku skarg i wniosków kierowanych do RPO w sprawach rodzinnych – przeciwnie „nastąpił wzrost o 43%” – pisze w swoim rocznym sprawozdaniu prof. Andrzej Zoll. I dodaje, że do jego urzędu co roku wpływa ok. 50 tys. spraw, z czego prawie połowa (ok. 40%) dotyczy dzieci. Paweł Jaros nie analizuje tego paradoksu, nie zastanawia się nad nim – prezentuje posłom statystyczne wyliczenie, że: 34 razy przedkładał swoje wystąpienia o „charakterze generalnym”, otrzymał 1002 pisma od obywateli, instytucji i stowarzyszeń; w biurze RPD zarejestrowano 806 rozmów telefonicznych w indywidualnych sprawach obywateli i odbyto 84 rozmowy z interesantami; RPD osobiście lub jego pracownicy odbyli 42 wizyty w różnych instytucjach; RPD odbył 34 spotkania z przedstawicielami rządu, parlamentu, samorządów, mediów, organizacji pozarządowych oraz z innymi rzecznikami. Ani słowa o tym, w jakich sprawach i z jakim skutkiem rzecznik występował. Chętnie natomiast – jak wynika z przedłożonego sprawozdania – rzecznik praw dziecka bierze udział w konferencjach. Krajowych i zagranicznych. W ub.r. uczestniczył aż w 36 takich konferencjach – łatwo policzyć, że trzy razy w miesiącu rzecznik udaje się na konferencje czasem w tak odległych krajach, że ledwie zdąży na następną. Co z tego wojażowania wynika dla polskich dzieci? Czyje interesy reprezentuje Rzecznik Praw Dziecka to instytucja, której celem jest „reprezentowanie interesów dziecka-obywatela
Tagi:
Mirosława Kątna









