Rzeczpospolita ze strachu

Rzeczpospolita ze strachu

Jarosław Kaczyński straszy tych, którzy mówią inaczej niż on. Jeśli się przestraszą i zamilkną, głos zmierzającego po władzę prezesa PiS zabrzmi przed wyborami jeszcze donośniej Wieczorem 19 stycznia Jarosław Kaczyński, w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w studiu TVN 24, postraszył komentatorów i ekspertów zwracających uwagę na polską odpowiedzialność za katastrofę smoleńską: „Jak bym był premierem, to odpowiednie służby pewną sferę w Polsce by bardzo dokładnie sprawdziły. Mówię o wypowiedziach pewnych panów z różnego rodzaju pism lotniczych”. Kwestia odpowiedzialności została przez Jarosława Kaczyńskiego definitywnie rozstrzygnięta: tupolew się rozbił, bo kontrolerzy lotów – działający zgodnie z decyzją, która „zapadła na wysokim szczeblu w Moskwie” – wprowadzili w błąd załogę polskiego samolotu. Używany przez prezesa PiS w stosunku do ofiar katastrofy przymiotnik „polegli” podkreśla świadome, celowe działanie Rosjan. Kwestia wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej została przez Jarosława Kaczyńskiego wykorzystana w taki sam sposób jak wiele innych wcześniej, do podziału społeczeństwa na dwa obozy: patriotyczny i zdradziecki. Posiłkując się słowami znanego wiersza Jarosława Marii Rymkiewicza, obóz prezesa PiS uosabia tę Polskę, „o której wiedzieli prorocy”, a wątpiący w decydującą winę Rosjan – tę Polskę, „którą w objęcia bierze car północy”. Ten podział umacniają

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 05/2011, 2011

Kategorie: Kraj