Jeśli 5 kwietnia sąd nie podejmie decyzji, możliwe, że Julia będzie zmuszona przystąpić do pierwszej komunii Julia* jest w trzeciej klasie i nie wierzy w Boga. Nie ma go w niebie, specjalnie sprawdzała, lecąc samolotem. Na lekcjach religii się nudzi, wolałaby – jak wcześniej – spędzać je z koleżanką w świetlicy. Ale chodzić na katechezę musi, bo kazał jej sąd. Katarzyna i Andrzej nie byli religijnym małżeństwem. Nie przyjmowali księdza, a w kościele przez 15 lat byli cztery razy. Na ślubach znajomych, pogrzebie i chrzcinach córki. Zresztą co to był za chrzest, odbył się rok po urodzeniu Julii, za namową dziadka. Umierał, chciał chrzcić prawnuczkę przed śmiercią, więc się zgodzili. Wigilia? Po prostu była. Wolne od pracy, jakieś karpie na przyjazd teściów. – Zanim założyliśmy rodzinę, Katarzyna mówiła, że dzieciom w kwestii religii będzie dawała wybór – wspomina Andrzej. – Po rozwodzie zmieniła zdanie. Po rozstaniu rodziców sześcioletnia wtedy Julia zamieszkała z ojcem. To on prowadził ją do logopedy i na zajęcia z robotyki, odwoził do mamy. Za namową byłej żony zgodził się też na religię, choć jest ateistą. Tak było do września, bo w trzeciej klasie Julka zdecydowała, że na religię chodzić nie zamierza. Nie chciała słyszeć o pierwszej komunii. Do listopada na katechezę chodziła w kratkę – tata wypisywał ją z zajęć, mama zapisywała i tak w kółko. Nie mogli się dogadać, więc Katarzyna poszła do sądu. Sędzia stanęła po stronie matki. W wydanym zabezpieczeniu uznała, że niechęć do religii nie jest wyrazem przekonań dziewięciolatki, a jedynie powieleniem opinii jej ojca. Dziewczynka jest za młoda, żeby znać zapisy Kodeksu karnego, nie może wiedzieć, że nie wierzy w Boga. Zdaniem sądu wobec trudności interpersonalnych Julia nie powinna być stawiana w sytuacji bycia odmienną, a uczęszczanie na lekcje religii może jej pomóc w integracji z rówieśnikami. Kaligrafia na katechezie Ale czy pomaga? Wątpi w to Ewa Dziecioch, pedagog z Gabinetu Psychologicznego w Skierniewicach, pod opieką którego od 2015 r. znajduje się dziewczynka. Julia okazuje bunt przeciwko zaistniałej sytuacji. Chowa się pod stół w świetlicy, ucieka do łazienki i przejawia brak zainteresowania religią. Matka jednak deklaruje wiarę i zobowiązuje się przygotować dziecko do pierwszej komunii. Z córką widuje się nieregularnie, raz na kilka tygodni. Problem ma więc też szkoła. Julia nie zna prawd wiary, a zgodnie z nauką Kościoła katolickiego jest to warunek przystąpienia do sakramentu Eucharystii. Katechetka stara się trzymać od sprawy z dala, ale musi się zastosować do decyzji sądu. Zanim sprawdzi zeszyt, telefonuje do ojca z prośbą o zgodę. Nie chce stawiać dziewczynce jedynki, dlatego Julia z religii dostanie ocenę opisową. Ewa Błahuta, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Grodzisku Mazowieckim, rozkłada ręce: – Nie mamy żadnych narzędzi w takich sytuacjach. Dlatego do sprawy podeszliśmy z ogromnym zrozumieniem, nikogo nie wartościując. Julia w trakcie katechezy wykonuje inne zadania, tak ustaliliśmy z tatą. Wcześniej w trakcie modlitwy na lekcjach Julia wpadała w histerię. Teraz, gdy katechetka tłumaczy, jak opłatek zamienia się w ciało Chrystusa, ćwiczy kaligrafię. Nie zazdroszczę sądowi O tym, że sąd kazał Julce chodzić na religię, rozpisywały się media. W sprawę zaangażowali się Piotr Pawłowski, prawnik z inicjatywy Świecka Szkoła, Fundacja Wolność od Religii oraz Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego. Nad przystąpieniem zastanawia się też rzecznik praw obywatelskich. Przyznaje, że z podobnym problemem dotychczas się nie zetknął, choć tematem zajmuje się od kilkunastu lat. Były spory o krzyż w sali lekcyjnej, o brak etyki w placówkach czy kreskę z religii na świadectwie szkolnym, co skończyło się wyrokiem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, ale żeby sąd decydował w sprawach duchowych, to nie. – Mamy dwoje rodziców. Jeden rodzic chce, drugi nie, a dziecko jest pomiędzy – komentuje Mirosław Wróblewski z biura RPO. – Nie zazdroszczę sądowi rozstrzygania tego typu sporu, natomiast gdy czyta się tę decyzję, widać, że akcenty rozłożone są inaczej niż w konstytucji. W wielu szkołach czy przedszkolach przyjęte jest domniemanie, że wszyscy uczestniczą w lekcjach religii. Sąd wychodzi z podobnego założenia. Dlatego względy proceduralne budzą nasze wątpliwości. Ja bym chciał wiedzieć, co o sprawie sądzi biegły, a z uzasadnienia wynika, że przesłuchanie nie trwało zbyt długo. Czy taka jedna rozmowa jest wystarczająca, by rozstrzygać o wolności sumienia i wyznania osoby małoletniej? – zastanawia się. –










