Śmierć wysokich urzędników doprowadziła do chaosu w rządzie Nipponu Tego dnia minister Toshikatsu Matsuoka miał wystąpić w parlamencie. Opozycja oskarżała go o marnotrawstwo i udział w skandalach korupcyjnych. Matsuoka nie zamierzał odpierać zarzutów. Kilka godzin przed przesłuchaniem założył sobie pętlę na szyję. Sznur umocował na suficie, stanął na przenośnej drabince… 28 maja minister rolnictwa wybrał śmierć w swoim gabinecie, w budynku, będącym rezydencją parlamentarzystów w tokijskiej dzielnicy Akasaka. Zaniepokojony strażnik dobijał się do drzwi, w końcu otworzył je zapasowym kluczem. Ale na ratunek było już za późno. 62-letni Matsuoka zmarł w szpitalu. Zdobył smutną sławę, jako pierwszy urzędujący minister, który popełnił samobójstwo w powojennej historii Japonii. Nazajutrz krajem wstrząsnęła kolejna śmierć. 76-letni Shinichi Yamazaki, były dyrektor Japońskiej Agencji Zielonych Zasobów (powszechnie znanej jako Japan Green), instytucji związanej z Ministerstwem Rolnictwa, był podejrzany o przyjmowanie łapówek od przedsiębiorstw pragnących zdobyć lukratywne kontrakty rządowe. 26 maja policja przeszukała mieszkanie emerytowanego dyrektora, 29 maja Yamazaki miał zostać przesłuchany, wolał jednak podążyć za swoim ministrem. Tego dnia o godzinie 5.15 rano zostawił sandały na schodach i ubrany tylko w pidżamę skoczył z szóstego piętra budynku, w którym mieszkał w Jokohamie. Skonał w kałuży krwi na parkingu. Dwa samobójcze zgony wysokich urzędników doprowadziły do politycznego kryzysu pod Fudżijamą. Komentatorzy przewidują, że rządząca Partia Liberalno-Demokratyczna premiera Shinzo Abe poniesie sromotną klęskę w lipcowych wyborach do Izby Radców (wyższej izby parlamentu). Toshikatsu Matsuoka pracował w Ministerstwie Rolnictwa, Leśnictwa i Rybołówstwa całe dorosłe życie. Dał się poznać jako sprawny administrator, mający dobre kontakty z kołami gospodarczymi. Niektórzy uważają, że aż za dobre. Partia Liberalno-Demokratyczna (w rzeczywistości konserwatywna) rządzi Japonią niemal nieprzerwanie od 1955 r. także dzięki swym niezbyt przejrzystym związkom z wielkimi korporacjami. Matsuoka miał opinię zaufanego człowieka, który potrafi dyskretnie uzyskać od zaprzyjaźnionych firm pieniądze na cele partyjne. W 2002 r. prokuratora podejrzewała go, że wspólnie z innym parlamentarzystą z Partii Liberalno-Demokratycznej przyjął 2 mln jenów od pewnej firmy przemysłu drzewnego z Hokkaido. Wokół zbyt obrotnego polityka zaczął unosić się zapach korupcji. Komentatorzy zastanawiali się, dlaczego premier Abe, który objął rządy we wrześniu 2006 r., mianował tak kontrowersyjnego człowieka ministrem. Fama głosi, że Matsuoka skutecznie wspierał Shinzo Abe w walce o najwyższą władzę w partii. W społeczeństwie japońskim przysługa wymaga rewanżu i nikt nie chce być dłużnikiem. Premier odwdzięczył się owianemu już wichrem skandalu urzędnikowi posadą w rządzie. Wybór okazał się fatalny. Matsuoka, winny czy też nie, stał się wymarzonym wprost celem dla opozycji, która zaczęła odsądzać niefortunnego szefa resortu rolnictwa od czci i wiary. Już trzy dni po objęciu urzędu minister musiał publicznie przeprosić za to, że nie poinformował o subwencji w wysokości miliona jenów (6600 euro), którą przyjął od grupy biznesmenów, niemającej bynajmniej nieposzlakowanej opinii. Japońscy parlamentarzyści zazwyczaj mieszkają w luksusowych budynkach na koszt podatnika. W marcu br. okazało się jednak, że Matsuoka przedstawił dodatkowy rachunek, opiewający na ponad 28 mln jenów. Kiedy deputowani partii opozycyjnych zażądali szczegółowych informacji na ten temat, szef resortu rolnictwa tłumaczył się niezbyt przejrzyście, że wszystko zostało zaksięgowane zgodnie z prawem. W końcu oświadczył, że pieniądze zostały wydane na ogrzewanie oraz na zakup kosztownych filtrów do wody tudzież butelek „specjalnej wody pitnej” w cenie 5 tys. jenów za sztukę. Oczywiście taka niezwykła dbałość o zdrowie pana ministra kosztem publicznego grosza wywołała niechęć opinii publicznej i drwiny opozycji. Na domiar złego 24 maja prokuratorzy tokijscy aresztowali dwóch urzędników Agencji Zielonych Zasobów oraz czterech pracowników firm. Ci ostatni dawali pieniądze i w zamian mieli zapewnione wygrane przetargi. Zdaniem partii opozycyjnych, Matsuoka ponosił za to odpowiedzialność nie tylko jako przełożony agencji – podobno także sam przyjmował poważne kwoty, które składał do partyjnej kasy. Ostro atakowany minister zamierzał podać się do dymisji. Zdaniem komentatorów, zabronił mu tego premier Shinzo Abe, który nie chciał w krótkim czasie utracić drugiego członka gabinetu. W grudniu ubiegłego roku
Tagi:
Krzysztof Kęciek









