Na histerii wywołanej zagrożeniem ptasią grypą najwięcej zarobią firmy farmaceutyczne Kolejna osoba zmarła w Tajlandii na ptasią grypę. W tym kraju to już przynajmniej 13. ofiara, w całej Azji zmarło ponad 60 osób – połowa zarażonych. Światowa Organizacja Zdrowia we wstępnej prognozie rozwoju ewentualnej pandemii szacuje, że na świecie może umrzeć nawet 150 mln ludzi. Takie liczby muszą budzić strach, tym bardziej że wirus przekroczył już granice Unii. Najbliższe miesiące mogą być niebezpieczne także dla Polski, bo nad województwami północnymi przelatują właśnie stada dzikich ptaków z terenów, na których zanotowano zachorowania na ptasią grypę. Czy rzeczywiście mamy się czego obawiać? Władze zapewniają, że przy zachowaniu rozsądku nic nam nie grozi. Komisja Europejska, powołując się na normy ustanowione na wypadek pandemii przez WHO, zaleciła 17 października 25 krajom członkowskim UE, aby postarały się zgromadzić rezerwy leków przeciwwirusowych przeciwko ptasiej grypie, wystarczające dla 25% ludności. Takimi rezerwami już teraz dysponuje Szwajcaria, w której siedzibę ma produkująca tamiflu firma Roche. Leki dla co czwartego obywatela zamówiły też Francja, Austria i Belgia, ale Belgowie mogą na niego liczyć dopiero pod koniec 2007 r., ponieważ laboratoria nie nadążają z realizacją zamówień. Także dopiero za dwa lata leki otrzyma Holandia, która gromadzi zapasy dla 32% obywateli. Ale warto zauważyć, że zamożna dziewięciomilionowa Szwecja złożyła zamówienie jedynie na milion dawek, które wystarczą dla 11% ludności. Podobnie postąpiły Niemcy. Do Polski pierwsze 2 mln przeciwwirusowego tamiflu trafią w styczniu. Do 2007 r. ma dotrzeć dalsze 6 mln dawek. Wspomniane 2 mln dawek będą kosztować Polskę ok. 70 mln zł. Kolejne 6 mln dawek i rachunek znów wzrośnie. To wszystko razem ma ochronić ok. 20% społeczeństwa. W przyszłorocznym budżecie przewidziano 20 mln zł rezerwy budżetowej na kolejne dawki. I to ciągle nie koniec wydatków. Firmy ubezpieczeniowe już zapowiadają, że skarb państwa będzie musiał wypłacić hodowcom drobiu odszkodowania na wypadek wybicia ptaków, bo żadne polisy nie obejmują szkód powstałych na skutek chorób zakaźnych. O ile jednak łatwo mówić o liczbach, o tyle znacznie trudniej o jednoznaczne zapewnienie: tak, jesteśmy bezpieczni. Firmy farmaceutyczne przekonują wprawdzie, że tamiflu (lub jego odpowiednik, relenza, którego producentem jest GlaxoSmithKline) to lek, który jest w stanie pokonać wirusa ptasiej grypy, ale stuprocentowych medycznych dowodów nie ma. Co więcej, u kilku chorych, którym podano ten lek w Azji, nie zadziałał on. A w warunkach europejskich – co podkreśla prof. Waleria Hryniewicz z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – żaden chory na ptasią grypę człowiek nie był jeszcze nim leczony. Koncerny zacierają ręce Do niedawna firma farmaceutyczna Roche jako jedyna posiadała licencję na produkcję leku przeciw ptasiej grypie. I konsekwentnie odmawiała udostępnienia jej konkurencji. Ostatnio jednak została zmuszona do zmiany postępowania. Bo jednocześnie otrzymała olbrzymie zamówienia z 40 krajów. Sama Roche ogłosiła, że podwaja produkcję i nikt nie ma wątpliwości, że rynek wchłonie wszystko. Nawet jeżeli jedna dawka kosztuje, w przeliczeniu na polskie warunki, ponad 150 zł. W Polsce jednak trudno oczekiwać, by którakolwiek z krajowych firm farmaceutycznych skusiła się na licencję. Mimo że byłaby to z pewnością żyła złota, sprawę skutecznie rozkładają formalności. Rejestracja każdego nowego leku trwa u nas co najmniej siedem miesięcy. Nietrudno zgadnąć, że ptasia psychoza nakręca koniunkturę firmom farmaceutycznym. W aptekach próżno szukać szczepionek przeciwko zwykłej grypie, choć jeszcze kilka miesięcy temu nie było z tym najmniejszego problemu. W niektórych aptekach ustawiają się nawet kolejki społeczne. Jeszcze kilka tygodni temu szczepionka na zwykłą grypę kosztowała około 30 zł. Teraz zdrożała, niekiedy nawet dwukrotnie. Jedną z przyczyn rosnącej nieprzerwanie psychozy jest porównywanie obecnej ptasiej grypy z pandemią hiszpanki z 1918 r., która pochłonęła przynajmniej 20 mln ludzi. Wtedy właśnie dochodziło do zarażeń jedną z odmian ptasiej grypy, zdolnej przenosić się z człowieka na człowieka. Prof. Marc Siegel z nowojorskiej Akademii Medycznej tłumaczy jednak na łamach „USA Today”, że te dwa przypadki więcej dzieli,
Tagi:
Paulina Nowosielska









