Skutki uboczne Amber Gold

Skutki uboczne Amber Gold

Dziś prokuratura to chłopiec do bicia, oskarżany o wszystkie możliwe występki MOTTO Jeden tam tylko jest porządny człowiek: prokurator; ale i ten, prawdę mówiąc, świnia. Mikołaj Gogol, „Martwe dusze” Szaleństwo zwane aferą Amber Gold zatacza coraz szersze kręgi. W połowie września br. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku prowadziła aż sześć śledztw powiązanych z tą sprawą – i zapewne na tym nie koniec. Jedno z nich dotyczyło możliwego działania na szkodę Portu Lotniczego Gdańsk przez syna premiera, Michała Tuska. Drugie – z doniesienia Marcina P. – ma wyjaśnić, czy funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz pracownicy Komisji Nadzoru Finansowego i Ministerstwa Skarbu Państwa nie złamali prawa. Media sugerują, że „w kręgu podejrzeń” mogą też się znaleźć minister sprawiedliwości Jarosław Gowin i prezes Sądu Apelacyjnego w Gdańsku sędzia Anna Skupna, w związku z przekazaniem do resortu – w celu kontroli – akt spraw, których bohaterem był prezes spółki Amber Gold. Obrońcy Marcina P. dowodzą, że obowiązująca ustawa o ustroju sądów powszechnych nie przewiduje takiej możliwości. Ministerstwo ripostuje, że Gowin miał prawo żądać akt i zabrać je z Wybrzeża do Warszawy. Sam minister oświadczył: „Mam w nosie literę przepisów”. W roli chłopców do bicia ustawiono trójmiejskich sędziów i prokuratorów. Pierwszym kozłem ofiarnym stała się szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz Marzanna Majstrowicz, której odwołania domagał się prokurator generalny. Stanęła ona przed Krajową Radą Prokuratury, która poddała ją wielogodzinnemu badaniu. W jego trakcie część członków wspomnianego gremium „trzymała się za brzuchy, żeby nie wybuchnąć śmiechem, a z drugiej strony mieli podniesioną temperaturę i wypieki na twarzy, bo nie mogli uwierzyć w to, co słyszeli”, jak barwnie opisał to w jednym z wywiadów poseł Ruchu Palikota Armand Ryfiński. Media upubliczniły wizerunek odwołanej prokurator Majstrowicz, co praktycznie kończy jej karierę zawodową, bo trudno sobie wyobrazić, że mogłaby np. występować przed sądem w charakterze oskarżyciela. Publiczne „topienie Marzanny” może budzić wątpliwości, choćby dlatego, że prokurator Majstrowicz zajmowaną funkcję piastowała od 2011 r., pierwsze zaś decyzje o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie Amber Gold, a potem o jego umorzeniu, zapadły, gdy Prokuraturą Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz kierował prokurator Witold Niesiołowski. Nikt też nie wspomina nazwiska prokurator Barbary Kijanko, która bezpośrednio je prowadziła. Prokurator generalny wnioskował o wszczęcie wobec niej postępowania dyscyplinarnego. Także co najmniej dwóch innych prokuratorów z Trójmiasta powinno się liczyć z taką ewentualnością. Nic dziwnego, że w tych okolicznościach z podejrzeniem zawału serca trafił do szpitala szef Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Dariusz Różycki, który tak jak prokurator Majstrowicz miał stanąć przed Krajową Radą Prokuratury w związku z domniemanymi zaniedbaniami podległych mu ludzi. Zapewne trzęsienie ziemi w trójmiejskim wymiarze sprawiedliwości na tym się nie skończy. Na swoją kolejkę czeka prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku sędzia Ryszard Milewski, wsławiony rozmową telefoniczną z rzekomym współpracownikiem Tomasza Arabskiego, szefa Kancelarii Premiera. Nie wydaje się, by Milewski zbyt długo kierował podległymi mu sędziami. Dziwne, że wyciąga się jedynie wnioski personalne. O systemowych błędach i niedomaganiach zarówno prokuratury, jak i wymiaru sprawiedliwości wspomina się rzadko, a skutki uboczne bardzo poważne. Zawiedli ludzie W dniach 10-11 września 2012 r. zjechało się na naradę do Pułtuska kierownictwo Prokuratury Generalnej, szefostwo prokuratur apelacyjnych i okręgowych. Był też naczelny prokurator wojskowy płk Jerzy Artymiak oraz podlegli mu wojskowi prokuratorzy okręgowi. Nastroje uczestników spotkania były minorowe. Podsumowanie wyników i osiągnięć pierwszego półrocza 2012 r. nie zajęło wiele czasu. W przeciwieństwie do sprawy Amber Gold. Prokurator generalny Andrzej Seremet wspomniał w swoim wystąpieniu o potrzebie zwalczania bierności i lekceważącego podejścia do obowiązków służbowych. Podkreślał, że takie postawy należy stanowczo i skutecznie eliminować. Dla tych, którzy go słuchali, wniosek był jasny – system jest dobry, zawiedli ludzie. To stanowczo za mało, by w przyszłości nie dochodziło do podobnych zdarzeń. Zwłaszcza gdy autorytet prokuratora generalnego wśród podległych mu osób sięga dna. Wystarczy zajrzeć na forum internetowe Prokuratorzy.net, by się przekonać, co jego uczestnicy sądzą o działaniach Andrzeja Seremeta (ksywa „Sir Emet”) albo przewodniczącego Krajowej Rady Prokuratury Edwarda Zalewskiego („EdZal” lub „Edi”). – „Wierchuszka, aby ocalić własne stołki, bez litości

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 39/2012

Kategorie: Kraj