Skutki wolnego rynku

Skutki wolnego rynku

Dysproporcje społeczne i regionalne są u nas bardzo duże i rosną Jean Marie Guéhenne (wybitny dyplomata i badacz polityki) nie odrywa się od rzeczywistości, gdy pisze: „Nie sądzę, by demokracja była naturalnym stanem, do którego dąży każde ludzkie społeczeństwo, i że wystarczyłoby tylko usunąć historyczne przeszkody sprzeciwiające się jej ustanowieniu”. Nie ma żadnej konieczności, zgodnie z którą demokracja musi utrzymywać się przy życiu, ani żadnej zasady wyznaczającej trwały kierunek rozwoju prowadzący do demokracji. Współcześnie największe bodaj zagrożenie dla demokracji wynika z jej redukowania do techniki zdobywania władzy. Utożsamiana jest wówczas z cyklicznymi elekcjami, w których mogą brać udział wszyscy (prawie), a uczestniczą ci, którzy chcą. Tymczasem demokracja to coś znacznie więcej, to polityczna wspólnota złożona z obywateli pragnących się z nią utożsamić i uważających ją za wartość samą w sobie. Wspólnota częściowo odziedziczona, a częściowo zbudowana od nowa, częściowo stabilna, a częściowo formowana przez nowe generacje. Demokracja nie tylko znacznie wykracza poza techniki rządzenia i sposoby zdobywania władzy, sama związana z nią technika, oderwana od społecznych podstaw, może demokracji szkodzić. Rytuał głosowania okazał się destrukcyjny na terenie byłej Jugosławii – doprowadził do skrystalizowania się przeciwieństw i legitymizacji nacjonalizmu drogą powszechnego głosowania. Wybory skonsolidowały tam kilka odrębnych

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2002, 24/2002

Kategorie: Opinie