Korespondencja z Włoch Mimo że Eluana umierała od 17 lat, jej zgon zaskoczył wszystkich Eluana umarła. Teraz Włosi muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy była to godna śmierć. Beppino Englaro twierdzi, że jego córka umarła dwa razy. Pierwszy raz 18 stycznia 1992 r. O tym, że miała wypadek samochodowy, wjechała w przydrożną lampę, dowiedział się, będąc w podróży służbowej. Serce mu zamarło. Uspokoił się dopiero, gdy żona powiedziała, że ich córka przeżyła. Nie mógł przypuszczać, że niebawem rozpocznie batalię o to, aby mogła umrzeć. Drugi raz Eluana umarła w poniedziałek, 9 lutego 2009 r., 10 minut po godzinie 20. Kiedy lekarz przekazał mu wiadomość, że serce córki przestało bić, Englaro odetchnął z ulgą. Eluana wreszcie jest wolna. Na murze kliniki, w której zgasła, ktoś napisał: „Nie jesteś ojcem, jesteś katem”. Jak kiedyś przypadek Terry Schiavo skłócił Amerykę, tak przypadek Eluany Englaro podzielił Włochy. Lekarze nigdy nie dawali nadziei na to, że Eluana odzyska świadomość. Po 12 miesiącach od wypadku została umieszczona w klinice w Lecco prowadzonej przez zakonnice. W ciągu 17 lat codziennie rano otwierała oczy, każdego wieczoru je zamykała. Oddychała samodzielnie. Od początku natomiast była sztucznie odżywiana za pomocą plastikowej rurki doprowadzającej wodę i płynne pożywienie przez nos do żołądka. W 1997 r. ojciec, zgodnie z prawem, stał się opiekunem prawnym córki. Dwa lata później, w styczniu, zwrócił się do sądu w Lecco o wstrzymanie sztucznego karmienia. Jego zabiegi spotkały się z odmową. Englaro odwołał się do Corte d’Appello w Mediolanie, ale sentencja tej instancji również nie okazała się dla niego pomyślna. Mężczyzna nie zaprzestał starań i jeszcze siedmiokrotnie wnosił sprawę o zaprzestanie sztucznego żywienia córki – ostatnia, negatywna sentencja sądu nosi datę 16 grudnia 2006 r. Przełom nastąpił w październiku 2007 r., kiedy to Cassazione, czyli najwyższa instancja we włoskim sądownictwie, obaliła negatywną sentencję sądu w Mediolanie. Ostateczna decyzja o przerwaniu żywienia i pojenia chorej zapadła dziewięć miesięcy później. Kiedy jednak Englaro zażądał od władz kliniki, w której przebywała córka, spełnienia sądowej decyzji, spotkał się z odmową. Podobnej odpowiedzi udzieliły mu władze regionu Lombardii, do których zwrócił się 3 września 2008 r. o wskazanie placówki, gdzie można byłoby wykonać sentencję sądu. Wyścig z czasem Przypadek Eluany po raz kolejny wrócił na łamy prasy. Tym razem stał się naprawdę głośny. Sądową decyzję potępiły obie izby włoskiego parlamentu. Trybunał Konstytucyjny orzekł jednak, że było to niezgodne z prawem. Sprawa dotarła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który 22 grudnia ub. r. stwierdził, że zaskarżenie sentencji o zawieszeniu żywienia i pojenia Eluany Englaro było bezzasadne. Wydawało się, że ostatnia przeszkoda na drodze do śmierci została pokonana. 3 lutego przewieziono dziewczynę do domu spokojnej starości La Quiete w Udine, gdzie dwa dni później rozpoczęto proces stopniowego przerwania żywienia i pojenia. Rząd włoski, z premierem Silviem Berlusconim na czele, pośpiesznie wydał dekret salva Eluana (na ratunek Eluanie), prezydent Giorgio Napolitano odmówił jednak jego podpisania. Berlusconi, nie ukrywając rozczarowania, stwierdził, że on, w przeciwieństwie do innych, opowiada się po stronie życia, nie po stronie śmierci. Słowa te wywołały oburzenie lewicy, która oskarżyła premiera o niegodny atak na prezydenta. Prezydent nie mógł podpisać dekretu, ponieważ stoi na straży konstytucji, zgodnie z którą jedynie parlament może wypowiedzieć się w tak ważnej sprawie. Ponieważ był to wyścig z czasem, sprawa Eluany zyskała w parlamencie absolutne pierwszeństwo. W trakcie debaty, 9 lutego, senat uznał, że dekret ratujący dziewczynę nie jest sprzeczny z konstytucją, i senatorzy rozpoczęli debatę. Prawicowe partie (PdL i UDC) zgłosiły istotną poprawkę mówiącą, że pojenie i żywienie pacjentów nie tylko nie może być wstrzymane, ale w przypadku, gdy już zostało zawieszone, powinno być natychmiast wznowione. Zgodnie z przewidywaniami zapis ten przeszedłby zdecydowaną większością głosów, gdyby nie śmierć Eluany. Mimo że umierała od 17 lat, jej zgon zaskoczył wszystkich. Zgodnie z opiniami lekarzy powinna była żyć jeszcze przynajmniej tydzień. Tymczasem serce przestało bić już czwartego dnia od momentu, gdy prof. Amato De Monte zamknął przewód, za pomocą którego była karmiona.
Tagi:
Małgorzata Brączyk