Wśród kanadyjskich Eskimosów nieprzystosowanych do cywilizacji szaleje epidemia samobójstw Pewien nastoletni uczeń w eskimoskiej osadzie Qikiqtarjuaq przyszedł do szkoły z czerwoną pręgą na szyi. Zakłopotany wyjaśnił: „Muszę trochę schudnąć – zrywają się wszystkie sznurówki”. Nauczyciel, Darcy Steele, natychmiast zrozumiał, że o mało nie doszło do kolejnej tragedii. W klasie podopieczni często pytali: „Darcy, w jaki sposób najłatwiej się zabić?”. Ale sami dobrze to wiedzą. W Qikiqtarjuaq, położonym na odludnej wyspie oddalonej 200 km od najbliższej ludzkiej siedziby, w prawie każdej rodzinie jest młodociany samobójca. Szybko zapełnia się cmentarz, już trzeci w 50-letniej historii osiedla. Steele zastanawiał się, dlaczego uczniowie z takim napięciem wciąż na nowo oglądają filmy ze szkolnych uroczystości. W końcu zdał sobie sprawę, że młodzi ludzie chcą zobaczyć swych zmarłych przyjaciół. Chłopcy i dziewczęta w Qikiqtarjuaq wieszają się na paskach, biustonoszach, najchętniej jednak na sznurówkach, ukryci w szafach na ubrania. Wśród tych, którzy wybrali śmierć z własnej ręki, jest córka burmistrza. Pewna nastoletnia matka założyła sobie pętlę na szyję, gdy dziecko bawiło się u jej stóp. Inni odchodzą w samotności. Zwłoki odnajdywane są po kilku dniach w szopach czy starych garażach, niekiedy już rozszarpane przez zdziczałe psy. Qikiqtarjuaq, nazwana przez magazyn „Geo” „Wioską martwych dzieci”, jest tylko jednym z wielu dramatycznych przykładów. Kanadyjskie media biją na alarm. Wśród Inuitów, dawniej zwanych Eskimosami, szaleje epidemia samobójstw. Zwłaszcza młodzi ludzie dobrowolnie odchodzą na spotkanie śmierci. Wśród ofiar znalazł się Terrence Tootoo, uważany za jednego z nielicznych Inuitów, którym się powiodło. Został pierwszym eskimoskim graczem w zawodowej drużynie hokeja, na jego konto wpływało 500 dol. miesięcznie. Strzelił sobie w głowę po tym, jak został zatrzymany przez policję za jazdę po pijanemu. Miał 22 lata. W ciągu zaledwie jednego roku 58 mieszkańców autonomicznego regionu Nunavut popełniło samobójstwa – z czego 52 się powiesiło, 6 wybrało zaś śmierć od kuli. „Tak, jak byśmy w populacji 27 tys. mieszkańców Nunavut tracili każdego roku półtorej klasy szkolnej. Liczba samobójstw w regionie Nunavik (północny Quebec) jest jeszcze wyższa”, żali się Adamie Padlayat, przewodniczący Narodowego Związku Młodych Inuitów. W Kanadzie przypada przeciętnie 12,9 samobójczych zgonów na 100 tys. mieszkańców, jednak w eskimoskich terytoriach Nunatsiavut (Labrador), Nunavik i Nunavut – aż 80. Liczba samobójstw w tych dwóch ostatnich regionach w przeciągu ubiegłych dziesięciu lat się podwoiła. W Nunavut samobójstwo jest przyczyną 27 na 100 zgonów, przy czym najczęściej odbierają sobie życie chłopcy i młodzi mężczyźni w wieku od 14 do 27 lat. Rada Inuitów Kanatami przyjęła rezolucję domagającą się, aby program zapobiegania samobójstwom uzyskał priorytet w systemie opieki zdrowotnej rządu. Komentatorzy zgodnie wskazują na przyczyny tak przerażającego fenomenu. Inuici, oderwani często nagle i przemocą od dawnego trybu życia, nie potrafią przystosować się do cywilizacji, w której liczy się już nie zwierzyna ubita na łowach, lecz pieniądze. Niewiele chyba narodów musiało w tak szybkim tempie przetrwać tak radykalne zmiany jak rodzimi mieszkańcy arktycznych regionów Kanady. Inuici już w XVIII wieku zetknęli się z białymi ludźmi – myśliwymi i traperami, jednak nadal żyli w swej łowieckiej wspólnocie plemiennej, która musiała działać harmonijnie, aby przeżyć. Chłopcy stawali się dorosłymi, gdy mogli wyruszać z ojcami na łowy, dziewczynki – kiedy nauczyły się szyć. Starsi otoczeni byli szacunkiem, gdyż dzielili się z młodszymi swym doświadczeniem i mądrością. Życie w krainie lodów było ciężkie. Kiedy podczas surowych zim brakowało pożywienia, starcy wychodzili niekiedy z igloo w śnieżycę i już nie wracali. Umierali, aby ocalić innych. Ale przypadki samobójstw wśród młodych i sprawnych właściwie się nie zdarzały. Sytuacja zmieniła się radykalnie w latach 50. XX wieku, kiedy Zimna Wojna nabierała rozpędu. Kanada we współpracy ze Stanami Zjednoczonymi rozpoczęła w swych arktycznych regionach budowę sieci stacji radarowych. Jako siłę roboczą ściągano eskimoskich mężczyzn, obiecując im hojną zapłatę. Ale często władze siłą zmuszały koczowniczych łowców do osiadłego trybu życia. Policja
Tagi:
Jan Piaseczny









