Spadkobierca Bolivara

Spadkobierca Bolivara

Czy śmierć prezydenta Cháveza zatrzyma wenezuelską rewolucję? Po dwóch latach walki z chorobą nowotworową 5 marca zmarł Hugo Rafael Chávez Frías – prezydent Boliwariańskiej Republiki Wenezueli. Świat stracił jednego z najbardziej uczciwych polityków, a międzynarodowa lewica wyjątkową postać, która przypomniała wszystkim, że pojęcia takie jak „masy”, „rewolucja” i „socjalizm” to coś więcej niż wokabularz dawnych klasyków marksizmu. Polskie media, jako wysoce wyspecjalizowane w materii żałobnej, natychmiast podjęły kwestię śmierci Cháveza i od tej chwili epatują odbiorców emocjonalnymi reakcjami mieszkańców stolicy Wenezueli, Caracas. Przedstawia się je na ogół jako histeryczne, tymczasem Chávez był dla obywatelek i obywateli Wenezueli personą wyjątkową, uosobieniem rewolucji, która odmieniła los całego społeczeństwa – nie tylko w tym kraju, ale w całej Ameryce Południowej. Demonstracje żałobne zorganizowane zostały w wielu miastach, także w innych państwach latynoamerykańskich. Nie wszyscy jednak płakali. We wschodniej części Caracas, w dzielnicach zamieszkanych przez bogatą elitę, której Chávez odebrał władzę nad ropą naftową i gospodarką, a tym samym nad całym krajem, hucznie świętowano. Nadzieja na odwrócenie „procesu boliwariańskiego”, jak często określa się trwającą od blisko 14 lat rewolucję, odżyła, dodajmy – po raz kolejny. Naturalnie, nie wyłącznie w samej Wenezueli.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 11/2013, 2013

Kategorie: Świat