Strzały Romana G.

Strzały Romana G.

Partyjne interesy dominują w komisji ds. Orlenu Czy ktoś jeszcze pamięta, po co została powołana sejmowa Komisja Śledcza ds. Orlenu? Jeżeli nawet, i tak nie ma to już większego znaczenia. Komisja kieruje się własną logiką, a raczej logiką jej członków, z których każdy gra swoje. Zresztą nie mogło być inaczej. Po pierwsze – zakres jej działania jest nieprecyzyjny. Po drugie – materiałów jest wiele, np. akta prokuratury w tzw. aferze paliwowej liczą kilka tysięcy stron, tak że można dowolnie nimi żonglować. Bez obaw, że zostaną szybko zweryfikowane – bo sami prokuratorzy przyznają, że w tej sprawie czekają ich lata pracy. Duch Klewek W aktach są np. zeznania niejakiego Macieja Maksyma, przebywającego w areszcie pod zarzutem przestępstw kryminalnych, a także Jana Bobrka, jednego z założycieli firmy BGM, oskarżanej w sprawie mafii paliwowej. Obaj opowiadają o prowizjach dla polityków, tajnych kontach etc. Prokuratura patrzy na to wszystko bardzo ostrożnie, bo to osoby mało wiarygodne. Co istotne – a co zauważa nawet „Newsweek”, który epatuje czytelników paliwowymi sensacjami (okraszonymi słówkiem „ponoć”) – zmieniają oni zeznania w zależności od tego, czy otwiera się przed nimi szansa na nadzwyczajne złagodzenie kary, czy też nie. Ale ich zeznania są w papierach, wystarczy więc odpowiednio je ułożyć i już sensacja gotowa. Roman Giertych zadaje więc takie np. pytania: czy to prawda, że na konta numeryczne w bankach zachodnich są wpłacane prowizje od pośredników? A dziennikarze już dodają: że pieniądze trafiają do „najważniejszych osób w państwie”, że „świat polityki chronił mafię paliwową”, że dokumenty z prokuratury „to prawdziwa torpeda”. Spiski masonów, mafijne sieci oplatające kraj – dla polskiej ortodoksyjnej prawicy to integralny obraz świata. Na ile zostanie zaszczepiony szerszej publiczności? Gra Giertycha Ten obraz lansuje wiceprzewodniczący komisji, lider Ligi Polskich Rodzin. Zresztą zanim komisja zaczęła działać, już było wiadomo, że tak będzie. Giertych zabiegał wówczas u liderów SLD, by poparli go w staraniach o stanowisko przewodniczącego Komisji Śledczej. Mówił to otwarcie – komisja miała wyprowadzić Ligę na drugie, a może i na pierwsze miejsce w notowaniach. Obiecywał też, że ponieważ interesują go przede wszystkim interesy PO, Millera nie będzie ruszał. Giertych nie dostał SLD-owskiego wsparcia, szefem komisji został Józef Gruszka z PSL. Niewiele to zmieniło. Gruszka jest wiernym żołnierzem szefa klubu PSL, Waldemara Pawlaka. A Pawlak ma dziś dwa cele. Pierwszy – to zrewanżować się Aleksandrowi Kwaśniewskiemu za upokorzenia sprzed dziesięciu lat. Drugi – to zbliżyć PSL do Ligi Polskich Rodzin. Współpraca duetu G-G zatem kwitnie. Mówił o tym zresztą w radiowej Trójce Konstanty Miodowicz (PO), kiedy skarżył się, że Gruszka nie poinformował go o tym, że w Kancelarii Prezydenta można przejrzeć księgę wejść i wyjść. W efekcie księgę przeglądał tylko Giertych i on mógł zaznawać medialnej popularności. W ten sposób lider LPR, krok po kroku, wypromował się na głównego rozgrywającego komisji. To on podrzuca dziennikarzom sugestie dotyczące kont numerycznych czy też prowizji. I to on kieruje atakiem na Kwaśniewskiego i jego żonę. Sekundują mu w tym poseł Gruszka, Zbigniew Wassermann z PiS i Antoni Macierewicz z Ruchu Katolicko-Narodowego. Posłowie ci najpierw głośno się domagali, by Kancelaria Prezydenta udostępniła księgę wejść i wyjść. Gdy dostali zgodę na jej przejrzenie, Giertych mówił, że Kancelaria księgę przed nim ukrywa. Podobnie było, gdy domagał się, by przed komisją stanął prezydent Kwaśniewski. Najpierw komisja zrobiła z tego wielkie halo, a potem, gdy prezydent ogłosił, że chce przed nią zeznawać, i Giertych, i Wassermann zaczęli tłumaczyć, że nie chcą go teraz przesłuchiwać, bo jeszcze nie są przygotowani. Skoro nie są przygotowani, czyli nie wiedzą, o co go pytać, po co rozgłaszają, że chcą go wezwać? To zachowanie komentował w radiowej Trójce Tomasz Nałęcz, szef komisji badającej aferę Rywina: „Komisja nie może być pleciugą. Jeśli komisja uważa, że trzeba przesłuchać prezydenta, to podejmuje decyzję o jego przesłuchaniu i go wzywa. Jeśli nie jest przygotowana do przesłuchania prezydenta i nie potrafi mu zadać pytań, jak to mówią pan poseł Giertych i poseł Wassermann, to nie opowiada całemu światu, że wezwie prezydenta. Moim zdaniem, zbyt wiele jest zachowań w postępowaniu członków prezydium komisji, zwłaszcza pana posła Giertycha, które polegają na dorabianiu gęby, a nie na wyjaśnianiu sprawy”. Bez barier A jak nazwałby Nałęcz atak Giertycha na Jolantę Kwaśniewską i jej Fundację „Porozumienie bez barier”? Rozpoczął

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 38/2004

Kategorie: Kraj