Zapotrzebowanie na czarne złoto wzrasta w bezprecedensowym tempie. Ceny nie spadną Ceny ropy naftowej są najwyższe od ponad 20 lat. Od początku bieżącego roku wzrosły o jedną piątą. Drożyzna na rynku czarnego złota irytuje konsumentów, trwoży polityków i osłabia wzrost gospodarczy. Cena oscyluje wokół 40 dol. za baryłkę (czyli 159 litrów). Po zamachu terrorystycznym w saudyjskim naftowym mieście Chobar doszła do 42 dol. Klienci stacji benzynowych odczuwają to dotkliwie. W Wielkiej Brytanii farmerzy grożą blokadami dróg, jeśli rząd nie położy kresu paliwowej drożyźnie. W Niemczech przywódcy chrześcijańskich demokratów domagają się powrotu do energetyki nuklearnej. W Stanach Zjednoczonych, gdzie cena paliwa przekroczyła psychologiczną granicę 2 dol. za galon (3,79 litra), politycy Partii Demokratycznej wzywają George’a Busha do rzucenia na rynek części ogromnych rezerw ropy (prawie 700 mln baryłek) przechowywanych w podziemnych magazynach. Bush na razie odmawia, twierdząc, że nie będzie wykorzystywał rezerw dla bieżących celów politycznych, zwłaszcza gdy kraj prowadzi wojnę z terroryzmem. Być może jednak, gospodarz Białego Domu zdecyduje się na ten krok na krótko przed listopadowymi wyborami prezydenckimi w USA. Poprzednik Busha, Bill Clinton, postąpił podobnie. Przyczyn naftowego szoku cenowego, jak określił to niemiecki magazyn „Stern”, jest kilka. Przede wszystkim w bezprecedensowy sposób wzrasta zapotrzebowanie na strategiczny surowiec, będący, jak ujął to amerykański publicysta Daniel Yergin, „siłą napędową społeczeństwa przemysłowego i krwią cywilizacji”. Międzynarodowa Agencja ds. Energii (IEA) z siedzibą w Paryżu szacuje, że w 2004 r. dzienne zużycie ropy naftowej wzrośnie do 82,4 mln baryłek (w 2003 r. wynosiło 78,6 mln baryłek). Nigdy jeszcze ludzkość nie spalała jej w takim tempie. Bujnie rozwijają się bowiem gospodarki ogromnych i ludnych krajów azjatyckich, Chin i Indii, które chłoną ropę z rynku jak gigantyczny odkurzacz. Według ocen IEA, w bieżącym roku zużycie ropy naftowej w Państwie Środka (w 2003 r. 5,63 mln baryłek dziennie) miało się zwiększyć o 13%. Tylko w pierwszym kwartale wzrosło o 18%. A i tak ekspansja chińskiej gospodarki dopiero się zaczyna. Statystyczny mieszkaniec ChRL zużywa rocznie 1,8 baryłki czarnego złota, Amerykanin – aż 26 baryłek. To Stany Zjednoczone są największym na świecie konsumentem ropy naftowej – 20,04 mln baryłek dziennie w 2003 r., z czego cztery na dziesięć służą wyłącznie napędzaniu prywatnych samochodów, przede wszystkim wielkich, paliwożernych maszyn, które Amerykanie tak kochają. Na rynku ropy popyt zaczyna przewyższać podaż. Nie spełniły się nadzieje związane z irackim roponośnym eldorado. Prawdopodobnie USA zdecydowały się na inwazję w Iraku przede wszystkim po to, aby zapewnić sobie kontrolę nad irackimi złożami, które ustępują tylko saudyjskim, a potencjalnie są najbogatsze na świecie. Zgodnie z planami strategów z Waszyngtonu, Irak miał jako dostawca ropy dla USA zastąpić Arabię Saudyjską, niestabilną i zagrożoną przez fundamentalistów islamskich. Do tej pory nie udało się jednak rozkręcić produkcji, która obecnie wynosi 2 mln baryłek dziennie. W lutym 2003 r., ostatnim miesiącu władzy Saddama, z szybów naftowych Mezopotamii płynęło każdego dnia 2,4 mln baryłek. Iraccy rebelianci dokonali do tej pory około stu zamachów na ropociągi i instalacje naftowe, aczkolwiek te są chronione przez 15 tys. amerykańskich żołnierzy i prywatnych strażników. Do naftowego szoku cenowego przyczyniła się też niestabilność polityczna w wielu roponośnych regionach świata. Strajki w Wenezueli, konflikty na tle etnicznym w Nigerii, a przede wszystkim akcje terrorystów islamskich, działających w Arabii Saudyjskiej pod sztandarem Al Kaidy. Komentatorzy ostrzegają, że muzułmańscy bojówkarze zamierzają uderzyć w najczulsze miejsce światowej gospodarki. Ceny ropy to przede wszystkim psychologia. Jeden udany wielki zamach, np. na zbiornikowce przepływające przez cieśninę Ormuz w Zatoce Perskiej, przez którą transportuje się 15 mln baryłek dziennie, mógłby sprawić, że baryłka osiągnęłaby cenę 80 dol. Gdyby zaś wystąpił, jak to określają Anglosasi, najgorszy scenariusz (worst case scenario), w którym królestwo Saudów wpadłoby w ręce muzułmańskich fanatyków, oznaczałoby to katastrofę dla gospodarki Zachodu. Ale do tego z pewnością nie dopuszczą Stany Zjednoczone. W razie konieczności oddziały US Army zajmą kluczowe saudyjskie pola i instalacje naftowe. Niepewność na rynku ropy
Tagi:
Marek Karolkiewicz









