Święta sprawa

Kibice Cracovii przestali biernie obserwować rywalizację działaczy klubu z siostrami norbertankami – Nikt nie da wam tyle, ile wam obiecam – mawia prezes jednego z polskich klubów pierwszoligowych. To są jego słowa, ale takie reguły obowiązują powszechnie. Na żużlowym boisku przy ul. Kałuży w Krakowie miało stanąć centrum handlowe z podziemnym parkingiem, wybudowane przez niemiecką firmę “Ivaco” – chcieli tego ludzie związani z Cracovią. Tylko ono może (mogło?) uratować mającą piękną tradycję (czyli coś, co na ogół nie ma dziś u nas żadnej wartości), lecz biedną Cracovię. Ale Cracovia powstała w 1906 r. (stadion zaczęła użytkować w 1912 r.), a Zakon Sióstr Norbertanek pojawił się w Krakowie we wczesnym średniowieczu, czyli na długo przed epoką klubów piłkarskich, kibiców i supermarketów. Kiedy siostry na początku lat 90. zaczęły protestować, dostały w zamian ponad 50 hektarów na Salwatorze i w Luboczy. Do ksiąg wieczystych wpisano, iż teren dzierżawiony przez Cracovię stanowi własność gminy Kraków. Wniesiono go w aporcie do Sportowej Spółki Akcyjnej. A kiedy “Ivaco” rozebrało już budynek klubowy i wreszcie chciało się zabrać do budowy, okazało się, że budować jednak nie może, bo siostry nie odpuściły stadionowi. Wojewoda nie wydał odpowiedniej decyzji. Sympatycy Cracovii poszli pod Urząd Wojewódzki. Zadyma Kiedy delegacja, z Józefem Kalitą i Leszkiem Mazanem, poszła do wojewody małopolskiego, Ryszarda Masłowskiego, na zewnątrz stał tłum z flagami i transparentem “Masłowski pachołkiem kleru”. Delegacja nie wyszła, gdy zaczęła się zadyma. Redaktor naczelny “Gazety Krakowskiej”, felietonista i prezes Krakowskiego Związku Piłki Nożnej, Ryszard Niemiec: – Źle się stało, że ten drugi akt dramatu miał takie skutki. Ale też zabrakło wyobraźni. Jaka może być reakcja tłumu po oddaniu salwy? Do czasu interwencji w stronę policji poleciał konar drzewa i parę plastikowych butelek. Prosty kibic nie jest w stanie odróżnić spraw podlegających samorządowi od podlegających urzędnikowi administracji państwowej. On wie, że przez trzy lata go mamiono mówiąc, że wszystko jest na dobrej drodze. Poza tym miasto wniosło do spółki teren, który, jak się okazuje, jest przedmiotem działań rewindykacyjnych. Co ma do tego klub? Ja szanuję to, że własność jest święta. Niech się jednak na ten temat wypowiedzą sądy. Nie powinno się natomiast wstrzymywać procesów inwestycyjnych. Wywodzenie prawa własności od czasów średniowiecznych jest też trochę ryzykowne, bo gdyby się odezwali na przykład potomkowie Mieszka I, to w ogóle moglibyśmy mieć duże problemy. Niedawno skontaktował się z nami pan Marchewczyk, były hokeista Cracovii z lat przedwojennych, trzykrotny olimpijczyk. Stwierdził, że posiada dokument, z którego wynika, iż w latach 30. Cracovia za pewną kwotę otrzymała te tereny na własność. Okrągły stół? Prezes Cracovii, Andrzej Palczewski, wydał oświadczenie, w którym zdecydowanie odciął się od zajść. Przeprosił wszystkich, którzy zostali poszkodowani. Dziś mówi: – Wcześniej najwyżej piłkarze wychodzili na znak protestu dziesięć minut później na boisko. Ale ostrzegałem, że to może kiedyś wybuchnąć. Najważniejsze jednak, że udało się naszej grupie negocjacyjnej wymóc na wojewodzie, żeby doprowadził przynajmniej do spotkania przy okrągłym stole. Otrzymaliśmy odpowiedź, że termin spotkania z udziałem biskupa, sióstr norbertanek, wojewody małopolskiego, wiceprezydenta i klubu został wyznaczony na godzinę 15.00 w dniu 8 marca. Chodzi bowiem o to, by siostry zgodziły się nie rościć praw do terenów Cracovii, gdyby… wygrały sprawę. I żeby wojewoda nie robił przeszkód. – Według opinii prawników, i to z profesorskimi tytułami, wojewoda nie miał prawa tak postępować – mówi prezes Palczewski. – Co jest zapisane w księdze wieczystej, to rzecz święta. Tyle że wojewoda Masłowski odesłał wcześniej papiery do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, a delegacja Cracovii była w Komisji Majątkowej Rządu i Episkopatu Polski. Działacze Cracovii określili potraktowanie przez księdza Tadeusza Nowoka mianem, delikatnie mówiąc, bardzo chłodnego. Niedawno wojewoda obiecywał, że do 13 lutego wyda zgodę na budowę. Ale wyjechał na urlop. 27 lutego “Ivaco” postanowiło dłużej nie czekać. – Do firmy “Ivaco” to ja mogę mieć tylko ogromny szacunek – twierdzi prezes Cracovii. – Nie dość, że tyle wytrzymywali i pomagali klubowi, to jeszcze cały czas płacą czynsz za teren! Sam byłem też dwukrotnie świadkiem, jak mówił, że siostry norbertanki nie są tutaj stroną sprawy.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2001, 2001

Kategorie: Wydarzenia