Polonia brytyjska podzielona wobec szczepionek przeciw koronawirusowi Do końca lutego 2021 r. ponad 20 mln osób otrzymało co najmniej jedną dawkę szczepionki przeciw COVID-19. Wielka Brytania znajduje się na szczycie rankingu szczepień (31,7 dawki na 100 mieszkańców), po Izraelu (92,4 dawki) i Zjednoczonych Emiratach Arabskich (62,6 dawki). Co trzecia dorosła osoba została zaszczepiona jednokrotnie. Drugą dawkę przyjęło ponad 844 tys. osób (1,2% populacji). Anna Krawczyk, dietetyczka z londyńskiego szpitala Royal Marsden, pierwszą dawkę szczepionki Pfizera dostała w grudniu. Zaznacza, że wielu jej współpracowników było niezadowolonych, gdy okazało się, że wbrew zaleceniom producenta okres oczekiwania na drugą dawkę wydłużono z trzech-czterech do 12 tygodni (chodziło o dotarcie do jak największej liczby pacjentów, co powinno spowodować odciążenie NHS i zmniejszyć liczbę zgonów – przyp. aut.). Anna pracowała do niedawna na internie przy pacjentach z koronawirusem. – Chorzy tracą apetyt, a zapotrzebowanie kaloryczne organizmu jest podwyższone. Podajemy w takich sytuacjach doustne suplementy żywieniowe. Pacjentów pod respiratorami żywimy pozajelitowo – tłumaczy. Dodatkowo zatrudniła się w punkcie szczepień, właśnie przechodzi ostatni trening. Pomoc przy programie szczepień uważa za pokoleniową szansę. Program poprzedziły badania nad szczepionką przeciw COVID-19. Jednym z 300 tys. ochotników został Karol Ekert. – Zgłosiłem się już w lipcu 2020 r. – opowiada. – Przebadano mnie, również na obecność przeciwciał. Podwójnie ślepa próba świadczy o rzetelności badaczy. Miałem co jakiś czas konsultacje telefoniczne. Przez pierwszy tydzień codziennie mierzyłem temperaturę, wypełniałem szczegółowy kwestionariusz. W lutym NHS zaprosiła Karola, który pracuje jako opiekun, na standardowe szczepienie. Trzeba było podjąć decyzję – albo nadal brać udział w badaniach, albo przyjąć „pewną” szczepionkę. Trzykrotnie upewniano się, że Karol rezygnuje, wtedy dopiero powiedziano mu, że otrzymał placebo. Zgodnie z zasadami po otrzymaniu placebo dostaje się dwie dawki normalnej szczepionki, po autentycznej szczepionce próbnej – jedną. – Właśnie zostałem zaszczepiony pierwszą dawką od AstryZeneki – mówi Karol. – Odczuwam objawy lekkiej grypy. Zdecydowałem się przerwać testy, gdyż żyję pod jednym dachem z osobą w grupie ryzyka i boję się mutacji wirusa, który już zdążył poważnie doświadczyć moją rodzinę. Zmarł wujek, stryj ma zniszczone płuca i krtań. Mama ciężko przechorowała covid, a dwa tygodnie temu tata miał pocovidowy zawał i udar. Córka kuzynki po bezobjawowym zakażeniu wylądowała w szpitalu z podejrzeniem zawału. Szczepionkowe być albo nie być Pierwsza faza szczepień trwała od grudnia. Na początku kolejki znaleźli się rezydenci i pracownicy domów opieki, za nimi osoby powyżej 80. roku życia oraz pracownicy służby zdrowia i społeczni. Do przedziału wiekowego 70-75 lat dołączyli pacjenci z grup podwyższonego ryzyka z powodów medycznych. Wśród nich Artur Kieruzal z Londynu: – Jestem po pierwszej dawce i nie mogę się doczekać drugiej. Zostałem zaszczepiony z powodu choroby autoimmunologicznej Leśniowskiego-Crohna. Przyjmuję leki immunosupresyjne. Podczas wizyty w centrum szczepień zobaczyłem masę młodych ludzi. Nie sądziłem, że jest nas aż tak wielu. Artur obserwuje proces walki z pandemią z pozycji nie tylko obywatela i pacjenta, ale również dziennikarza. Dostrzega zmianę w podejściu do szczepień. Angażuje się w ich promowanie, wchodząc w dyskusje w mediach społecznościowych. – O ile większość Brytyjczyków rozumie istotę szczepionek, o tyle wśród Polaków górę nad rozumem biorą zabobony – irytuje się. – Wielu niezdecydowanych, widząc „odwagę” innych, decyduje się na ten krok. Szkoda tylko, że do zaszczepienia się trzeba być odważnym, a nie świadomym. Podobnego zdania jest Michał Kapelski, architekt, który też trafił do grupy podwyższonego ryzyka z powodu przyjmowania leku immunosupresyjnego. Zaraz po otrzymaniu szczepionki Michał pochwalił się tym w mediach społecznościowych. Sądzi, że jego wpis pomógł co najmniej kilku mniej przekonanym znajomym. – Skala dezinformacji i powielanych fake newsów jest przerażająca – ocenia. – W polskich grupach jest duży odsetek ludzi, którzy twierdzą, że pandemia to spisek. Michała zaszczepiono w styczniu w szpitalu St. Thomas. Po dwóch tygodniach dostał telefon, że zmieniły się zalecenia medyczne i osoby z jego schorzeniem otrzymają










