Tag "Adam Bogoryja-Zakrzewski"

Powrót na stronę główną
Obserwacje

Jodłowa mafia

Na jednym kursie z gałązkami jodły na świąteczne stroiki czy wieńce hurtownik zarobi 5-6 tys. zł – Co to jest stroisz? – pyta zdziwiony przedsiębiorca. Gdy tłumaczę, kolejne zaskoczenie: – To na tym ludzie też robią pieniądze? – I to duże – potwierdza nadleśniczy Roman Wróblewski z Nadleśnictwa Chmielnik w Górach Świętokrzyskich. – To mafia stroiszowa! Nie obawiam się użyć takiego określenia. Potężny interes, zorganizowane grupy przestępcze. Są wśród nich tzw. żołnierze łamacze i hurtownicy. Ci pierwsi obłamują gałęzie jodłowe i wynoszą je na drogę, drudzy przyjeżdżają po nie w nocy busami. Łamaczom płacą grosze. Łamacze w akcji Nadleśniczy jest wściekły. To ta bezsilność. Las trudno upilnować, strażników mało, kilku na tysiące hektarów. Nie nadążają ze ściganiem złodziei drewna, a tu jeszcze kolejny problem – łamanie gałązek iglaków i niszczenie drzew. Niektóre jodły wyglądają jak kadłubki. – Jakby były bez rąk i płuc – nadleśniczy Krzysztof Karst z Nadleśnictwa Łagów wskazuje 18-metrową jodłę. Gałęzie oderwane, na boki sterczą ostre kikuty. Te z igłami pozostały tylko na czubku jodły. Łamacze bali się wspiąć wyżej. – Wejście i ścięcie gałęzi z tak wysokiej jodły wymaga niemal kaskaderskich umiejętności – ocenia Roman Wróblewski. – Ci ludzie ryzykują życie.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.