Tag "Beata Szydło"

Powrót na stronę główną
Aktualne Przebłyski

Jak PiS łączyło Bałtyk z Morzem Czarnym?

Wśród bajek, którymi PiS karmiło wyborców, niemal nic nie przebije Morawieckiego. Pinokio obiecał milion elektryków śmigających po drogach. Kto je widział, proszony jest o kontakt z najbliższym posterunkiem policji. Albo z centralą PiS na Nowogrodzkiej.

Premier Szydło w exposé polała jeszcze więcej wody: „Chcę, by polskie rzeki stały się wielkimi drogami, po których będą płynąć barki pełne towarów”. Cóż szkodzi obiecać? W 2016 r. poszła jeszcze dalej. Rząd zapowiedział, że wybuduje drogę rzeczną, która połączy Bałtyk z Morzem Czarnym. W kraju, gdzie poziom wody w Wiśle sięgnął 4 cm, trzeba by na tę utopię kosmicznej kasy. Ta akurat jest. Z Unii, która uwierzyła w bajki Szydło i płaci. Jeszcze w tym roku dała 5,3 mln zł na kolejne studium wykonalności. Chętnie napiszemy, kto w rządzie firmuje tę pisowską mrzonkę.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Złodziejstwo i szczucie pod auspicjami rządu PiS

Czy nadużycia w Polskiej Fundacji Narodowej zaprowadzą na ławę oskarżonych Jarosława Kaczyńskiego, Beatę Szydło i Macieja Świrskiego?

Władze Polskiej Fundacji Narodowej poinformowały, że przygotowały zawiadomienie do prokuratury w związku z przestępstwami, których mieli się dopuścić pisowscy nominaci zarządzający fundacją w latach 2017-2023. Chodzi o zawieranie niekorzystnych umów i wytransferowanie środków finansowych fundacji bez dostatecznego uzasadnienia. Straty wyceniono na 30 mln zł, ale audyt trwa i należy się spodziewać, że to nie koniec.

Niecny proceder

Polska Fundacja Narodowa powstała w 2016 r. z inicjatywy rządu Beaty Szydło i miała się zajmować promocją Polski za granicą. Fundację utworzyło 17 największych firm państwowych obsadzonych przez ludzi PiS: Polska Grupa Energetyczna, Enea, Energa, Tauron, KGHM, PZU, PKN Orlen, Grupa Lotos, PGNiG, Grupa Azoty, Totalizator Sportowy, Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych, Giełda Papierów Wartościowych, Polski Holding Nieruchomości, Polska Grupa Zbrojeniowa, PKO BP oraz PKP.

Jeszcze w 2016 r. spółki przelały na konto PFN prawie 100 mln zł. Jednocześnie zobowiązały się, że do 2026 r. przekażą jej w sumie ponad 633 mln zł.

Prawie wszystkie spółki będące fundatorami PFN mają własne fundacje, które zajmują się tym samym, co ona. Tworzenie kolejnej fundacji, dublującej zadania już istniejących podmiotów, nie miało racjonalnego uzasadnienia. Małego tego! Statut PFN został tak skonstruowany, że gigantyczne pieniądze można było wyprowadzać na prawo i lewo pod byle pretekstem. A wiele wskazuje na to, że właśnie kradzież i defraudacja środków publicznych legły u podstaw utworzenia PFN. W 2017 r. poinformowałem o tym Centralne Biuro Antykorupcyjne, Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokuraturę. Z Prokuratury Regionalnej w Warszawie dostałem odpowiedź, „że zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa postępowanie karne wszczyna się, gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, przy czym przez »uzasadnione podejrzenie« należy rozumieć konieczność oparcia się przez organ procesowy na konkretnych informacjach – dowodach”.

Moje przewidywania się sprawdziły, lecz nie mam z tego powodu wielkiej satysfakcji (o nadużyciach w PFN pisaliśmy w tekście „Fundacja propagandy PiS”, „Przegląd” nr 9/2024). Teraz przyjrzymy się szczegółowo jednej sprawie. Jest ona wisienką na bogato ozdobionym torcie afer, bo nie tylko wyprowadzono pieniądze do ludzi związanych z PiS i zorganizowano polityczną nagonkę na środowiska sędziowskie, ale jeszcze stali za tym wszystkim premier polskiego rządu i prezes PiS.

Układ przestępczy

Prokuratura Regionalna w Rzeszowie prowadzi śledztwo w sprawie nadużycia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez członków zarządu PFN w związku ze sfinansowaniem w 2017 r. kampanii medialnej „Sprawiedliwe sądy”, czym wyrządzono fundacji szkodę majątkową w wielkich rozmiarach, w kwocie nie mniejszej niż 8 428 542,74 zł.

Członkami zarządu w tym czasie byli Cezary Jurkiewicz (w randze prezesa), Maciej Świrski i Paweł Kozyra.

Jurkiewicz to niedoszły ksiądz (cztery lata spędził w seminarium), ojciec ośmiorga dzieci, były szef klubu warszawskich radnych PiS i lider Klubu „Gazety Polskiej” w stołecznej dzielnicy Wawer. Jest też zaufanym człowiekiem Jarosława Kaczyńskiego. Był szefem straży porządkowej, która ochraniała partyjne manifestacje i miesięcznice smoleńskie.

Świrski, teraz ulokowany przez PiS na stołku przewodniczącego KRRiT, uchodzi za człowieka byłego wicepremiera Piotra Glińskiego. W 2013 r. założył Fundację Reduta Dobrego Imienia – Polska Liga przeciw Zniesławieniom. Znany jest z pieniactwa – dzięki niemu zdobywa rozgłos. Walczył m.in. z nagrodzonym Oscarem filmem „Ida”. Twierdził, że „może wywołać w widzach fałszywe przeświadczenie, że to Polacy wymordowali europejskich Żydów”. Od Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej domagał się umieszczenia w czołówce filmu informacji o sytuacji Polaków podczas II wojny światowej. Do prezydenta Andrzeja Dudy skierował z kolei petycję z żądaniem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Górnictwo głęboko pod dnem

Kopalnia Bzie wydobywa w miejscu, gdzie węgla nie ma

Gdyby przyznawać anty-Noble za najbardziej nietrafione przedsięwzięcia gospodarcze, z pewnością jednym z głównych pretendentów do takiej nagrody byłaby budowa kopalni Bzie. Wyczynem zaiste niebywałym jest bowiem budowa kopalni węgla w miejscu, gdzie węgla nie ma.

To była największa inwestycja polskiego górnictwa węgla kamiennego ostatnich 20 lat. Należąca do Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) kopalnia kosztowała 3 mld zł. W „papierach” było tam aż 180 mln ton węgla koksowego, wykorzystywanego przez przemysł hutniczy i uznawanego za surowiec strategiczny w Unii Europejskiej. Zakładano, że Bzie będzie wydobywać co najmniej 2 mln ton rocznie, co miało wspierać krajową produkcję stali.

Pierwsza ściana w kopalni została uruchomiona w marcu 2022 r. Już w sierpniu 2022 r. prezes JSW Tomasz Cudny przyznał, że doszło do fatalnego rozpoznania geologicznego złoża. Następnie wiceprezes ds. technicznych Edward Paździorko potwierdził, że z powodu skomplikowanej tektoniki złoża osiągnięcie zakładanego poziomu wydobycia (czyli 2,5 mln ton rocznie) jest niemożliwe.

Anty-Noble dla PiS

Za tę gigantyczną wpadkę trudno winić jedynie minioną ekipę rządzącą. Prace, które ostatecznie doprowadziły do wybudowania bubla za 3 mld zł, rozpoczęto w 2007 r. Ale za inne wyczyny pomniejsze anty-Noble należą się już ludziom związanym z PiS.

Takim wyczynem była budowa całkiem od podstaw kolejnej kopalni. Drążenie szybu Grzegorz rozpoczęto w 2017 r. Początkowo szacowano, że ma on kosztować zaledwie pół miliarda złotych. „Zaledwie” nie jest tu żartobliwym zabiegiem retorycznym. W 2022 r. koszt budowy Grzegorza sięgał już całego miliarda, a końca budowy nie było widać.

Otwarte pozostaje pytanie, dlaczego Grzegorz nazywa się Grzegorz. Gdy rozpoczynano budowę, wiceministrem energii odpowiedzialnym za górnictwo był Grzegorz Tobiszowski. Pytany o to zapewniał jednak, że zbieżność nazwy szybu z jego imieniem jest przypadkowa. I może tak było. W inauguracji budowy udział wzięła premier Beata Szydło, wbijając pierwszą łopatę.

– To radosny dzień dla polskiej gospodarki – mówiła. – Udowadniamy wszystkim niedowiarkom, którzy nie wierzyli w to, że w naszym kraju może powstać jeszcze zakład górniczy, że właśnie w Polsce można otworzyć nową kopalnię. Było wielu takich, którzy twierdzili, że czas polskiego górnictwa minął. A tymczasem to nieprawda. Konsekwentnie wprowadzamy w życie nasze reformy, które mają ustabilizować gospodarkę, uczynić polskie górnictwo konkurencyjnym, stworzyć nowe możliwości dla niego. Szyb Grzegorz jest tego doskonałym przykładem. Dzięki niemu przedłuży się żywotność kopalni Sobieski o 50 lat.

Projekt kompletnie nieopłacalny

Baju, baju, będziesz w raju, chciałoby się powiedzieć. Tym bardziej że już na samym początku ci, którzy znali się na górnictwie, mówili, że ta inwestycja jest kompletnie pozbawiona sensu. Głębokość szybu miała wynosić 870 m. Węgiel wydobywany z takiej czeluści nie miał szans konkurować z węglem z australijskich kopalń odkrywkowych, a nawet węglem z innych polskich kopalń, nie tak głębokich. Już na wstępie wiadomo było, że inwestycja nie będzie opłacalna. A potem się okazało, że raczej nie będzie kopalni. Choć miała ruszyć w 2023 r., do 2021 r. drążony szyb osiągnął głębokość jedynie 80 m. Później zabrakło pieniędzy i budowę przerwano. Następnie znowu ją rozpoczęto. Podobno w 2027 r. ma się zakończyć. Nie wiadomo po co, skoro już w przyszłym roku zaczniemy zamykać nasze elektrownie węglowe.

Kopalnię Grzegorz budował koncern energetyczny Tauron. Należała do niego spółka Tauron Wydobycie. Tenże Tauron Wydobycie dla Beaty Szydło uratował przed zamknięciem kopalnię Brzeszcze. Jej utrzymanie stanowiło jedną z obietnic

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Collegium aferzystów

Tej afery by nie było, gdyby rząd PiS nie zmienił zasad naboru do rad nadzorczych spółek skarbu państwa i nie wspierał oszusta od lewych dyplomów MBA

Do 2016 r., aby zasiadać w radzie nadzorczej spółki skarbu państwa, trzeba było legitymować się odpowiednią wiedzą i wykształceniem. Taką rękojmię dawały: zdany egzamin państwowy organizowany przez ministra skarbu państwa, stopień doktora nauk prawnych lub ekonomicznych, wpis na listę adwokatów i radców prawnych, biegłych rewidentów lub doradców inwestycyjnych.

Przepustka do stanowisk

W listopadzie 2016 r. premier Beata Szydło skierowała do Sejmu projekt ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym. W dokumencie, który miał uporządkować zarządzanie spółkami skarbu państwa po likwidacji Ministerstwa Skarbu Państwa zapisano, że członkami rad nadzorczych będą mogły zostać również osoby, które mają dyplomy MBA (Master of Business Administration).

W Polsce kilkadziesiąt uczelni organizuje studia MBA. Ich jakość jest zróżnicowana, a państwo nie kontroluje poziomu kształcenia. Niektóre szkoły zwęszyły niezły interes w masowej produkcji absolwentów MBA. Wystarczy zapłacić za kurs, który odbywa się zdalnie i trwa zaledwie kilka miesięcy. Tymczasem na renomowanych uczelniach, aby w ogóle dostać się na studia MBA, trzeba przejść selekcję. Przyjmowane są tylko osoby z minimalnym trzyletnim doświadczeniem zawodowym na stanowisku kierowniczym i biegle znające język angielski, które pomyślnie rozwiązały test kompetencyjny i zaliczyły rozmowę kwalifikacyjną. Prawdziwe studia MBA powinny trwać dwa lata i obejmować kilkaset godzin zajęć.

Otwierając drogę do rad nadzorczych posiadaczom dyplomów MBA, Beata Szydło w uzasadnieniu projektu ustawy napisała, że w ten sposób zostaną „podwyższone standardy nadzoru właścicielskiego, zarówno w obszarze doboru kadr, jak i formułowania oczekiwań wobec reprezentantów Skarbu Państwa”, co było jawną kpiną. Jak wiadomo, intratne posady w spółkach dostało wielu nominatów partyjnych mających o zarządzaniu blade pojęcie.

PiS przepchnęło przez parlament ustawę „o zasadach zarządzania mieniem państwowym” w ciągu zaledwie trzech tygodni. Było to tempo szaleńcze

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Teraz Kaczyński walczy z… PiS

Albo przywróci jedność, albo wszystko mu się rozpadnie

Pisowcy mogą opowiadać o sobie różne rzeczy, że są silni, zwarci, gotowi, ale gołym okiem widać, że jest dokładnie odwrotnie, a podziały się pogłębiają.

Jarosław Kaczyński ma kłopot – wszyscy widzą, że nie nadąża za rozwojem sytuacji. Coraz częściej przestaje więc być na prawicy punktem odniesienia. Pisaliśmy o tym. Kongres PiS zwołany został na 28 września do Przysuchy. Gdy Polskę południowo-zachodnią nawiedziła powódź, wydawało się, że zostanie przełożony. Ale prezes jeszcze pięć dni przed jego datą zapewniał w wywiadach, że kongres się odbędzie i nie przeszkodzi w pomocy dla powodzian. Dwa dni później zmienił decyzję, przesunął kongres na 12 października. Wszystko to działo się w atmosferze chaosu i podejrzeń, że powódź nie była jedynym powodem, że Kaczyński po prostu wciąż nie może zamknąć wielu spraw, a nie chce narażać się na różne niespodzianki, więc odwleka.

O jakie sprawy chodzi? Wymieńmy te, które wysypały się spod dywanu.

Beata Szydło – wydawało się, że kongres domknie proces jej marginalizacji, a tu proszę, może być inaczej. Szydło najpierw stoczyła bitwę o stanowisko marszałka województwa małopolskiego, wbrew Ryszardowi Terleckiemu i Jarosławowi Kaczyńskiemu. Postawiła się prezesowi i wygrała.

r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Co może Kaczyński?

PiS weszło w etap wojen wewnętrznych. To nieuniknione

PiS wchodzi w jesień 2024 r. z poczuciem nadchodzącej burzy. Ona jest nieuchronna, pytanie tylko, jak długo potrwa i jak będzie wyglądała scena polityczna po jej przejściu. Jak będzie wyglądało PiS.

Pomruki tej burzy słyszymy codziennie. Mamy kolejne pyskówki na linii Mariusz Błaszczak-Marcin Mastalerek, czyli prawa ręka Kaczyńskiego kontra prawa ręka Dudy. Mamy gry wokół Mateusza Morawieckiego, Beaty Szydło i Patryka Jakiego… To nie może się skończyć ot tak sobie. W PiS rozpoczyna się wojna domowa. A Kaczyński nie potrafi jej zatrzymać.

Skąd ta wojna? Dlaczego prezes, który twardą ręką trzymał partię, dziś może tak mało?

PESEL

Przyczyny są oczywiste. I zaczynają się na literę P. Wyliczmy je: PESEL prezesa, prokurator i pieniądze (bo jedni je mają, a drudzy – nie).

Biologii nie oszukasz. Jarosław Kaczyński to rocznik 1949, ma 75 lat. W polskiej polityce jest to wiek bardzo zaawansowany. Spójrzmy: Władysław Gomułka w roku 1970 miał 65 lat, Edward Gierek w 1980 – 67 lat, Tadeusz Mazowiecki w 1989 – 62 lata, a Jan Olszewski w 1991 – 61 lat. Na ich tle Kaczyński to matuzalem. To po pierwsze. Po drugie, każdy widzi, że polityczną formę prezentuje coraz gorszą, mówi coraz bardziej rozwlekle i coraz mniej przekonująco. Widać też, że coraz mniej rzeczy do niego dociera, przez co jest źle poinformowany i podejmuje złe decyzje.

Przykład? Ciągnie PiS w dół sprawa Ryszarda Czarneckiego. A przecież nie musiała. Bo informacji o jego cwaniactwie było aż nadto. Ale gdy wyszło na jaw, jak oszukiwał Unię Europejską, wmawiając unijnym urzędnikom, że podróżował służbowo motorowerem, ba, nawet traktorem, Kaczyński zareagował w sposób rozbrajający. Powiedział, że wcześniej sądził, że to plotki, legendy…

Dlaczego tych plotek nie sprawdził? Nie chciał? Nie potrafił? Nie ma współpracowników, którzy zrobiliby to za niego i którym by ufał? Można więc sądzić, że podobnie podchodzi do innych spraw kadrowych.

Dodajmy do tego jeszcze jeden element – kalendarz polityczny mówi, że następne wybory do Sejmu i Senatu odbędą się w roku 2027. Kaczyński będzie miał wtedy 78 lat. Czy ktoś wierzy, że będzie miał tyle werwy, by ułożyć listy wyborcze i przeprowadzić zwycięską kampanię? A potem mianować premiera i go kontrolować?

Prokuratura

Od 16 sierpnia działa w Prokuraturze Krajowej specjalny pięcioosobowy zespół badający śledztwa polityczne z czasów rządów PiS. Zarówno te prowadzone, jak i umorzone. Na przykład sprawę „dwóch wież”, które Kaczyński planował zbudować na należącej do spółki Srebrna działce w centrum Warszawy.

Poza tym prokuratura aż puchnie od wniosków i prowadzonych śledztw. Do najbardziej medialnych należy sprawa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, w której oskarżony jest jej były szef Michał K. Afera uderza w Mateusza Morawieckiego i jego grupę.

Jest też afera Funduszu Sprawiedliwości. W niej oskarżony został były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski z Suwerennej Polski. No i afera Collegium Humanum i dyplomów MBA. Tu oskarżonymi są Ryszard Czarnecki i jego żona, ale przecież w tle jest rzesza samorządowców, generałów, celebrytów, którzy załatwiali sobie dyplomy.

Rozwija się również afera wokół PKOl i jego szefa Radosława Piesiewicza. A sponsorujące PKOl spółki skarbu państwa nie dość, że wycofują się z umów, to jeszcze zaczynają składać zawiadomienia do prokuratury, związane z dysponowaniem pieniędzmi przekazywanymi PKOl.

Prowadzone są także śledztwa związane z Orlenem. Jest ich zresztą dużo więcej, na konferencji prasowej parę tygodni temu premier Tusk mówił, że Krajowa Administracja Skarbowa w związku z prowadzonymi kontrolami złożyła już 60 zawiadomień do prokuratury, a suma wyłudzeń sięga 3,2 mld zł. I to nie koniec.

Dla polityków PiS sytuacja jest więc z gatunku nie znasz dnia ani godziny. Nie wiedzą, do kogo teraz zapuka prokurator. W kogo uderzy. W jaką frakcję. W ten sposób, można rzec, prokuratura kształtuje układ sił wewnątrz PiS…

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj Wywiady

Góral stał się memem

Nie ma co ukrywać, że górale są mistrzami wyciągania pieniędzy od turystów. Na tym polu osiągnęli ogromny sukces Aleksander Gurgul – autor książki „Podhale. Wszystko na sprzedaż” Nie wiem, jak ty, ale ja nie przypominam sobie Zakopanego bez wszechobecnej tandety i kiczu. Moje pierwsze wspomnienie to budy z pamiątkami i kolejki do McDonalda na Krupówkach. – A widzisz, to jesteś trochę młodszy, bo ja jeszcze pamiętam Krupówki bez McDonalda. Pod Wielką Krokwią nie było paździerzowych bud, z których sprzedaje się byle chłam, albo było ich bardzo niewiele. Pamiętam Gubałówkę bez szajsu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Roman Kurkiewicz

Albo algi, albo śmierć

Lapsus polityka to w rutynowej, nudnawej codzienności raj dla felietonisty, to używka, to napęd złośliwotwórczy, perpetuum mobile szyderstw i drwin. Taki, weźmy, pierwszy przykład z tzw. brzegu: Duda Andrzej, prezydent, którego autorytet chronią przepisy prawne, bo szans, czasu i kompetencji, żeby go sobie samemu wyrobić, nie stało. I nie stanie. Przy okazji szkodliwego świętowania oręża palnął jak cepem w płot, komentując kryzys na granicy polsko-białoruskiej, i dziękował: polskim żołnierzom i funkcjonariuszom za ich postawę i obronę „mimo różnego rodzaju ataków

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Z dnia na dzień

Inwigilacja po wypadku z Szydło

Sebastian Kościelnik, który w 2017 r. zderzył się z kolumną przewożącą Beatę Szydło w okolicach Oświęcimia twierdzi w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że był po wypadku podsłuchiwany, a nawet śledzony. Od czasu zderzenia z audi przewożącym Beatę Szydło Sebastian Kościelnik miał same problemy,

Kraj Wywiady

Dlaczego Kaczyński nas ogrywa?

Jeszcze nie widzę kresu obecnej filozofii rządzenia Prof. Lech Szczegóła – socjolog i politolog Jak wytłumaczyć, że PiS wciąż utrzymuje tak wysokie notowania? Że ma tak wierny elektorat? – PiS nie tylko zaoferowało Polakom politykę socjalną, rzeczywiście aktywną, zauważoną przez elektorat, ale również dało im ideologię, namiastkę wiedzy o tym, czym ma być Polska i na czym może polegać jej bardziej sprawiedliwy rozwój. To właśnie ideologia, która łączy interesy i wartości, jest głównym lepiszczem tego twardego, żelaznego elektoratu. Jakie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.