Tag "KOD"

Powrót na stronę główną
Felietony Jerzy Domański

Wyborcy pokazali klasę, czas na rewanż

Największym wygranym tych wyborów jest suweren. I, co najważniejsze, w większości jest to suweren, który wie, jaką ma moc. Miliony obywateli głosujących za odesłaniem Kaczyńskiego i zbudowanego przez niego partyjnego potworka do tak ulubionego przez prawicę skansenu nie odpuszczą po wyborach. Rekordowa frekwencja to zasługa przede wszystkim kobiet i młodych. Szerzej niż kiedykolwiek do urn ruszyli ludzie zbrzydzeni patologiami władzy PiS. Bez nich i bez tego pospolitego ruszenia nie byłoby sporej przewagi opozycji. Nie byłoby też tego wyniku, gdyby zabrakło wieloletniej, aktywnej i upartej działalności tysięcy ludzi zaangażowanych w KOD, Strajk Kobiet, obronę sądów i wiele innych akcji. Jakoś cicho o nich po wyborach. Pierś wypinają ci, na których ciężko pracowano. Zdawkowe podziękowania sprawy nie załatwiają. Zmiana władzy to dopiero początek przemian, za którymi opowiedziały się miliony Polek i Polaków. Wraz z nowymi rządami nadchodzą nowe obyczaje wyborców. Zwykle po wyborach kończyła się aktywność obywateli, którzy wracali do codziennych obowiązków. A rządzenie zostawiali wybranym politykom. Efekt był taki, że w miarę upływu czasu z obietnic przedwyborczych pozostawało mniej i mniej. Wyborcy mogli tylko narzekać i czekać na nowe wybory i nowe rozdanie. Gdyby taka postawa powtórzyła się, koniec byłby żałosny. Ale to już nie te czasy, że prawdziwi autorzy sukcesu zostawiają bieg

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Wojciech Kuczok

Cóż to się porobiło

Odrobiłem zaległości, przeczytałem „Lata”, co właściwie implikuje chęć sięgnięcia po kolejne utwory Annie Ernaux, i to nawet nie z powodu faktycznej wybitności jej najsłynniejszej książki, lecz by zweryfikować przemożne wrażenie jej niepowtarzalności. Otóż „Lata” okazują się fascynującą wędrówką przez historię XX-wiecznej Francji, opowiedzianą w sposób kryptoautobiograficzny, co w przekładzie oddano kluczową rolą zaimka zwrotnego się. Tegoroczna noblistka opowiada, co-się-porabiało w życiu, a także cóż-to-się-porobiło z jej ojczyzną, jedno z drugim splecione jest w uścisku nierozerwalnym, historia życia z dziejami narodu, a wszystko to opowiedziane ze wspomnieniową determinacją, która każe cierpliwie przywoływać szczegóły i okoliczności. Czego się słuchało, co się czytało i oglądało w kolejnych latach, kiedy jeszcze się było beztroską prowincjuszką, potem młodą mieszczką z dzieckiem na karku i później, kiedy się doroślało i starzało; te ćwiczenia z pamięci są zarazem hipertekstem, antologią tytułów, wedle których frankofil może sobie ułożyć lekturę na długie miesiące, gdyby chciał sięgnąć po każdą wspomnianą piosenkę, film czy książkę. Mniej więcej w połowie „Lat” przeżywamy Maj ’68, jeden z przełomowych momentów nie tylko francuskiej historii najnowszej, a mnie nagle się zdaje, że czytam o Polsce ostatnich lat, jakby u nas goszystowskie przebudzenie następowało spóźnione o pół wieku w stosunku do kraju, który jakobyśmy uczyli jeść

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Wolontariusz, czyli kto?

Niemal 70% Polaków jest zaangażowanych w pomoc osobom uchodzącym z Ukrainy Pomagać, pomagam, wolontariat, wolontariusz, uchodźca to od inwazji Rosji na Ukrainę chyba najczęściej pojawiające się w polskiej przestrzeni publicznej słowa. Słyszę od znajomych, którzy od lat udzielają się społecznie na rzecz osób marginalizowanych albo praw zwierząt, że przez lata spotykali się z pewnym lekceważeniem, pobłażliwością, wzruszaniem ramionami. Ten odbiór społeczny się zmienia, ale do nie tak dawna wolontariusz to nie brzmiało dumnie. Zaangażowanie społeczne, za darmo, za „swoje”, w czasie wolnym, kojarzyło się najczęściej ze zbiórkami Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, potem pojawili się wolontariusze np. Świątecznej Paczki i innych organizacji. I niejeden raz przyprawiano wolontariuszom gębę. Od 24 lutego wolontariusz stał się kimś innym, lepszym, dobrem powszechnym, dumą narodową. Wolontariuszami, czyli tymi, którzy pomagają, opiekują się, stali się niemal wszyscy. Nie wypada nie pomagać, nie angażować się w pomoc ofiarom wojny i sąsiadom zza wschodniej granicy. – Pomagamy, bo to pozwala nam radzić sobie w czasach niepewności i niepokoju, uzyskiwać kontrolę, poczucie skuteczności. Pomagamy, żeby zaspokoić nasze różnorodne potrzeby, a w działaniach pomocowych kierujemy się różnymi motywami: bo tak trzeba, bo to ważne, bo to dobre, bo wierzymy, że dobro powraca. Pomagamy, bo wynika to z naszych obowiązków zawodowych, bo robią tak autorytety,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Omijajcie Opole

Wiadomo, jaki jest stosunek ziobrystów do mniejszości niemieckiej w Polsce. W Ministerstwie Sprawiedliwości Niemcy z Opolszczyzny mają przerąbane. Na miejscu, w Opolu, też. Ziobro zadbał nawet o to, by prezeską sądu okręgowego została sędzia z naganą w CV. Małgorzata Marciniak, jak pisze świetnie poinformowany tygodnik „Nie”, została ukarana dyscyplinarnie, bo gdy dorabiała na Uniwersytecie Opolskim, to w sądzie przedstawiła zwolnienie lekarskie. Ziobrze ten sposób kiwania ZUS musiał bardzo się spodobać. A jeszcze bardziej wyroki sędzi Marciniak. Faworyta ministra uniewinniła faszystę z ONR, który hajlował przed pomnikiem Powstańców Śląskich, i pedofila, który w parku obmacywał 13-latkę. A ku uciesze pryncypałów skazała na grzywnę działa KOD. Bo zagłuszał narodowców.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Lewicowa agonia

SLD niczego nie proponuje swojemu elektoratowi SLD był moją pierwszą i ostatnią partią. Doszedłem w nim do funkcji przewodniczącego rady powiatowej, potem sekretarza rady wojewódzkiej na Podkarpaciu i na bazie tych doświadczeń chcę dodać kilka zdań do tekstu Piotra Ciszewskiego „Kretynizm parlamentarny” (PRZEGLĄD nr 34). Wstąpiłem do SLD, bo wydawało mi się, że jako działacz Solidarności właśnie w tej partii będę mógł realizować 21 solidarnościowych postulatów. Dość szybko zrozumiałem, że moje myślenie ma niewiele wspólnego z prawdą. SLD-owska wierchuszka nigdy nie słuchała partyjnych dołów, uważała, że tylko ona ma patent na to, co robić. Reszta ma słuchać. By to zmienić, postanowiłem wystartować w wyborach na przewodniczącego SLD na Podkarpaciu. Miałem pewną szansę na zwycięstwo. Tuż przed wyborami znalazłem się jednak w szpitalu. Odwiedził mnie tam były poseł lewicy. I zaczął drążyć: „Po co ci to? Jak sobie wyobrażasz szefowanie, przecież mieszkasz ponad 100 km od Rzeszowa?”. Koniec końców powiedział: „Wyraź zgodę, by szefem został kto inny, a ty masz pewny wybór na sekretarza rady wojewódzkiej”. Uległem, pomyślałem, że jako sekretarz będę bliżej struktur powiatowych, będę miał kontakt z już istniejącymi i wpływ na tworzenie nowych. Niebawem zobaczyłem, jak byłem naiwny. Nowy przewodniczący uwielbiał przemowy, mógł je ciągnąć

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Być człowiekiem wobec uchodźcy

116 uchodźców z Afganistanu rozlokowano na Opolszczyźnie. Polscy sąsiedzi przypominają sobie, jak to jest być dobrym człowiekiem Przywieziono ich w nocy autobusami. W cienkich ubraniach, tylko z tym, co mieli przy sobie. Był mężczyzna w jednym bucie – w ścisku i zamieszaniu na lotnisku zgubił drugi, bo tam walczyli o życie. Mimo że na liście do wyjazdu do Polski były całe rodziny, to talibowie decydowali, kto leci, kto nie. – Zostali w piekle – mówi żona lekarza specjalisty, 52-latka. Męża i syna zatrzymali talibowie. Jej kilkunastoosobowa rodzina medyków, farmaceutów, pielęgniarzy i studentów, także uczących się do niedawna dziewcząt, drży o los bliskich. Lekarz jest w Afganistanie potrzebny, ale rodzina, która uciekła do kraju będącego sojusznikiem USA, może się okazać dla niego i syna wyrokiem śmierci. Spalono im paszporty. Wszyscy szukają pomocy, by ściągnąć ich do Polski. – Im dłużej to potrwa, tym mniejsze mają szanse – mówi zrozpaczony drugi syn, także lekarz. Są policjanci z rodzinami, wierni towarzysze polskich żołnierzy. Jeden z nich, 30-latek, pięć tygodni temu został ranny w twarz w akcji z polskimi żołnierzami. Teraz ma bliznę, zdeformowany nos i usta. I czuje nieustanny ból. Ma zniszczone zęby, może jeść tylko miękkie pożywienie.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sylwetki

Jak pokonać PiS?

Karol Modzelewski – ostatni wywiad 28 kwietnia mijają dwa lata od śmierci Karola Modzelewskiego, niezwykłego człowieka, który przez dziesięciolecia odgrywał wielką rolę w polskim życiu publicznym. Mieliśmy to szczęście, że przez 11 lat był on stałym gościem na naszych łamach. Wszystkie te rozmowy, a także jego wystąpienia w Senacie i najważniejsze polityczne prace, znajdziecie Państwo w wydanej przez naszą fundację książce „Karol Modzelewski. Buntownik”. W ostatnim wywiadzie, opublikowanym w grudniu 2017 r., rozmawialiśmy, jak pokonać PiS. Do dziś nie stracił on aktualności. Oto jego fragmenty: Robert Walenciak: Panie profesorze, już po demokracji? Karol Modzelewski: – To jest proces, to trwa. Ale jesteśmy na równi pochyłej (…). Chociaż właściwie to nie jest równia pochyła, bo z niej człowiek się ześlizguje wbrew woli, a to jest planowe. Przynajmniej jeśli chodzi o tych ludzi, którzy rządzą Polską. (…) Dlaczego ta władza chce wszystko wziąć? – Bo chce rządzić. I to tak, żeby jej w tym nie przeszkadzał żaden przepis, żaden niezależny mechanizm, ruch, a zwłaszcza społeczeństwo, jacyś malkontenci… Żeby rządzić niedemokratycznie, trzeba mieć jakiś cel. – Nie! Trzeba mieć poparcie społeczne. I oni je mają. A cel jest sam w sobie. Celem jest władza, której się nie odda. Władzy raz zdobytej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

KOD pilnuje konstytucji

Z pięknego Szczecina przybyła do Sejmu Magdalena Filiks. Z tegoż Szczecina, który zdaniem prof. Grodzkiego, nowego marszałka Senatu, został wyzwolony w 1945 r. przez krasnoludki. A później odbudowany przez anonimowych ludzi dobrej woli. Pal licho marszałka Grodzkiego. Kłamie już jak jego poprzednik, też lekarz, Karczewski. Nas bardziej raduje jego krajanka, posłanka Filiks. Wybrana z listy PO trafiła do Sejmu jako bardzo aktywna działaczka Komitetu Obrony Demokracji. A w Sejmie pokazała parlamentarzystom konstytucję. Tę samą, którą tak wielu tam zebranych zdążyło już złamać. Niektórzy nawet wiele razy. Rozbawiła ich tym gestem. A nam zaimponowała.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Konstytucja

Ile może jeden pomysłowy człowiek? Łukasz Olejnik z zachodniopomorskiego Komitetu Obrony Demokracji założył pomnikowi Lecha Kaczyńskiego w Szczecinie koszulkę z napisem „Konstytucja, Jędrek”. Inteligentny i zabawny komentarz do łamania prawa przez prezydenta Dudę. No i poszło to w kraj. Bez partyjnych struktur i organizacji. Człowiek pomnikowi zakładał koszulkę. Tę koszulkę. Bo tak właśnie myśli. Tak ocenia to, co robi prawica skupiona wokół PiS. A co władza na to? Popłoch, jakby nadchodziła rewolucja. Wzmożona aktywność policji i służb. Zatrzymania, rewizje, dochodzenia prokuratorskie. Taki strach na widok koszulki? I słowa konstytucja? No, faktycznie władzę mamy i bojową, i bojącą się.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Siła białej róży

Obywatele RP: Można walczyć z PiS! Paweł Kasprzak – inicjator i lider grupy Obywatele RP, działacz opozycji demokratycznej i Solidarności w czasach PRL, członek Pomarańczowej Alternatywy oraz grupy Wolność i Pokój. Miał nadzieję, że w III RP nie będzie musiał zajmować się polityką, ale nic z tego. Co panu przyszło do głowy z tymi Obywatelami RP? Spokojny człowiek, spokojna praca i nagle… – To był banalny przypadek. Dostrzegłem najpierw potok bezprzykładnych łgarstw i nienawiści w kampanii wyborczej, a potem, kiedy już PiS wygrało i powstał rząd, jak kilkadziesiąt tysięcy innych przerażonych ludzi zapisałem się do facebookowej grupy KOD. I? – Patrzyłem na ten potok lamentów o tym, co wyprawia nowa władza, i wśród nich przewijały się co jakiś czas pytania: zrobimy coś czy będziemy tylko biadolić? Tworzono rząd, trafił do niego cudownie ułaskawiony Mariusz Kamiński. No, pomyślałem sobie, utrącenie Kamińskiego chyba nie powinno być czymś nierealnym. Do dzisiaj sądzę, że wtedy było to możliwe. Skoro Kamiński wielokrotnie zapowiadał, że pozwie do sądu każdego, kto nazywa go przestępcą, to nic prostszego – należy nazwać go przestępcą i ten proces sprowokować. Samo to jest natychmiastową realizacją postulatów społecznych – drań ma trafić właśnie pod sąd,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.