Wolontariusz, czyli kto?

Wolontariusz, czyli kto?

Warszawa 23.03.2022 r. Uchodzcy - wojna - Ukraine - Dworzec Wschodni fot.Krzysztof Zuczkowski

Niemal 70% Polaków jest zaangażowanych w pomoc osobom uchodzącym z Ukrainy Pomagać, pomagam, wolontariat, wolontariusz, uchodźca to od inwazji Rosji na Ukrainę chyba najczęściej pojawiające się w polskiej przestrzeni publicznej słowa. Słyszę od znajomych, którzy od lat udzielają się społecznie na rzecz osób marginalizowanych albo praw zwierząt, że przez lata spotykali się z pewnym lekceważeniem, pobłażliwością, wzruszaniem ramionami. Ten odbiór społeczny się zmienia, ale do nie tak dawna wolontariusz to nie brzmiało dumnie. Zaangażowanie społeczne, za darmo, za „swoje”, w czasie wolnym, kojarzyło się najczęściej ze zbiórkami Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, potem pojawili się wolontariusze np. Świątecznej Paczki i innych organizacji. I niejeden raz przyprawiano wolontariuszom gębę. Od 24 lutego wolontariusz stał się kimś innym, lepszym, dobrem powszechnym, dumą narodową. Wolontariuszami, czyli tymi, którzy pomagają, opiekują się, stali się niemal wszyscy. Nie wypada nie pomagać, nie angażować się w pomoc ofiarom wojny i sąsiadom zza wschodniej granicy. – Pomagamy, bo to pozwala nam radzić sobie w czasach niepewności i niepokoju, uzyskiwać kontrolę, poczucie skuteczności. Pomagamy, żeby zaspokoić nasze różnorodne potrzeby, a w działaniach pomocowych kierujemy się różnymi motywami: bo tak trzeba, bo to ważne, bo to dobre, bo wierzymy, że dobro powraca. Pomagamy, bo wynika to z naszych obowiązków zawodowych, bo robią tak autorytety, bo można się „pokazać”, ale też dlatego, że to dla nas ważne, satysfakcjonujące i, po prostu, ludzkie i dobre. Każdy motyw jest dobry, jeśli odpowiadamy na prawdziwe potrzeby – zrealizowanie jej powoduje, że wciąż się angażujemy i czerpiemy satysfakcję, nie wypalamy się tak szybko – wyjaśnia Dominik Adamek z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Śląskiego. Świeżutkie badania CBOS, zakończone 10 marca br., mówią, że niemal 70% Polaków jest zaangażowanych w pomoc osobom uchodzącym z Ukrainy. Ale już badania CBOS opublikowane w kwietniu 2020 r., a więc pięć lat po pierwszym kryzysie uchodźczym i tyle samo od przejęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość, pokazywały naszą większą skłonność do pomagania. „Niemal trzy czwarte Polaków (73%) twierdzi, że obecnie trzeba być wrażliwym i gotowym do pomocy innym ludziom. Jedna piąta (20%) uważa natomiast, że należy koncentrować się na swoich sprawach, nie zważając na nikogo”. Odsetek osób, którym bliżej jest do postaw altruistycznych, był najwyższy, odkąd badacze zajęli się tą kwestią (2002 r.). Niemal dwie trzecie Polaków (63%) dobrowolnie i nieodpłatnie pracowało „na rzecz swojego środowiska, Kościoła, osiedla, miejscowości lub na rzecz potrzebujących”. Ci wolontariusze angażowali się społecznie średnio 27 dni w roku, o tydzień dłużej niż w badaniach dwa lata wcześniej. I warto podkreślić, że w wolontariat czy działalność społeczną angażowały się najczęściej osoby w wieku 35-44 lata, mieszkańcy wsi, osoby z wyższym wykształceniem, technicy i średni personel, rolnicy oraz uczniowie, studenci i uczestniczący w praktykach religijnych kilka razy w tygodniu. Postawy Polaków obecnie zaangażowanych w pomaganie dopiero są badane. Psycholog społeczny, prof. UW dr hab. Michał Bilewicz z Zakładu Psychologii Stosunków Międzygrupowych, zapowiada, że już spływają aktualne wyniki. Być może powiedzą coś nowego o naszych motywacjach do pomagania. Nie na łapu-capu W odpowiedzi na wojnę i przybywanie osób uchodzących z Ukrainy pojawiło się uniwersum nowych, niedoświadczonych, ale pełnych zapału wolontariuszy – na granicy, na dworcach, w głębi kraju. Wielu rzuciło się w wir działań, poczuli, że muszą pomagać, bo dzieje się krzywda. Czasami to jednak nie najlepsza pomoc, kiedy np. zbiera się na łapu-capu w knajpie wózki i sprzęt dla dzieci, który potem zalega, bo nie jest już potrzebny i przyprawia właścicieli o rozpacz. Trudno odmówić użyczenia garażu czy magazynu, jeśli zarządzającym pomocą jest mieszkający tu wolontariusz Ukrainiec czy Ukrainka. Wolontariusz wyjeżdża na wojnę, wolontariuszka nie wie, co dalej. Gdzie indziej sołtys jeździ po wsi i zbiera artykuły higieniczne dla dzieci, nie uprzedzając o akcji. Starsza pani rusza na dworzec pomagać, ale z przejęcia zapomina o swoich tabletkach na serce i jest kłopot, bo trzeba zadbać o nią, zamiast zajmować się potrzebami Ukraińców. Są wolontariusze działający w myśl: pomogę, jak mogę i potrafię, oferujący się z tłumaczeniami na język rosyjski czy ukraiński, a dokumenty, wzory umów itd. potrzebne są szybko. Może się okazać, że taki wolontariusz pracuje sobie nad materiałem tydzień, przestaje się odzywać. Są też wolontariusze nie do końca z wyboru, bo pomagający

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2022, 2022

Kategorie: Kraj