Tag "Małgorzata Szumowska"

Powrót na stronę główną
Aktualne Pytanie Tygodnia

Kto w Polsce jest wykluczony?

Małgorzata Szumowska,
ambasadorka Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami

W Polsce wykluczone są, i to po wielokroć, osoby z niepełnosprawnościami. Przede wszystkim przez brak dostępu do dobrej jakości usług społecznych, takich jak asystencja osobista czy mieszkalnictwo ze wsparciem. Warto zwrócić uwagę na dzieci z niepełnosprawnościami, które często są wykluczane z systemu edukacji, kojarzone tylko z potrzebą rehabilitacji, która z kolei dostępna jest głównie dla osób majętnych. Newralgicznym tematem są dzieci z niepełnosprawnościami pozbawione opieki rodziny biologicznej. Coraz częściej słyszymy o bytowaniu nawet małych dzieci w zakładach opiekuńczo-leczniczych, następnie domach pomocy społecznej. Zamiast wspierać rodzicielstwo zastępcze, przekazuje się te „niewidzialne dzieci” instytucjom, gdzie w świetle prawa są traktowane jak osoby dorosłe i znikają z orbity planowania ich podmiotowej przyszłości.

 

Olga Gitkiewicz,
autorka książki „Nie zdążę”

W mediach całkiem ładnie ta Polska wygląda, z badań, np. Eurostatu, wynika, że ponad 60% Polek i Polaków zalicza się do klasy średniej, ale uważam, że w Polsce jest sporo osób wykluczonych. Nie chcę nikogo zaliczać do tej kategorii na siłę, ale systemowo wykluczamy te osoby, które do średniej nie przystają. Rodziny wielodzietne, osoby bezrobotne, zwłaszcza długotrwale, migrantów i migrantki, osoby LGBT+, mieszkańców terenów wiejskich – tu szczególnie widać wykluczenie komunikacyjne. Brak transportu ma wpływ m.in. na możliwości edukacyjne i zawodowe, na dostęp do opieki zdrowotnej. Ktoś w zaawansowanym wieku, ktoś dotknięty chorobą czy niepełnosprawnością albo samotny rodzic odczuwa wykluczenie komunikacyjne mocniej niż osoba sprawna, w sile wieku.

 

Piotr Ciszewski,
działacz społeczny

Jedną z podstawowych grup wykluczonych są osoby pracujące na śmieciówkach, które nie zarabiają nawet pensji minimalnej. Kolejna grupa to znaczna część lokatorów. Mieszkają w budynkach bez centralnego ogrzewania, więc problemem jest koszt ogrzania budynku zimą. To oznacza, że najbiedniejsi, czyli zamieszkujący na podstawie najmu socjalnego, którzy najczęściej nie mają centralnego ogrzewania, są zmuszeni ponosić ogromne koszty, aby mieć w czasie zimy ciepło. Istnieje też duża grupa wykluczonych, którzy według państwa są zbyt zasobni na to, aby otrzymać wsparcie z pomocy społecznej czy wsparcie mieszkaniowe, a jednocześnie są zbyt biedni, aby płacić czynsze komercyjne. To skłania ich do poszukiwania dodatkowego zatrudnienia czy innych dodatkowych, elastycznych form zarobkowania.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kultura Wywiady

Na pierwszym planie

Małgorzata Szumowska i Michał Englert obdarzają mnie zaufaniem, pada między nami tylko tyle słów, ile trzeba.

Małgorzata Hajewska-Krzysztofik – (ur. w 1965 r.) aktorka teatralna i filmowa, pedagog. Ukończyła Wydział Aktorski PWST w Krakowie. Należy do zespołu Nowego Teatru w Warszawie. Współpracowała z Krystianem Lupą, Jerzym Jarockim, Jerzym Grzegorzewskim, Andrzejem Wajdą, Grzegorzem Jarzyną i Krzysztofem Warlikowskim. Wyróżniona nagrodą „Feliks Warszawski” za rolę Agawe w „Bachantkach” w Teatrze Rozmaitości i za rolę w „(A)pollonii” w Nowym Teatrze. Na FPFF w Gdyni otrzymała nagrody za drugoplanowe role kobiece w filmach „33 sceny z życia” i „Iluzja”. Odznaczona Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Spotykamy się na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Tofifest, kilka miesięcy po premierze kinowej „Kobiety z…”. To już czwarty film Małgorzaty Szumowskiej, w którym pani gra. Co decyduje o trwałości tej współpracy?
– Od razu sprostuję, że rozmawiamy o relacji z dwojgiem reżyserów, Małgorzatą Szumowską i Michałem Englertem. Dawniej Michał nie angażował się tak bardzo w reżyserię, ale jako operator wywierał znaczny wpływ na kształt ich wspólnych filmów. Pytanie, dlaczego nasza współpraca trwa tak długo, powinno zaś się kierować do twórców, bo to oni zawsze wychodzą z inicjatywą.

Poznaliście się na planie „Szczęśliwego człowieka” w okolicach 2000 r.?
– Małgosię spotykałam już wcześniej, w sytuacjach czysto towarzyskich. Śmieję się, że to typowo krakowska znajomość. Kraków jest na tyle mały, że prędzej czy później nasze drogi musiały się tam przeciąć. Kiedy pierwszy raz pracowałam z Małgośką, miałam wrażenie, że już trochę się znamy. Teraz całkiem sporo o sobie wiemy i czasem się przekomarzamy, dopowiadając anegdoty z przeszłości.

Co pani najbardziej ceni w waszej relacji zawodowej?
– W tej konkretnej relacji podoba mi się to, że nie trzeba tak dużo sobie opowiadać i tłumaczyć. Praca nie opiera się na wielogodzinnych rozmowach i wałkowaniu tematów związanych z nowym filmem. Małgorzata i Michał obdarzają mnie zaufaniem i pada między nami tylko tyle słów, ile trzeba. Nie mówię też, że nie przesiadywaliśmy długo nad scenariuszami, zwłaszcza w przypadku „Kobiety z…”. Po prostu nasze kolejne spotkania krążyły wokół innych, bardziej przyziemnych spraw. Dyskutowaliśmy o życiu, o świecie, o jedzeniu. Nasza relacja jest zdrowa, nieprzeładowana. Przy każdej współpracy z Małgosią towarzyszyło mi też poczucie, jakby miała jeden dodatkowy zmysł.

Co ma pani na myśli?
– Wskazówki reżyserskie wykraczają daleko poza sam scenariusz. Przypominam sobie pracę nad „33 scenami z życia”. Miejsce, w którym spacerowałam z moim filmowym mężem, było dla nas ważną podpowiedzią. Dużo sugerują mi też wybory obsadowe, np. kto gra mojego partnera albo młodszą wersję mojej postaci. Wbrew pozorom to konkretny zestaw informacji, bo wiem, że jakiś rodzaj wrażliwości łączy mnie z innym aktorem lub aktorką i nieprzypadkowo zostajemy sparowani. Liczą się jeszcze mniej oczywiste detale. Podpowiedzią może być scenografia, czyli sposób, w jaki Michał buduje przestrzeń. Albo co mu się podoba danego dnia w pogodzie i czy uważa, że dane pomieszczenie trzeba rozświetlić lub przyciemnić. Kiedy realizowaliśmy „Kobietę z…”, Michał tłumaczył mi, że widz będzie oglądał świat oczami głównej bohaterki, Anieli Wesoły. Chciałam skorzystać z tej uwagi, bo uznałam, że odnosi się do wizji reżyserskiej, nie operatorskiej.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kultura

Kino refleksji humanistycznej

Jak można było się spodziewać, polska prawica nienawidzi, a świat z aprobatą kiwa głową i nagradza polskie filmy Korespondencja z Wenecji Na czerwonym dywanie w tym roku blado, a nawet gorzej. W Wenecji bywali zwykle wielcy artyści i wielkie nazwiska, plejada gwiazd i celebryci, tym razem sezon posuchy totalnej. Niepojawienie się aktorów na 80. edycji najstarszego festiwalu filmowego świata stało się faktem, powód jest taki, że Hollywood ogarnął permanentny strajk. Rozpoczęło go w maju

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kultura

Nie chcę być reżyserem do wynajęcia

Zrobiłam film o naszych współczesnych lękach, ale też o tym, czy coś jest po śmierci. I o tym, że nie ma na to odpowiedzi Małgorzata Szumowska – reżyserka takich filmów jak „Ono”, „33 sceny z życia”, „Sponsoring”, „W imię…”. 6 marca na ekrany wchodzi jej najnowszy film „Body/Ciało” nagrodzony Srebrnym Niedźwiedziem Berlinale za reżyserię. Niewyspana? Oglądała pani transmisję z rozdania Oscarów? – Jasne, a potem oczywiście nie mogłam zasnąć. Byłam zaskoczona, bo nie do końca wierzyłam, że uda się z „Idą”. Z Pawłem (Pawlikowskim

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.