Tag "polska piłka nożna"

Powrót na stronę główną
Sport

Euro niespełnionych marzeń

Lewandowski nie sprawił cudu Niespodzianki nie było. Złudny optymizm nie przełożył się na możliwości biało-czerwonych. Potwierdziły się obawy, że nawet jeśli selekcjoner Paulo Sousa ma jakąś wizję, to nie zdąży jej zrealizować (albo – co gorsza – nie potrafi). Już wiemy jednak, że pozostaje na stanowisku. Marnym pocieszeniem są trzy bramki zdobyte przez Roberta Lewandowskiego. Nie wiem, dlaczego popularnością cieszy się stwierdzenie, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Według mnie należałoby powiedzieć: gra się tak, na ile przeciwnikowi się pozwoli. Pozwalaliśmy rywalom na stanowczo za dużo. A podczas czwartkowej konferencji prasowej Zbigniew Boniek przyznał: – Sportowo zawiedliśmy, zabrakło nam piłkarskiej jakości. O krótkie oceny tego, co się wydarzyło, poprosiłem kilka osób ze świata futbolu. Wojciech Łazarek, były selekcjoner: – Nie przekreślałbym wszystkiego i wszystkich. Powiedziałbym tak: mamy drużynę do dalszego rozwoju, którą jednak, jeśli chce coś więcej osiągnąć, czeka mnóstwo wytężonej pracy. Widać przecież duże braki w grze obronnej – słabości, jeśli chodzi o szybkość, zwrotność. W większości zawodników drzemią duże możliwości, stać ich na postęp, ale pod warunkiem solidnej harówki. Mamy sygnały, że jest nad czym i z kim pracować, ale… pierdołami kapusty nie okrasisz. Władysław

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Gdy ambicja przerasta możliwości

Przyszedł w moim życiu taki moment, że coraz częściej komuś współczuję. Ostatnio dotknęło mnie to wobec polityków PiS, senator Lidii Staroń i Roberta Lewandowskiego. Zacznijmy od rządu Zjednoczonej (to takie słowo żarcik) Prawicy. I spróbujmy się postawić w jego sytuacji. Wiadomo, że trzeba się komunikować. Telefonicznie lub mejlowo. Proste, prawda? Tak, ale nie w Polsce. U nas premier Morawiecki i jego najbliżsi współpracownicy nie mogą mieć, z oczywistych powodów, zaufania do ministra Kamińskiego, któremu podlegają służby. Wiadomo, kto jest najważniejszym adresatem wiedzy, jaką mają służby kontrolujące tzw. bezpieczną korespondencję. Ci, którzy chcą ominąć prezesa, ale też przeciwników politycznych z własnego obozu, korzystają z poczty prywatnej. Ta z kolei jest stosunkowo łatwa do przechwycenia przez hakerów. Bardzo to marne położenie. Mówimy o stronie technicznej. I o tym, co każdy urzędnik państwowy musi wiedzieć przed szkodą. Ataki cybernetyczne od lat są przecież smutną normą. Najważniejszy jest więc nie lament po szkodzie, ale ocena tego, co wyciekło. W przypadku polityków PiS już ta skromna część ujawnionych informacji jest mocno kompromitująca. Prezes Kaczyński chce, jak kobra, zahipnotyzować opozycję i media, by nie mówiły o tym, co najważniejsze, czyli o treści korespondencji. A tych, którzy się wyłamują, straszy, że uderzają w polskie społeczeństwo i destabilizują nasz kraj.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sport

Biało-czerwona piłkarska niewiadoma

Czy Paulo Sousa panuje nad reprezentacją, czy raczej improwizuje? Takiej imprezy futbolowa Europa jeszcze ani widziała, ani nie przeżywała. Pierwszy raz w historii finały o miano najlepszej reprezentacji Starego Kontynentu zostaną rozegrane w 11 państwach. Inauguracja odbędzie się w Rzymie 11 czerwca, finał w Londynie 11 lipca. Ze względu na pandemię dopiero w 2021 r. mamy Euro 2020. Biało-czerwoni dotychczas trzykrotnie wystąpili w tym turnieju. W 2008 r. w Austrii i Szwajcarii zakończyli udział w fazie grupowej. Cztery lata później jako współorganizator mistrzostw (wraz z Ukrainą) zajęli ostatnie miejsce w grupie A. Najlepiej powiodło im się w 2016 r. we Francji, gdzie dotarli do ćwierćfinału, w którym przegrali z Portugalczykami dopiero po serii rzutów karnych. Ten czwarty start przypomina randkę w ciemno – portugalski szkoleniowiec Paulo Sousa debiutuje w roli selekcjonera i na dobrą sprawę nie wiemy, na co stać naszą narodową jedenastkę. Tego nie wie nikt W trakcie trwającego od 24 maja w Opalenicy zgrupowania rozegrano dwa towarzyskie mecze – z Rosją (1:1) i z Islandią (2:2). Po meczu z Islandią nie szczędzono reprezentacji krytyki. W rozmowie, którą przeprowadził Paweł Czado (Interia), bardzo zaniepokojony Antoni Piechniczek, były selekcjoner reprezentacji, mówił: – W każdym meczu reprezentacja Paulo Sousy gra

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski Z dnia na dzień

Słabi, ale bogaci

Piłka klubowa. Dla kibiców coś między rozpaczą a masochizmem. Kibice to jedno, a zawodowi działacze drugie. Choćby Ekstraklasa SA. Dziwny twór, który skupia najlepsze (taki żarcik) kluby piłkarskie w Polsce. Większość ma prywatnych właścicieli. Takich gości, którzy żyją ze sprzedaży piłkarzy. Mają filozofię prostą jak konstrukcja cepa. Tanio kupić i drogo sprzedać. Spodziewanie się po nich budowy silnych klubów ma podobny sens jak liczenie na prawdomówność Morawieckiego. Prezesem Ekstraklasy SA od czterech lat jest Marcin Animucki. Poziom coraz gorszy, ale kasa mu rośnie. Dba o to wiceprezes, czyli Marcin Mastalerek, były rzecznik PiS, sztabowiec Dudy. Spółki skarbu państwa płacą jak za zboże. PKO Bank Polski jest sponsorem tytularnym. Polska liga jest wśród najsłabszych w Europie, ale w budżecie ma 300 mln zł.  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sport

Futbol w czasach covidowej zarazy

Utracone wpływy, obniżone wypłaty piłkarzy, pomoc państwa i PZPN Futbol to prosta gra, w której – jak mawiał nieodżałowany Kazimierz Górski – możesz wygrać, przegrać albo zremisować. W czasie pandemii reguły mocno jednak się zmieniły. Pod względem finansowym sukcesem każdego klubu jest remis, czyli zbilansowanie wydatków z przychodami. O wygranej, czyli zarabianiu na piłce nożnej, nikt nie myśli. Przy braku kibiców na trybunach nawet spięcie budżetów graniczy z cudem. Bezpowrotnie stracone pieniądze COVID-19 okazał się zagrożeniem także dla piłkarzy, i to pod każdą szerokością geograficzną. Warto uzmysłowić sobie, jak wpłynął na szacowaną (według specjalistycznego portalu Transfermarkt) wartość rynkową reprezentantów Polski pracujących w zagranicznych klubach. Wycena Roberta Lewandowskiego z najwyższego w karierze pułapu 90 mln euro spadła do 60 mln. Podobny zjazd nastąpił w przypadku innych kadrowiczów – Piotra Zielińskiego (z 42 do 24 mln), Arkadiusza Milika (z 40 do 22 mln), Krzysztofa Piątka (z 40 do 17 mln) i Kamila Glika – z 20 do zaledwie 3 mln euro (!). Ta przecena ma również miejsce na krajowym rynku. Wartość niedawnej nadziei polskiej piłki, Bartosza Kapustki, spadła z 7 mln do 1 mln euro. Oczywiście przyczyn spadków

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sport

Lwów to moje dzieciństwo i młodość

Górski od 1934 r. nosił koszulkę juniorskiej drużyny RKS, a w pierwszej jedenastce w lwowskiej lidze okręgowej zadebiutował 7 listopada 1937 r. Korespondencja ze Lwowa Pan Kazimierz wypytywany, czy tęskni za rodzinnym Lwowem, odpowiadał: „Może nie tyle tęsknię, ile często, bardzo często wspominam. Bo przecież Lwów to moje dzieciństwo i młodzieńcze lata. Oczywiście były związane z piłką nożną. Wyjechałem stamtąd do wojska w grudniu 1944 r., a po raz pierwszy odwiedziłem po prawie 50 latach”. Licealista Górski zakochał się w skórzanej piłce, chociaż własnej nie miał. Z pomocą przyszli koledzy, z którymi kopał futbolówkę na placu za kościołem św. Elżbiety, gdzie został ochrzczony. Rósł i mieszkał z rodzicami (ojciec Mieczysław pracował na kolei, matka Zofia była gospodynią domową) w dwupiętrowym budynku przy ulicy Gródeckiej (teraz na tym miejscu stoi uczelnia). To była zwykła robotnicza rodzina. Od 1934 r. zaczął nosić koszulkę juniorskiej drużyny RKS, a w pierwszej jedenastce w lwowskiej lidze okręgowej zadebiutował 7 listopada 1937 r. W sumie rozegrał około dwóch tuzinów meczów. Swoją pierwszą bramkę strzelił w ostatnim lwowskim meczu 2 lipca 1944 r., grając w reprezentacji Lwowa przeciwko drużynie KONA. W „Gazecie Lwowskiej” napisano: „Lewy łącznik Górski z podania Sawidowicza piękną główką lokuje

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sport

Magia nazwiska wielkiego trenera nie przemija

100-lecie urodzin Kazimierza Górskiego Szanowany, lubiany i kochany – przez wszystkich, niezależnie od płci, wieku, wykształcenia i statusu społecznego. Urodził się 2 marca 1921 r. we Lwowie. Jak mówi anegdota, właśnie po to, by było gdzie opisywać jego życie, działalność oraz jakże liczne sukcesy, już 21 maja tegoż roku powstał popularny „Przegląd Sportowy”. Przyznawał: „Cieszę się, że miałem taką możliwość i poznałem wiele ciekawych postaci. Mam takie usposobienie, że bardzo lubiłem towarzystwo. Może dlatego wybrałem zespołową dyscyplinę”. Kiedy pracował w PZPN – i jako selekcjoner, i jako prominentny działacz, i wreszcie jako prezes – najchętniej do pracy szedł na piechotę albo jechał autobusem. Jak tłumaczył, w ten sposób nie musiał z drugiej ręki dowiadywać się, co tzw. przeciętni kibice sądzą o reprezentacji, związkowej centrali i całej naszej piłce. Nie odgrywał jakiejś fałszywej i w ogóle niepasującej do niego roli futbolowej persony. Magia nazwiska Wielkiego Trenera nie przemija. KAZIMIERZ GÓRSKI – to niewytłumaczalny do końca fenomen jego charakteru, jego osobowości. Każdy, kto go znał, może o sobie powiedzieć, że był szczęściarzem. Ja także. Nie sposób nie wspomnieć o harmonijnym, pełnym miłości, ciepła i zrozumienia małżeństwie z panią Marią, z którą przeżyli 60 lat!

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sport

Klubowa piłka, czyli show dla ubogich

Telewizyjna kroplówka utrzymuje krajowy futbol przy życiu Polski futbol w wydaniu klubowym, choć siermiężny i brutalnie weryfikowany przez rywali nawet ze średniej półki w europejskich pucharach, ma konkretną wartość. Przede wszystkim dla telewizyjnych nadawców. Dla TVP oraz komercyjnego Canal+ wart jest 1 mld zł. Co prawda, w ciągu czterech lat, ale to i tak suma gigantyczna w zestawieniu z jakością oferowanej rozrywki. Można wręcz powiedzieć, że właśnie telewizyjna kroplówka utrzymuje krajową piłkę przy życiu. Gdyby bowiem nie było tak pokaźnych wpłat z tego źródła, sumaryczne przychody klubów PKO BP Ekstraklasy byłyby niższe aż o ponad 35%. Kiepska liga, ale własna Porównania z wielką piątką europejskiej piłki, którą tworzą angielska Premier League, hiszpańska La Liga, niemiecka Bundesliga, włoska Serie A i francuska Ligue 1, wypadają bardzo blado. Kluby ze wspomnianej strefy wygenerowały – jak wynika z raportów firmy audytorskiej Deloitte – za sezon 2018-2019, czyli ostatni przedpandemiczny, 17 mld euro przychodu, podczas gdy PKO BP Ekstraklasa 133 mln euro. Trzeba zatem przyjąć, że wprawdzie w Polsce uprawiana jest ta sama dyscyplina sportowa, ale w innej, znacznie skromniejszej i o wiele mniej dochodowej wersji. Tak pozostanie w najbliższych dziesięcioleciach, gdyż trudno sobie wyobrazić zdarzenie, które

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski Z dnia na dzień

Sousa liczy na cud

No i wyszło szydło z worka. Z naszą reprezentacją piłkarską jest jeszcze gorzej, niż myślą kibice. Portugalczyk Paulo Sousa, któremu prezes Boniek powierzył honor Polaków, nie ukrywa mizerii tego, co zobaczył. Już w pierwszych słowach na naszej ziemi odwołał się do cytatu z Jana Pawła II: „Modlę się z Wami, żeby nigdy się nie poddawać, nigdy nie tracić nadziei i nigdy nie wątpić”. Czego jak czego, ale nadziei nasi kibice mają ogrom. A skoro tak, to trenerowi spodoba się, jak Polacy żegnają reprezentację po porażkach: „Nic się nie stało! Polacy, nic się nie stało!”.  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Z dnia na dzień

Sonda: Czy Sousa i Lewandowski znajdą wspólny język?

Pytamy: Jak nowy trener reprezentacji Paulo Sousa ułoży sobie współpracę z Robertem Lewandowskim?   Grzegorz Lato Piłkarz i działacz piłkarski Tu nie ma nic do dogadywania. Trener ustala skład i taktykę, której wykonawcami na boisku są zawodnicy. Można zadać jedynie