Tag "realizm polityczny"

Powrót na stronę główną
Historia

Polska albo republika radziecka

Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej zaczął od odbudowy zniszczonego kraju i zagospodarowania Ziem Odzyskanych 28 czerwca 1945 r. prezydent Krajowej Rady Narodowej Bolesław Bierut powołał Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej. Był to rząd koalicyjny składający się ze stronnictw, które dotychczas tworzyły Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego i Rząd Tymczasowy w Warszawie, oraz polityków skupionych wokół byłego premiera rządu RP na uchodźstwie Stanisława Mikołajczyka. Jego utworzenie wynikało z porozumienia zawartego na konferencji w Moskwie, która odbyła się między 17 a 21 czerwca 1945 r. Wzięli w niej udział przedstawiciele KRN i Rządu Tymczasowego oraz grupa niekomunistycznych polityków krajowych i emigracyjnych ze Stanisławem Mikołajczykiem. Powstanie TRJN było realizacją postanowień Wielkiej Trójki z konferencji w Jałcie (4-11 lutego 1945 r.), przewidujących rekonstrukcję warszawskiego Rządu Tymczasowego „na szerszej podstawie politycznej” poprzez włączenie do niego akceptowanych przez Stalina polskich polityków z Londynu. Edward Raczyński – ambasador rządu RP na uchodźstwie w Wielkiej Brytanii – określił TRJN mianem „ciała służalczego narzuconego Polsce z zewnątrz”. W przedłożonej przez Raczyńskiego nocie rządu RP na uchodźstwie do rządu brytyjskiego, protestującej przeciw uznaniu TRJN przez Wielką Brytanię, napisano m.in.: „W obecnej sytuacji źródłem władzy rządu z p. Osóbką-Morawskim na czele jest

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Prymas patriotą PRL

Kardynał Stefan Wyszyński nie był żadnym zaprzysięgłym wrogiem Polski po 1944/1945 r. Dr hab. Lech Mażewski – historyk prawa polskiego, politolog. Ostatnio opublikował „Ustrojowopolityczny taran. Polityka NSZZ »Solidarność« a przemiany ustrojowe w PRL w latach 1980-1982”. Napisał pan książkę „Prymas Stefan Kardynał Wyszyński wobec Polski po 1944/1945 r.” niezgodną z polityką historyczną uprawianą nie tylko przez Instytut Pamięci Narodowej, ale i przez Kościół. Nie przedstawił pan prymasa Wyszyńskiego jako zaprzysięgłego wroga Polski Ludowej. – Ta książka nie tylko jest niezgodna z polityką historyczną uprawianą przez IPN i większość czynników kościelnych, ale także jej tezy nie będą miały żadnego wsparcia wśród sił politycznych dominujących dziś w Polsce. Prymas Stefan Wyszyński, podobnie jak kard. August Hlond, jego poprzednik na stolicy arcybiskupiej w Gnieźnie i Warszawie, a tym samym prymas Polski, nie był żadnym zaprzysięgłym wrogiem Polski po 1944/1945 r. Obaj uznawali realia geopolityczne ukształtowane po zakończeniu II wojny światowej, a nawet oceniali je jako korzystne dla Polski, nie sprzeciwiali się przemianom społeczno-gospodarczym, w tym reformie rolnej i nacjonalizacji przemysłu, a później industrializacji na wielką skalę, stanowczo występowali jedynie przeciwko próbie narzucenia Polsce państwowego ateizmu. To ostatnie szczególnie dotyczyło prymasa Wyszyńskiego. Walka z państwowym ateizmem była jednym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Odbudowa ponad podziałami

Polska w 1945 r. była w ruinie. Polacy to widzieli i dlatego nie popierali zbrojnego podziemia Historia Polski po 1945 r. nie jest czarno-biała, jak tego chce polityka historyczna uprawiana po 1989 r. Na tę historię składa się wiele elementów. Nie tylko eksponowane obecnie walka podziemia antykomunistycznego z nowym ustrojem czy terror powojennej władzy wobec przeciwników politycznych. Częścią tego obrazu były także reformy społeczne przeprowadzone w latach 1944-1946 i odbudowa kraju. Kult powojennego podziemia przybrał w polityce historycznej III RP formy niemal sakralne. Doprowadziło to do stworzenia mitologii historycznej, wedle której w latach 1944-1953 (w innej wersji 1944-1963) miało się toczyć na terenie Polski „powstanie antykomunistyczne”. Uczestniczyło w nim podobno – jak twierdzą np. autorzy „Atlasu polskiego podziemia antykomunistycznego 1944-1956” – od 120 do 180 tys. osób. Nawet jeżeli zgodzimy się z tą wątpliwą tezą, to przy 24 mln mieszkańców Polski w 1946 r. oznacza to, że w podziemiu działało od 0,5% do 0,75% ogółu obywateli. Czynna walka z nową rzeczywistością ustrojową była zatem marginalną postawą polityczną. Wynikało to m.in. stąd, że Polska – mimo zmiany ustrojowej i geopolitycznej – zachowała po 1945 r. własną państwowość z niemal niezmienioną symboliką narodową. Dzisiejsza polityka historyczna nazywa tę państwowość „okupacją sowiecką”,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Polska Ludowa: realiści, pozytywiści, rewolucjoniści…

Polska Ludowa w każdym okresie swojej historii, poza stalinowskim, starała się wykorzystywać jak najlepiej istniejące szanse Dr Paweł Sękowski – prezes Stowarzyszenia Kuźnica, adiunkt w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, doktor historii UJ i Sorbonne Université, członek Komisji PAU do Badań Diaspory Polskiej, nauczyciel dwujęzycznej klasy z językiem francuskim w XX LO w Krakowie. Prezydent Macron podczas wykładu na Uniwersytecie Jagiellońskim apelował do Polaków, żeby nie dali sobie pisać historii od nowa. Mówił to, myśląc o rewizjonizmie dotyczącym lat 80. XX w. A my możemy zapytać o lata 40. O opowieści dotyczące tamtego okresu – że np. jeden okupant zastąpił drugiego. – Myślę, że ci Polacy, którzy pamiętają tamte czasy, pamiętają Polskę Ludową, gomułkowską, gierkowską czy nawet Polskę lat 80., wiedzą, że tak nie było. Natomiast muszę z przykrością stwierdzić, że ta narracja trafia do dużej części najmłodszego pokolenia. Tych, którzy są produktem obecnego systemu oświaty, tej opowieści, która z reguły jest przekazywana w dzisiejszej szkole. Mam zajęcia przede wszystkim ze studentami, ale uczę też w liceum, więc widzę, jak młodzieży wtłaczane są działające na podświadomość schematy opisujące Polskę Ludową. Młodzi uważają, że w roku 1945 przyszli nowi okupanci? – Nie chcę generalizować, ale wielu tak uważa. Co ciekawe, również spośród

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Niedokończony spór o Polskę

O realizmie politycznym Andrzeja Walickiego Ponad trzy dekady temu, w obliczu upadku pierwszej Solidarności, w londyńskim „Aneksie” redagowanym przez Aleksandra Smolara pojawił się nietypowy dla emigracyjnej publicystyki tekst, będący zarazem próbą oceny przyczyn porażki Solidarności, jak i rozrachunkiem z głównym nurtem antysystemowej opozycji wobec władz PRL1. Tekst nietypowy w tym sensie, że do tej pory pisma emigracyjne stosowały nadzwyczajną taryfę ulgową wobec krajowej opozycji, przyjmując, że wszelka krytyka oznacza jej osłabianie i jest korzystna dla władzy, równa się więc zdradzie interesów społecznych i narodowych. Nawet klęska związkowej emanacji opozycji – Solidarności – nie wywołała żadnej refleksji, nie mówiąc już o próbie podsumowania dokonań tego wyjątkowego w krajach demokracji ludowej ruchu. Piśmiennictwo emigracyjne, podobnie jak krajowe, wydawane poza oficjalnym obiegiem, uświęciło ofiarę Solidarności, idealistycznie widząc w niej zwieńczenie dziejów polskich zrywów narodowych i uwalniając ją – jak miało to miejsce w przypadku wcześniejszych powstań, z warszawskim na czele – od oceny jej celów i działań przez pryzmat ich realnych skutków. Zwalniając Solidarność z odpowiedzialności za historię, którą współtworzyła, całą winę za niepowodzenie próby reform społecznych zrzucono na „totalitarny i zbrodniczy reżim komunistyczny”. Stało się

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.