Prymas patriotą PRL

Prymas patriotą PRL

Kardynał Stefan Wyszyński nie był żadnym zaprzysięgłym wrogiem Polski po 1944/1945 r. Dr hab. Lech Mażewski – historyk prawa polskiego, politolog. Ostatnio opublikował „Ustrojowopolityczny taran. Polityka NSZZ »Solidarność« a przemiany ustrojowe w PRL w latach 1980-1982”. Napisał pan książkę „Prymas Stefan Kardynał Wyszyński wobec Polski po 1944/1945 r.” niezgodną z polityką historyczną uprawianą nie tylko przez Instytut Pamięci Narodowej, ale i przez Kościół. Nie przedstawił pan prymasa Wyszyńskiego jako zaprzysięgłego wroga Polski Ludowej. – Ta książka nie tylko jest niezgodna z polityką historyczną uprawianą przez IPN i większość czynników kościelnych, ale także jej tezy nie będą miały żadnego wsparcia wśród sił politycznych dominujących dziś w Polsce. Prymas Stefan Wyszyński, podobnie jak kard. August Hlond, jego poprzednik na stolicy arcybiskupiej w Gnieźnie i Warszawie, a tym samym prymas Polski, nie był żadnym zaprzysięgłym wrogiem Polski po 1944/1945 r. Obaj uznawali realia geopolityczne ukształtowane po zakończeniu II wojny światowej, a nawet oceniali je jako korzystne dla Polski, nie sprzeciwiali się przemianom społeczno-gospodarczym, w tym reformie rolnej i nacjonalizacji przemysłu, a później industrializacji na wielką skalę, stanowczo występowali jedynie przeciwko próbie narzucenia Polsce państwowego ateizmu. To ostatnie szczególnie dotyczyło prymasa Wyszyńskiego. Walka z państwowym ateizmem była jednym z celów w ramach Wielkiej Nowenny Milenium Chrztu Polski w latach 1957-1966 i samych uroczystości milenijnych w latach 1966-1967. Pozostańmy na chwilę przy stosunku prymasa do reform społeczno-gospodarczych, które dokonały się w Polsce po II wojnie światowej. – W 1965 r. kard. Wyszyński powiedział Januszowi Zabłockiemu, ówczesnemu posłowi Koła Poselskiego Znak, że wśród wielu rewindykacji wobec rządu „nie domagamy się zwrotu majątków kościelnych – ich strata stanowi dobrodziejstwo. Księża przestają być latyfundystami, są bliżej ludu”. W ogólnopaństwowej perspektywie prymas mówił w taki sam sposób w trakcie spotkania z redaktorami „Tygodnika Powszechnego” już w październiku 1952 r.: „Cokolwiek przyniesie przyszłość, trzeba pamiętać, że cały szereg tzw. zdobyczy społecznych ma charakter stałych zdobyczy. Do nich zaliczam przejęcie na własność społeczną ciężkiego przemysłu i wielkiej własności rolnej. Kościół w Polsce nie będzie walczył o zwrot majątków rolnych, sam też nie upomni się o swoje folwarki”. Dokładnie to samo stwierdził w rozmowie z Bolesławem Piaseckim, prezesem Stowarzyszenia PAX, odbytej 16 sierpnia 1953 r.: „»Przedwojenne« nie wróci. (…) Ja osobiście nie chcę odbierać majątków prymasowskich; nie przyjąłbym zwrotu majątków kościelnych. Jestem zdania, że przemysł ciężki musi pozostać w ręku państwa, pod kontrolą instytucji związków zawodowych. Podobnie kopalnie itp.”. Jak by pan lapidarnie określił stosunek prymasa Wyszyńskiego do PRL? – Rozumiem, że określenia PRL nie używa pan w sensie konstytucyjnoprawnym. Chodzi panu o Polskę po 1944/1945 r.? Tak. – Prymas Wyszyński był patriotą tak rozumianej PRL, występując przeciwko niej z pozycji wewnątrzsystemowych. Przedmiotem jego kontestacji było głównie forsowanie przez władze państwowego ateizmu, a nie socjalistyczny model społeczno-gospodarczy, ograniczenia niepodległości państwa czy brak demokracji politycznej, aczkolwiek i tu miał wiele krytycznych uwag. Czy nieco podobnego stanowiska nie zajmował wobec PRL prof. Andrzej Walicki? – Ma pan rację, że Walicki określa się jako patriota PRL, a jednocześnie jako jej krytyk z pozycji wewnątrzsystemowych. Ale o co innego chodziło znakomitemu historykowi idei, a co innego przyświecało prymasowi, gdyż książę Kościoła z liberalizmem w jakiejkolwiek postaci nie miał nic wspólnego, a to z kolei cechuje znawcę rosyjskiej myśli politycznej. Co prymas Wyszyński rozumiał przez pojęcie państwowy ateizm? – Państwowy ateizm to próba narzucenia przez państwo ateizmu jako istotnego elementu oficjalnej ideologii, co musiało skutkować dyskryminacją ludzi wierzących i wysiłkami na rzecz ograniczenia działalności Kościoła jedynie do wykonywania kultu religijnego w świątyniach, a nie korzystania z wolności religijnej poprzez obecność w życiu publicznym. Czy w działaniach kard. Wyszyńskiego nie raziły zbyt ofensywny katolicyzm i maryjna religijność, utożsamiana w wielu środowiskach z przejawami zacofania? – Taki pogląd reprezentowały nie tylko władze i środowiska laickiej inteligencji, ale również ugrupowania katolików świeckich. Nie chodzi mi tu o PAX Piaseckiego – po Październiku 1956 r. to już tylko rodzaj partyjno-państwowej dywersji wobec Kościoła i osobiście prymasa. Myślę o środowiskach inteligencji katolickiej skupionych wokół „Tygodnika Powszechnego” i „Znaku” w Krakowie czy „Więzi” i Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. W 1975 r. Stanisław

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 23/2020

Kategorie: Wywiady