Tag "NSZZ Solidarność"

Powrót na stronę główną
Historia

Dwie biografie Anny Walentynowicz

Badacze wątków rodzinnych zaczęli ujawniać, że jej oficjalny życiorys mija się z prawdą.

Z okolic Równego wywodzi się rodzina Anny Walentynowicz (1929–2010) – suwnicowej w Stoczni Gdańskiej, której usunięcie z pracy 14 sierpnia 1980 r. stało się impulsem do wybuchu strajku w jej macierzystym zakładzie. Strajk ten niespodziewanie uruchomił potężną falę robotniczego buntu, który rozlał się po całej Polsce. W jego następstwie powstał dziesięciomilionowy ruch robotniczy o nazwie Solidarność, który ostatecznie doprowadził do gruntownych zmian politycznych w polskim państwie i upadku PRL. Anna Walentynowicz stała się jedną z ikon tego ruchu i postacią legendarną. Przyznano jej najwyższe polskie odznaczenie państwowe – Order Orła Białego oraz amerykański Medal Wolności Trumana-Reagana. Stała się bohaterką dziesiątków reportaży i kilku obszernych książek. Trafiła do filmografii i otrzymała przydomek „Anna Solidarność”. Jej wspomnienia ukazały się w językach angielskim, niemieckim, czeskim, słowackim, ukraińskim i japońskim.

Po dojściu w 1989 r. Solidarności do władzy ujawniły się wśród jej przywódców potężne kontrowersje i rozpoczęła się bezpardonowa walka personalna, w ogniu której znalazła się również Walentynowicz. Oprócz hagiografów, przypisujących jej wyłączny mit założycielki Solidarności, pojawili się antagoniści i demaskatorzy. Walentynowicz w swoich wypowiedziach atakowała przede wszystkim Lecha Wałęsę – wybranego przywódcą Solidarności, który tym samym zyskał światowy rozgłos.

Krąg zwolenników Walentynowicz od początku zwalczał wyidealizowany obraz Wałęsy, głosząc, że nim stanął na czele stoczniowej Solidarności, miał „ciemną przeszłość agenturalną” i wbrew jego twierdzeniom „nie włączył się do strajku w Stoczni Gdańskiej w obronie Walentynowicz, przeskakując przez płot, a został przywieziony do strajkującej załogi esbecką motorówką”. W opinii Walentynowicz i coraz liczniejszego grona jej zwolenników Wałęsa na początku strajku miał wykonywać polecenia swoich mocodawców z SB, którzy dzięki jego informacjom mieli wgląd i mogli od środka kontrolować przebieg robotniczego buntu w stoczni.

Walka dwóch ikon założycielskich Solidarności – Wałęsy i Walentynowicz – ma długą i dramatyczną historię. Jednym z następstw tej wielkiej kontrowersji było poddanie ostrej lustracji życiorysów obojga bohaterów zwycięskiego strajku. Poczęły powstawać na ich temat monografie i filmy hagiograficzne, ale też padały coraz cięższe oskarżenia, przybierające często formę paszkwili. Tylko irracjonalnym pieniactwem można tłumaczyć fakt, że Walentynowicz i Wałęsa potrafili się ze sobą tak brutalnie skłócić i znienawidzić. Potęgująca się polaryzacja polityczna poczęła niszczyć ich autorytety. Badacze wątków rodzinnych Walentynowicz zaczęli w toku tej walki ujawniać, że jej oficjalny życiorys mija się z prawdą. Pojawiały się coraz to nowe dowody, że niewygodne z jej punktu widzenia fakty zostały przemilczane, zatajone lub zmanipulowane.

Fragment książki Stanisława Sławomira Niciei Kresowa Atlantyda. Historia i mitologia miast kresowych, t. 20, Wydawnictwo MS, Opole 2024

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Solidarność zeszła na PiS

Jak potężny niegdyś związek zawodowy, który współtworzył rządy, stał się przybudówką PiS.

„Politycy koalicji mogą sobie mówić, że jesteśmy przybudówką PiS. My już na to nie reagujemy. My robimy swoje. Nawet mogą mówić, że jesteśmy przybudówką Al-Kaidy. My robimy swoje. Psy szczekają, karawana idzie dalej”, mówił Piotr Duda w 2012 r., gdy Solidarność dołączyła do marszu „Obudź się, Polsko!” organizowanego przez PiS, a wymierzonego w rząd Donalda Tuska. 

Gdy jednak w 2023 r. Agata Jagodzińska, jedna z liderek Związkowej Alternatywy w Krajowej Administracji Skarbowej, nazwała Solidarność przybudówką władzy, działacze Piotra Dudy poczuli się urażeni i pozwali kobietę w trybie karnym o naruszenie dóbr osobistych, zarzucając jej „poniżenie ich w opinii publicznej i narażenie na utratę zaufania”. Sąd w stwierdzeniu związkowczyni nie dopatrzył się niczego złego i uznał, że jej słowa były dozwoloną krytyką działalności publicznej.

Związek o cechach partii.

Solidarność z roku 1980 była przede wszystkim ruchem społecznym, który przyjął formę związku zawodowego, choć obrona praw pracowniczych nie była sprawą pierwszorzędną. Miliony osób, które wstąpiły w szeregi związku, domagały się głównie poprawy warunków życia. 

10 lat później sytuacja się zmieniła, a przywódcy związkowi stanęli przed dylematem, czy Solidarność ma być związkiem rewindykacyjnym walczącym o bieżące interesy pracownicze, związkiem, który wspiera reformy, starając się jednocześnie powstrzymać wybuch społeczny, czy może siłą polityczną i zapleczem kadrowym dla tworzącej się administracji. 

Solidarność stanęła w rozkroku, stając się hybrydą związku zawodowego i partii politycznej. Przez niemal całe lata 90., pomimo wewnętrznych tarć, wzajemnych animozji, kryzysu prestiżu, organizacji, tożsamości i elit przywódczych, rozdawała karty na polskiej scenie politycznej. Każda z licznych partii prawicowych zabiegała o jej przychylność nie tylko przed wyborami. Przy większym lub mniejszym współudziale Solidarności powstało pięć rządów, ze związku wywodzili się prezydent, premierzy, ministrowie, wojewodowie, urzędnicy i parlamentarzyści. Przy tym wszystkim, gdy trzeba było walczyć o interesy zwykłych ludzi, przywódcy S potrafili wyprowadzić na ulice tysiące demonstrantów, nie zważając na to, że rządzi bliska im opcja polityczna. 

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Tomasz Jastrun

Schabowy i ziemniaki

Kilku ministrów z obecnego rządu ma jechać do Brukseli, w tym Bartłomiej Sienkiewicz. Przychylam się raczej do opinii tych, którzy pisali i mówili, że to niezręczny ruch Tuska. Wybieraliśmy tych ludzi do pracy w Polsce, nie poza nią. Argument, że są rozpoznawalni, więc mogą być lokomotywami list wyborczych do europarlamentu, jest przekonujący, ale mało. Szczególnie żal mi Sienkiewicza. Byłem wiele lat temu tym, który odkrył dla mediów jego talent krasomówczy, błyszczącą inteligencję, zapraszałem go do „Pegaza”, którego wtedy prowadziłem. Jako minister kultury rozpoczął czyszczenie stajni Augiasza, powinien teraz tę tytaniczną pracę dokończyć. Rozumiem, że to mało estetyczne zajęcie.

Tusk powołał na jego miejsce Hannę Wróblewską, to dobra nominacja. Szefowa Zachęty, usunięta przez Glińskiego, sprawna menedżerka sztuki. A może tak powinno być – politycy byli walcem drogowym, a teraz czas dla kulturalnych fachowców. Podobnie jest z innymi nominacjami, z wyjątkiem Siemoniaka, który zawsze wydawał mi się nieco mdły, ale to może tylko moje odczucie. 

Idąc na przystanek autobusowy, spotykam wracających z manifestacji niby-rolników. Dzierżą zwinięte flagi. W dali głos z megafonów. Demonstracja antyunijna. To twardy elektorat PiS. Mieli być rolnicy, ale ich mało, więcej miejskich zwolenników PiS, też tych z Solidarności. Jakie to smutne, że Solidarność zeszła na psy, przepraszam psy. Twardy elektorat i twarde twarze prostych i ubogich ludzi. To jest lud. Prawdziwi Polacy. Ludzie, którzy mają poczucie krzywdy. Całe PiS jest zrobione z wielu krzywd, z krzywdy narodowej i krzywdy prywatnej, świat nas kiedyś skrzywdził, teraz krzywdzi Unia, krzywdzi Tusk, nawet za prąd trzeba będzie zaraz więcej płacić.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Jerzy Domański

Zielony Ład zamiast czarnego luda

„Precz z zielonym wałem!”, krzyczał na wiecu w stolicy Piotr Duda, szef Solidarności. I to był jeden z najdelikatniejszych epitetów, którymi obrzucano Zielony Ład, rząd Tuska i Unię Europejską. Wśród potoku bredni i kłamstw wyróżnił się reprezentant rolniczej Solidarności, który ogłosił, że Polacy są jednym z najbardziej wykształconych narodów świata. Słuchając go, żałowałem, że tak niewielu z tej grupy przyjechało do Warszawy. Nie ma co udawać w imię poprawności politycznej, że głupota, jaką bez żenady popisywali się kolejni przemawiający na demonstracji, jest czymś innym niż pokazem wtórnego analfabetyzmu i prymitywizmu. Mamy z tą częścią narodu problem, bo to przecież kilka milionów ludzi. Trudno też napisać, że świadomie i z własnego wyboru należą do społeczeństwa. Bo nie uznają żadnych zasad, na których buduje się podstawowe więzi między ludźmi. Zmanipulowani przez polityków i Kościół traktują ludzi inaczej myślących jak osobistych wrogów. O Zielonym Ładzie nie są w stanie powiedzieć nawet kilku sensownych zdań. Kiedyś straszono czarnym ludem, teraz zastąpił go Zielony Ład. Nie znaczy to, że trzeba umierać za Zielony Ład w tym wydaniu, które akceptował rząd PiS, a reklamował Janusz Wojciechowski, pisowski komisarz rolny Unii. Brukselska biurokracja narobiła wiele głupot, które doprowadziły do masowych protestów w całej Unii. To trzeba zmienić. Nie wyrzucając jednak tej idei do kubła. 

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Historia

Do odważnej świat należy

Za nikogo ręki w moim prokuratorskim otoczeniu nie dam sobie uciąć, ale nie było w nim ani idiotów, ani krwiopijców Około dwóch miesięcy przed zaskakującym dla mnie i wielu awansem byłam na pewnej naradzie w Komitecie Wojewódzkim. Dokładnie już nie pamiętam, dlaczego akurat byłam tam ja oraz mój bezpośredni szef i jeszcze jeden z kolegów. Faktem jest, że byliśmy tam w trójkę, jako przedstawiciele miejscowej Prokuratury Rejonowej. (…) Narada miała miejsce w sali kolumnowej Komitetu Wojewódzkiego, tam, gdzie jest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Pompowanie kultu

Kult Lecha Kaczyńskiego stanowi ważny składnik tożsamości polskiej prawicy i to się nie zmieni, dopóki jej liderem będzie Jarosław Kaczyński Lech Kaczyński nie żyje już od 14 lat. Ale to nie znaczy, że nie jest obecny w polskim życiu publicznym. Kult jego osoby stanowi bowiem ważny składnik tożsamości polskiej prawicy i to na pewno się nie zmieni, dopóki jej liderem będzie Jarosław Kaczyński. Tym bardziej że drugi pisowski prezydent, Andrzej Duda, również usilnie buduje kult Lecha

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj Wywiady

Ja jestem stałocieplna

Fragmenty obszernego wywiadu, który w całości można przeczytać w nr. 4/2023 „Zdania” – w wersji papierowej do nabycia w Empikach, w wersji elektronicznej na sklep.tygodnikprzeglad.pl PAWEŁ SĘKOWSKI: (…) A co pani myślała o Solidarności w latach 1980-1981? EWA ŁĘTOWSKA: – Szczerze? Nie podobała mi się retoryka Solidarności. SĘKOWSKI: Czy chodzi o to, że była zbyt „kościelna”, czy że za bardzo roszczeniowa? ŁĘTOWSKA: – Nie o to chodziło. Dla mnie to była taka, za przeproszeniem, „gęba rusznica”. Dużo gadania, mało treści. To był dla mnie problem. SĘKOWSKI: Rozumiem,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Rozmowa Walenciaka Wywiady

Tadeusz Mazowiecki: sztuka stąpania po cienkim lodzie

Istniały rachunki krzywd! Ale nie było nastroju, żeby żądać rewanżu Prof. Andrzej Friszke – historyk, członek korespondent Polskiej Akademii Nauk i Polskiej Akademii Umiejętności, autor wielu publikacji na temat opozycji w PRL Pięknieje nam Tadeusz Mazowiecki. Z każdym rokiem patyna na jego postaci jest coraz szlachetniejsza. – Wspomnienie o nim pokazuje nam inny wymiar polityki, zachowania na scenie publicznej. Trochę tęsknimy za czymś szlachetniejszym. Co go ukształtowało? – Środowisko polskiej inteligencji, w tym założycieli „Więzi”,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Historia

„Pierwsza kadrowa” Kaczyńskiego

Nie byłoby PiS bez istniejącego wcześniej Porozumienia Centrum i jego ludzi, tworzących zakon PC 30 lat temu Jarosław Kaczyński też przegrał wybory. I to boleśniej niż dzisiaj, bo pierwszy i ostatni raz w karierze znalazł się poza parlamentem. On i jego ówczesna partia Porozumienie Centrum. Tej partii już dawno nie ma, podobnie jak wszystkich innych ugrupowań, które funkcjonowały w pierwszej dekadzie III Rzeczypospolitej – z wyjątkiem PSL, zasiadającego pod tą samą nazwą w każdym Sejmie. Są jednak ludzie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Historia

Agenci KGB, plan B, partia Moskwy, gra Kulikowa

Czego nie wiemy o stanie wojennym? Jak na Polskę czasów pierwszej Solidarności patrzyła Moskwa? Czego chcieli Leonid Breżniew i jego współpracownicy? Gdzie byli lokowani ludzie Moskwy? Historia lat 1980-1981 zawiera sporo niewyjaśnionych, istotnych spraw. A można odnieść wrażenie, że nikogo to nie interesuje. Że polscy historycy i publicyści, pisząc o stanie wojennym, koncentrują się na dwóch kwestiach: cierpieniach ludzi Solidarności i winach gen. Jaruzelskiego. Tymczasem materiałów wymagających analizy nie brakuje. Wskazuje je chociażby prof. Iniessa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.